Flawia. Kilkuletnia dziewczynka, która wzbudza takie emocje zarówno wśród dzieci jak i dorosłych. Flawia zapalona chemiczka, która nie może wprost oderwać się od probówek i palników. Wreszcie Flawia, którą czytają też, albo może przede wszystkim dorośli, czy to z powodu małego dziecka, które ciągle w nich drzemie, czy to z ciekawości, co też dziś serwuje się milusińskim. Nie ważne są powody, ważne jest, że Flawia de Luce potrafi przyciągnąć zarówno dzieci, jak ich rodziców. A jak duże jest zainteresowanie przygodami małej chemiczki, świadczyć mogą ciągle powstające nowe części jej przygód, które zaczęły się od Zatrutego ciasteczka.
Urokliwa okładka książki, którą zobaczyłam u Lilithin i interesująco brzmiący tytuł spowodowały, że i ja do swojego książkowego menu wprowadziłam Zatrute ciasteczko. Przyznam, że książka nie ma nic wspólnego z niestrawnością, choć myślę, że im czytelnikowi bliżej wiekowo do Flawii, tym lektura staje się przyjemniejsza. Jednak jeśli przymknąć oko, a lekturę, rozłożyć sobie w czasie, jak kremowe ciasto, którego nie jesteśmy w stanie od razu zjeść, może stanowić śmieszną i wartą poświęcenia czasu przygodę. O czym jest książka autorstwa Alana Bradleya? Już na samym jej początku dowiadujemy się, że i w dobrych domach, zamieszkiwanych przez trzy młode damy zdarzają się ciasteczka, które szkodzą. I, że w ogrodach tych młodych dam znajdziemy trupa, którego zresztą odkrywa osobiście Flawia i trafimy z nią do aresztu, że nie wspomnę o jej chytrych chemicznych eksperymentach. I z Flawią inspektor policji w Buckshaw odkryje tajemnicę zatrutej kremówki. Ponieważ przygody Falwii w Zatrutym ciasteczku, to kryminał, jak słusznie zauważyła Zosik, resztę informacji, które mogłyby ułatwić „schwytanie” ewentualnego mordercy pozostawię w tajemnicy.
Urokliwa okładka książki, którą zobaczyłam u Lilithin i interesująco brzmiący tytuł spowodowały, że i ja do swojego książkowego menu wprowadziłam Zatrute ciasteczko. Przyznam, że książka nie ma nic wspólnego z niestrawnością, choć myślę, że im czytelnikowi bliżej wiekowo do Flawii, tym lektura staje się przyjemniejsza. Jednak jeśli przymknąć oko, a lekturę, rozłożyć sobie w czasie, jak kremowe ciasto, którego nie jesteśmy w stanie od razu zjeść, może stanowić śmieszną i wartą poświęcenia czasu przygodę. O czym jest książka autorstwa Alana Bradleya? Już na samym jej początku dowiadujemy się, że i w dobrych domach, zamieszkiwanych przez trzy młode damy zdarzają się ciasteczka, które szkodzą. I, że w ogrodach tych młodych dam znajdziemy trupa, którego zresztą odkrywa osobiście Flawia i trafimy z nią do aresztu, że nie wspomnę o jej chytrych chemicznych eksperymentach. I z Flawią inspektor policji w Buckshaw odkryje tajemnicę zatrutej kremówki. Ponieważ przygody Falwii w Zatrutym ciasteczku, to kryminał, jak słusznie zauważyła Zosik, resztę informacji, które mogłyby ułatwić „schwytanie” ewentualnego mordercy pozostawię w tajemnicy.
Miłej lektury:)
:)))
OdpowiedzUsuńJa sięgnęłam po tę książkę po recenzjach Zosik i Padmy. Mój egzemplarz był z biblioteki, a o tym jak spodobała mi się książka niech świadczy to, że obecnie obydwie części stoją na moim regale. W pierwszym rzędzie, żebym nie robiła bałaganu, kiedy po nie sięgam. ;)
OdpowiedzUsuńI kolejna, która miała tą cudowną sposobność czytać tą książkę. No nie. ;]
OdpowiedzUsuńHmm...no nie wiem. Może kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam serię o Flawii. szkoda, że wychodzi tylko jedna książka rocznie.
OdpowiedzUsuńEee tam "bliżej wiekowo". Ja stary koń bawiłem się przy lekturze świetnie :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobrze, kiedy nawet dorosły dobrze bawi się przy tego typu książkach. W każdym z nas powinno zawsze zostać trochę dziecka :)
OdpowiedzUsuńOkładkowo i opisowo kojarzy mi się ta książeczka z "Koraliną" ;)
OdpowiedzUsuńZosik, Karolina.ja - :)
OdpowiedzUsuńVampire – a co, też być chciała przeczytać?
Anaisse – przecież nie ucieknie, spokojnie:)
Varia – ech mogłaby się przejeść, gdyby wydawali ją częściej:)
Bazylu – witaj w stajni:) ale ja aż tak świetnie to się nie bawiłam:/
Futbolowa – jestem za!
Przyjemnostki – chyba troszkę inny klimat, chyba?
Zobaczyłaś u mnie okładkę, kupiłaś i przeczytałaś, a ja wciąż nie ;) Chyba powinno mi być głupio, ale trudno ;)
OdpowiedzUsuńEee tam Lilithin zaraz głupio:/ to dopiero pierwsza część:)
OdpowiedzUsuńAle, ale muszęe sięe pochwalić - Huelle za mną - jestem pod wrażeniem:) wielkim wrażeniem, co prawda Castorp, a nie Opowieści ale już chcę więcej... cholerka;///
A Castorp u mnie na półce zerka! Czekam na szczegóły :)
OdpowiedzUsuńBędą, będą ... jeszcze ją podziwiam i "trawię". Powiem Ci, na zachętę, że mi się ... przyśniła!!!
OdpowiedzUsuń:) Hmm.. to jednak Flawia skonczyła się Twoją pozytywną opinią? :) Nawet się przyśniła- ooo.
OdpowiedzUsuńBalianna nieee przyśnił mi się Castorp Huelle!!!:))) A Flawia, jak pisałam pewnie gdybym miała o połowę lat mniej, podobałaby mi się bardziej:))
OdpowiedzUsuńO proszę! Jak się śnił Castorp, to musiał rzeczywiście być niezły.
OdpowiedzUsuń