Anatomia. Monotonia - Edy Poppy


Lubię kiedy książka, którą czytam pochłonie mnie bez reszty, lubię też – choć mam w zwyczaju po ukończeniu jednej szybko zaczynać kolejną, jak bulimik wrzucający w siebie kolejne porcje jedzenia, albo jak ktoś, kto komu za chwilę odbiorą książki - kiedy książka mną wstrząśnie, nie chce wyjść z mojej głowy. Wtedy mam ulubiony objaw, przyprawiający jednocześnie o dreszcz – odrzucania każdej kolejnej i biada tym, które akurat wpadną w moje ręce. Ostatnio miałam właśnie szczęście do takich, które rozsiadły się na dłużej w mojej pamięci. 

Niestety, prawda jest taka, że im więcej się czyta, tym częstych doznaje się rozczarowań. Dlatego większość czytelników dochodzi kiedyś do punktu, w którym na serio zaczynają rozważać zerwanie z czytaniem. Ale nie można, rzecz jasna, wierzyć obietnicom zatwardziałych czytelników, nie bardziej niż zapewnieniem alkoholików, którzy dopiero co przestali pić, czy małych dzieci. Głęboko w oczach zaprzysięgłych czytelników, twierdzących, że przestają czytać, tli się wciąż maleńki płomyk nadziei, oczekiwania na tekst, który swym temperamentem, skrywanymi niespodziankami, ładunkiem energii zdoła na nowo ożywić zniechęconego, lecz nieuleczalnego czytelnika..
(…)
Debiutancka powieść Edy Poppy, tak rzeczywista, niebezpieczna, w naturalny sposób wyróżnia się w zalewie poślednich powieściowych rozczarowań. (…) Po pierwsze ze względu na zuchwałość. Nonszalancką, niezależną bezczelność.

Książce Anatomia. Monotonia - choć z serii zmysłowej i tylko dla dorosłych czytelników - daleko do wulgarności, zniesmaczenia i obrzydliwości. Bo czyż fakt, że bohaterka nie nosi bielizny, sika co chwilę i nadużywa słowa cipka jest tak bardzo wulgarny i niesmaczny? Sceny miłosne (właściwie akty miłosne) nie mają wydźwięku perwersyjności, wulgarności, a przez „swoją szczerość bliskie są jej zmysłowym doświadczeniom”. Jedynie może czytelnika wrażliwego drażnić fakt, że Vår (to imię bohaterki książki) zbyt często miewa przygodny seks. No, ale wrażliwy czytelnik nie sięgnie chyba po tę pozycje.
Od początku. Anatomia. Monotonia Edy Poppy to opowieść o małżeństwie, które na początku swego związku ustaliło regułę, mianując swój związek wolnym (i można dywagować na temat słuszności takiego postępowania, ale nie o to chodzi, bo każdy robi jak chce, każdy związek ma swoje zasady a człowiek sumienie, więc w słuszność, czy też jej brak postępowania Vår i Lou nie zagłębiam się, moja opinia na temat książki nie jest też opinią na temat tzw. wolnych związków,). Vår, dla której małżeństwo nie było wymarzoną instytucją zgadza się na wspólnie podjętą decyzję o braku wszelkich ram i zależności w małżeństwie, a Lou, choć pragnący stałości i rutyny przytakuje nie do końca przekonany na pomysł żony. Jednak to on znajduje głębokie i silne uczucie w stałym związku pozamałżeńskim z młodziutką Sidney, która staje się jego powierniczką i odskocznią od codzienności. Seksualność Sidney nie ma tak wielkiego znaczenia dla Lou jak mentalność i duchowy wymiar tego związku.
Vår natomiast ciągle goni za miłością. Chociaż to ona, od początku związana ze swym pierwszym Kochankiem (zwanym przez duże K. z racji siły rażenia tego uczucia) dzieli miłość między dwóch mężczyzn. Jednak kiedy w jej związku z K. coś zaczyna się psuć nie potrafi znaleźć drugiego takiego mężczyzny na dłużej. Przygodne krótkie związki Vår, na chwilę, dla doznań ale bez uczucia zaczynają ją drażnić. Usilnie stara się znaleźć kogoś do kochania, męcząc się wzmagającym uczuciem zazdrości o kochankę męża. Dopiero zaproponowana przez Lou gra wzmaga jej chęć do działania. Niestety, jednocześnie strasznie miesza w ich małżeństwie sprawiając, że nawet poznany przez Vår mężczyzna, którego wydawać by się mogło kocha nie daje ukojenia.
Po tym nieudanym związku, po tej niefortunnej grze przychodzi czas na refleksję. Tym dwojgu przestają wystarczać jedynie niedziele, które zwykle mieli tylko dla siebie. Niedziele pełne rutyny małżeńskiej. Zaczynają chcieć czegoś więcej. Zaczynają coraz silniej zazdrościć przestając widzieć sens gry i dawnych zasad. Ale jednocześnie ciągle jakby pragną czegoś więcej szukają nowych doznań.
Anatomia. Monotonia dla jednych będzie książką o zdradzie, dla innych o perwersji, bezsensie i poszukiwaniach, a dla jeszcze innych o sile miłości. Albo będzie ona dla wszystkich o tym wszystkim po trochu. Dla mnie to chyba ciągle jeszcze książka o sile miłości. Miłości, która pokonała błędy, znudzenie i monotonie. I choć ciągle rozmyślam o książce Edy Poppy nadal nie mogę odnaleźć rozwinięcia innych jej aspektów. Ciekawa jestem strasznie o czym, i czym jest ta książka dla tych, którzy być może już ją czytali? 
Ale o czym jest ta książka? Tego nie zdradzę. Opowiada ona jednak zarówno o miłości, jak i desperacji. Gdyby istniało jedno słowo zawierające w sobie znaczenie tych dwóch, ta  książka zapewne byłaby właśnie o nim.


Cytaty pochodzą z książki


8 komentarzy:

  1. Muszę stwierdzić, że namówiłaś mnie na tą książkę:) Nie jestem pewna, czy gdybym zobaczyła ją na stronie wydawnictwa czy jakiejś księgarni internetowej to zdecydowałabym się po nią sięgnąć. Teraz wiem, że z chęcią ją przeczytam, zwłaszcza po tym jak opisałaś swoje odczucia po tej lekturze. Przyznaję, że mam tak jak Ty, choć ten pierwszy cytat, który zamieściłaś też do mnie pasuje, bo im więcej mam możliwości by znaleźć i przeczytać książki genialne lub po prostu bardzo dobre, tym częściej rozczarowują mnie inne, które nagle są tak banalne, tak niewarte czasu jaki z nimi spędzam. Dlatego zauważam jak ostatnio zmieniają się moje książkowe wybory. Chcę jak najmniej rozczarowań, dlatego sięgam po zgoła inne książki niż powiedzmy trzy lata temu. Ale czy to nie dobrze?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula ja też zostałam namówiona :) przez Ziemolinę.
      A z książkami już tak bywa - podobno wspominana na tym blogu - magiczna setka jest dobrym miernikiem 'wciągalności' :) A rozczarowania wynikają chyba z nadmiaru;/ Dawniej książkę się celebrowało - tak prawdziwie. To po pierwsze. A po drugie - też dawniej - nie powstawało ich tyle. Teraz to dosłownie zalew i to - często gęsto - niestety niezbyt wysokich lotów literatury. O biedne nasze lasy!
      Myślę też, że to dobrze, że nasze gusta się zmieniają. To, co wybierzemy do czytania, w każdym aspekcie - takie jest moje zdanie - w jakiś sposób poszerzy nasze horyzonty. Nawet jeśli to będzie szmira, to da nam ona nauczkę, żeby więcej po taką nie sięgać. Następnym razem zastanowimy się, nim sięgnięmy po przypadkowy tytuł:)
      Dobrych wyborów i ciekawych lektur Ci życzę!

      Usuń
  2. Trudne relacje łatwiej się czyta, niż wprowadza w praktykę. Im bardziej skomplikowane życie bohaterów, tym bardziej atrakcyjna fabuła. Najważniejsze, żeby twórca nie przesadził w tej kreacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominika nic nie jest w tej książce przesadzone:) To było moje złe wrażenie, pewnie dlatego, że czas nie był ten, albo brak mi było skupienia:)
      A fakt, też wolę czytać choćby najbardziej pokręcone relacje, byle książka była ciekawa.

      Usuń
  3. Popieram :) Jak książka jest interesująca, to nic mi nie przeszkadza. No ewentualnie, jak mi dzieci wskakują na głowę podczas czytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominika komentarz o braku skupienia dotyczy oczywiście poprzednio opisywanej książki:)(co łączy się ze wstępem powtarzanym tu w kilku notkach). Przy Anatomii... nie było ono (skupienie) konieczne. Chociaż losy bohaterów - fakt pokręcone. Widziałam w recenzjach, że Var i Lou to jacyś "popaprańcy", psychiczni ludzie itp - ale myślę, że gdyby byli zbyt prości książka straciłaby na wartości;/
      Dzieci są słodkie:) Wiedzą kiedy zacząć przeszkadzać hehe

      Usuń
  4. Anatomia monotonia to dla mnie jedna z tych ksiazek, ktora nawet po zamknieciu, ciagle jeszcze siedzi mi w glowie i sprawia, ze przez jakis czas patrze oczami narratorki, mysle jak ona. Akcja toczy sie powoli, ale daleka jest od monotonii, tak mocno nasycona uczuciami.
    Czekalam w napieciu jak skonczy sie ow ryzykowny eksperyment. Sama tez mam nieraz ochote cos spieprzyc w moim zwiazku, sprawic by zabolalo, bo wtedy wlasnie czuje, ze kocham.
    Polecam i czekam na kolejne ksiazki Edy Poppy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemolina oj siedzi, siedzi. Szczerze mówiąc chciałam ją 'podać' dalej (co prawda nie mam tego w zwyczaju, ale przyszła mi pewna osoba na myśl) jednak na chceniu się skończyło i książka nadal u mnie.
      A takie (no może nie aż takie, jak u V.i L.)psucie związku myślę, że wpisane jest w naturę każdego;) I pewnie nie dotyczy to tylko ralacji damsko-męskich. Może ktoś kiedyś zbada (badał?) amplitudę siły uczuć?

      Książka jest tak genialnie napisana, że warto ją przeczytać choćby ze względu na tę stronę, nawet jeśli temat komuś nie leży. Dziękuję Ci, że mi ją poleciłaś!;)

      Usuń