Zastanawiałam się ostatnio, czy warto? Przecież te stosy tak szybko się dezaktualizują :) ale skuszona jesiennymi lekturami Lilithin postanowiłam wstawić swoje, chyba wszystko przez tą nieszczęsną Flawię, na którą zapału wystarcza ledwie do połowy (połowy połowy!; czyli połowy pierwszej części)
W sumie powinnam dołożyć do stosu cały plik gazet, które jeszcze kilka dni temu kupowałam kompulsywnie (to ostatnio często pojawiające się słowo w naszym domu, nasze ulubione słowo łączone z wieloma innymi wyrażeniami), a które leżą i tylko zerkają smutnym oczkiem, błagając o lekturę.
... wracając do stosu ...
A więc w tym kompulsywno-jesiennym stosie (chyba powinnam obiecać NO MORE THE SHOPPING!!) znajdują się – o nie, nie wszystkie kupione haha!
- Kwiaty śliwy w złotym wazonie – otrzymane dzięki uprzejmości Muzy
- Czarodziejska góra – zakupiona po tym, jak natchnął mnie Antonii Libera
- Rosyjski romans – recenzyjna z Muzy
- Jesień patriarchy – w połączeniu z Opowiadaniami, również recenzyjny podarek od Muzy
- dwa razy Flawia w wydaniu Zatrutego ciasteczka i Badyla na katowski wór
- The Room – wiadomo, nominowana do Booker Prize
- Van Gogh’s Women – prezent od Magamary
- The white castle również prezent od Magamary
A z boczku stoi przecudnej urody kalendarz The Medieval Woman an illuminated book of days, przez który nie mogę doczekać się nowego roku – dziękuję Magamaro:)
- Fala po burzy – bo przecież to kolejna część Dzieci przemocy (Clevera!!!!)
Tak trochę z drugiego boczku stoją Kruchy dom duszy – recenzyjny podarek, tym razem od Wydawnictwa Literackiego oraz mój własny nabytek, zakupiona w celu przygotowania do lektury The Finkler Question – Wieczory kaluki.
Dodam, że połowa z tych książek ma już zakładki ;0, co nie oznacza, że jesienią będę się nudzić … a sam stos nie oznacza też, że te właśnie książki pojawią się na blogu w najbliższej przyszłości:)) )
Aaa. Zazdroszczę stosu. Ja też mam pokaźny i co chwilę się zmienia, uzupełnia, czasami szczupleje - jednym słowem: dramat.
OdpowiedzUsuńPodkradłabym z przyjemnością Manna, Marqueza i Flawię!
Pozdrawiam :)
Claudette dziękuję. A Manna strzegę jak oka w głowie:)) cudowny!!!
OdpowiedzUsuńEh żeby tak się dało sobie powiedzieć - no more shopping i przestać kupować ;)
OdpowiedzUsuń:))) powiedzieć można, gorzej zrobić!:)
OdpowiedzUsuńO, stosik cieszy oko !
OdpowiedzUsuńSama mam "Czarodziejską górę", ale w dwóch częściach - starsze wydanie, bo z 1992 r., ale w ogóle nie zniszczone sprawia wrażenie nowego :)
Co do reszty - kusi jak diabli. Czekam na recenzje :)
Hiliko szkoda, że nie widzisz teraz mojej miny, która pojawiła się na zdanie "czekam na recenzje" hihi. Mina coś jakby po cytrynie zmieszanej z czosnkiem:)) ok, ok będę się starała!
OdpowiedzUsuńOj, mam identycznie! Muszę czytać "na łeb, na szyję", bo recenzenckich książek pół setki i ciągle dosyłają!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem szczególnie Twoich wrażeń po Mann'ie. :)
świetne lektury! :) czekam na recenzje :)
OdpowiedzUsuńŁoooo, ależ cieszy oko :)
OdpowiedzUsuńmmm co ja widzę! Ja widzę Flawię u Moni, która podobno nie lubi czytać kryminałów. Jak się z tego wytłumaczysz moja droga? ;-)
OdpowiedzUsuńHiliko Mann jest tak na osłodę, czytając Czarodziejską górę wpadam w jakiś magiczny stan:) Pewnie trochę potrwa zanim ją skończę, bo dozuję sobie jak .... coś dobrego hihi. To taki miód na duszę:)
OdpowiedzUsuńEdith, Futbolowa dzięki :)))
Zosik eee, yyy, nooo ten :) Flawia to taki lekki kryminałek, chciałam się przenieść w magiczną krainę dzieciństwa ... a poza tym utknęłam:)
Mam wielką ochotę na Flawię :) Tyle, że chciałabym mieć ją na własność :D
OdpowiedzUsuńFlawia pozycją obowiązkową na każdej półce książkowego mola! :)
OdpowiedzUsuńMoni, stosami zawsze trzeba się chwalić! Nawet jeśli do pojawienie się następnego przeczyta się tylko 1 książkę ze starego ;)
OdpowiedzUsuńA "Van Gogh's Women" to non-fiction czy fiction? ;) Lubię bardzo takie okołomalarskie klimaty. No i ta Donoghue! Moni, miłego czytania :D
Kala, Zosik: TAK! Flawia koniecznie!
OdpowiedzUsuńZosik czyli rozgrzeszasz? Rozumiem, że nie tylko fana kryminałów?:)))
Lilithin to jest dobrze, bo jutro będzie druga za mną:)
a van Gogh non-fiction, przynajmniej mam nadzieję, że dobrze rozumiem (bo ją też "nadgryzłam");) dziękuję:))
Oj co ja bym dała za Flawię...! ;)
OdpowiedzUsuńSusie :))
OdpowiedzUsuńO.Matko. Tyle powiem :)
OdpowiedzUsuńSkarletko :)) ... ale zwróć uwagę, że nawet mi idzie:)!
OdpowiedzUsuń