Czary w małym miasteczku - Marta Stefaniak



Miało być zbyt realistycznie, żeby było magicznie, i zbyt magicznie, by można było pomyśleć, że to realny świat, a było … trywialnie. Ale spokojnie!! Tylko początek książki Marty Stefaniak Czary w małym miasteczku może taki się wydać, szczególnie po spodziewanej szczypcie magii. Zwyczajnie i nudno toczy się życie małego miasteczka ukrytego gdzieś na uboczu. Szare domy, dziurawe ulice i snujący się szarzy ludzie to tylko taka cisza przed burzą. Niby już usypiamy, już gnuśniejemy w tej małomiasteczkowej atmosferze, kiedy autorka książki wyciąga kolorowe farby i dosypuje tej szczypty magii.
Kto z nas nie zna niepozornego człowieka, który snuje się samotnie w naszej okolicy? Kto nie widuje samotnych starszych pań, które mogą wydać się czasem niezrównoważone psychicznie, których bywa, że się boimy i z trwogi czasem kłaniamy się z nikłym uśmiechem na ustach. Ja taką panią znam, widuję. Zawsze kolorowo ubrana, zawsze z torbą pełną … no właśnie czego? Nie zastanawiałam się nad tym specjalnie, zawsze myślałam, że ta pani zbiera do swojej torby wszystko, co znajdzie na drodze. A może ta pani jest jak bohaterka Marty Stefaniak? Może w tej wielkiej torbie też ukrywa tajemne moce, które wykorzystuje dla dobra mieszkańców miasta? I jak bohaterka książki pragnie być aniołem stróżem osób w biedzie. Wreszcie jak bohaterka, przesiadując samotnie wieczorami w swoim domu warzy magiczne moce, które wypuszczone przez nią docierają wszędzie tam, gdzie ma wydarzyć się coś miłego. W książce starsza pani krocząc za swoimi „podopiecznymi” w podstępny, lecz dobroczynny sposób pomaga wkroczyć im na właściwą ścieżkę. Dzięki niej miasteczko ożywa, dosłownie rozkwita, a między zgnuśniałymi jego mieszkańcami rodzą się przyjaźnie.
Jednak w przypadku bohaterki Czarów w małym miasteczku to faktycznie chyba magia z odrobiną realności, bo same czary starszej pani i jej moc nie wystarczą do utrzymania tego stanu rzeczy. Niczym wąż w Raju pojawia się ta zła. To za sprawą Magiery ludzie tracą wiarę w sens dobrych uczynków, zaczynają błądzić, co sprawia, że rozkwitające dotychczas miasteczko znowu szarzeje i zamyka się na dobro. Jak walka dobra ze złem ścierają się dobre i złe uczynki mieszkańców tego małego miasteczka wyrosłego gdzieś na uboczu drogi. Liczne burze, kłótnie a nawet tragedie nie są w stanie pozwolić ocknąć się powracającym do marnej przeszłości jego mieszkańcom. Niezauważone dobro, i brak jego docenienia przegrywa ze złymi mocami.
Czy jednak resztki magii nie spadną na jego mieszkańców wraz z padającym deszczem, nie otulą mgłą poranka? Czy już doprawdy nie uda się wymieść brudu z uliczek zapomnianego miasteczka?

Książka Marty Stefaniak, jak pisze Wydawca może i jest zbyt magiczna, aby mogła rzeczywiście się wydarzyć, jednak ja, mając ciągle przed oczami wspomnianą przeze mnie panią, która jakby zamknięta w swoim świecie krąży po ulicach mego miasta myślę, że może jednak istnieją ludzie którzy, może nie za sprawą magii, ale jakichś bliskich jej sił pragną czynić dobro? Teraz widząc starszą panią z jej wielka torbą pomyślę o niej ciepło i wyobrażę sobie, że w tej torbie trzyma dobre uczynki.

8 komentarzy:

  1. Jeszcze nie czytałam, a nawet się zastanawiałam czy nie wziąć jej do recenzji. Teraz trochę żałuję, że zrezygnowałam xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się koncepcja, poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tristezza nie żałuj, tylko przeczytaj :)

    Paula :)

    Ziemolina mocno powiedziane!:) ale oczywiście dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy pomysł na fabułę. Okładka ma w sobie odrobinę magii, która przyciąga czytelnika. Twoja recenzja zahipnotyzowała mnie i zmusza, abym sięgnęła po tą pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba trzecia pozytywna recenzja tej książki, wylądowała w kosz\yku w merlinie. Nie często czytam podobne magiczne książki, ostatnia, która mi się podobnie kojarzy to powieść Sarah Addison Allen, czytałaś coś może tej autorki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meow miłej lektury w takim razie :))

      Dabarai nie czytałam, ale zajrzałam co proponują księgarnie i wydaje mi się, że Królowa słodyczy może być fajna :))

      Usuń
    2. Czytałam kiedyś Magiczny ogród tej autorki i to była lekka, trochę magiczna książka. Mało czytam podobnych lektur, ale zobaczę, czy ta mi się spodoba... :)

      Usuń