Nie wiem czy z nudów, czy też z chęci „zagrania” sobie z własnymi myślami, zabawienia się w typowanie, a może z najprostszego powodu, jakim jest chorobliwe wręcz pragnienie wyszukiwania ciągle nowych, kolejnych książek zabrałam się za typowanie, własne nominacje. No bo przecież nie mam parcia na książki nagradzane, tylko tyle, że w ten sposób najprościej mi szukać czegokolwiek/typować cokolwiek/bawić się tytułami.
Jak na szachownicy (widać nie od parady już w przedszkolu wytypowali mnie do grupy szachowej – a ja tak chciałam grać na skrzypcach;/!) mogę przestawiać, jak w kartach tasować i przekładać okładkami, tytułami. Rozmyślać o fabułach, treściach i dorobku autorów. Nocami śnić barwne sny aby w końcu przekonać się, czy udało mi się choć trochę trafić (jeszcze nigdy nie miałam 100% trafności). Całe szczęście wybrałam sobie tylko dwie nagrody i całe też szczęście z jedną z nich – Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego - jest o tyle łatwiej, że już na początku roku znane są książki nominowane (może by tak sobie utrudnić zadanie i zacząć typować już pod koniec roku?).
Ten post zamieszczam też na blogu dlatego, że moje pytanie na fejsbuku o nominacje do Nike nie miało odzewu, więc może chociaż tutaj ktoś pokusi się o podanie swoich typów.
Zawsze cieszy mnie fakt, że wśród nominowanych do nagrody książek są takie, które czytałam. Oczywiście im więcej tym lepiej. Świetną jednak zabawą jest wybór z nominowanych tych, które moim zdaniem przejdą dalej i przeczytanie ich do ogłoszenia wyników (czasem to się udawało, w zeszłym roku np. byłam pewna Dna oka Wojciecha Nowickiego - nominacja do Nike - i bardzo źle strzeliłam, jednak lektury książki oczywiście nie żałuję, poza tym zwycięski Pióropusz także udało mi się przeczytać i cieszę się, że wygrał, bo nie miałabym pewnie możliwości przeczytania go).
Już jutro będzie można poznać ścisłą piątkę książek nominowanych do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego (reportaże opublikowane w języku polskim, tu nagroda również dla tłumaczy reportaży zagranicznych). Bardzo się cieszę, że wśród tych książek znalazły się dwie, które czytałam, a oprócz tego, na liście są jeszcze przynajmniej dwa tytuły, które chciałabym przeczytać. Tak więc jutro dowiem się, po który tytuł biec jeszcze do księgarni, tak aby zdążyć do maja, no i od jutra zacznie się prawdziwa zabawa w typowanie zwycięzcy.
W tym roku wśród książek, które zakwalifikowały się do nagrody za najlepszy reportaż znalazły się trzy książki polskich autorów, w tym nominowany po raz drugi Jacek Hugo-Bader z Dziennikami kołymskimi (w 2009 nominowano Białą gorączkę – nagrodę otrzymał wtedy Jean Hatzfeld i Strategia antylop. Jacek Hugo-Bader jest także laureatem nagrody Grand Press w latach 1999 oraz 2003, Bursztynowego Motyla w 2010 za Białą gorączkę, jego książki były także nominowane do Literackiej Nagrody Nike). Pozostałe polskie tytuły to: Farby wodne Lidii Ostałowskiej oraz Miedzianka. Historia znikania Filipa Springera.
Pozostałe siedem tytułów to książki autorów zagranicznych. Wśród tych znalazła się książka Colina Thubrona Po Syberii, którą czytałam, jednak nie zachwyciłam się. Być może spowodowane było to uprzednią lekturą którejś z książek Paula Theroux i Thubron się nie przebił. Oprócz Po Syberii do Nagrody Kapuścińskiego nominowano w tym roku także kilka książek zagranicznych autorów, wśród których wyraźnie widać azjatyckie wpływy: Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe. Chiny z perspektywy nizin społecznych Liao Yiwu - poety, prozaika i dziennikarza, który debiutował na łamach rządowej prasy, jednak jego wiersze zostały szybko uznane za antykomunistyczne, a on sam skazany na cztery lata więzienia. Liao Yiwu swoje przygotowania do książki rozpoczął już w więzieniu, gdzie rozmawiał z prostymi ludźmi o ich życiu i pracy. Prowadzący … to właśnie zbiór blisko trzydziestu wywiadów z przedstawicielami najniższych warstw chińskiego społeczeństwa. Także Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej Barbary Demick, która pracowała jako korespondentka w Seulu, w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. Światu … wielokrotnie nagradzana książka - pozwala zobaczyć rzeczywistość, o której większość z nas nie ma pojęcia. Książka obejmuje chaotyczny czas po śmierci Kim Ir Sena, gdy do władzy doszedł jego syn Kim Dzong Il, a w kraju zapanował głód, w wyniku którego zginęła jedna piąta mieszkańców i gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych uciekinierów z komunistycznego raju (tu polecam także zajrzeć do książki Mike Kim Z piekła do wolności. Ucieczki z Korei Północnej).
Na liście nominowanych znalazł się także trudno dostępny w Polsce Suketu Mehta, pisarz mieszkający na stałe w Nowym Jorku a urodzony w Kalkucie. Laureat wielu nagród, między innymi Fellowship of the New York Foundation of Arts oraz Guggenheim Fellowship, finalista Pulitzera. W nominowanej Maximum city Bombaj Mehta odkrywa przed nami Bombaj – swoje rodzinne miasto, do którego sam pragnie wrócić, by na nowo podjąć przerwane dorastanie.
Raja Shehadeh także nominowany do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego (palestyński pisarz i prawnik, jeden z twórców organizacji praw człowieka Al-Hak (Prawda)). Jest autorem wielu książek na temat prawa międzynarodowego, praw człowieka i Środkowego Wschodu. Za Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie otrzymał w 2008 roku Nagrodę Orwella. W książce Shehadeh nie epatuje historiami pełnymi przemocy i rozlewu krwi, nie pisze też o zamachach bombowych i cywilnych ofiarach. Opowiada o tym, jak zielone wzgórza zamieniają się powoli w betonowe twierdze i jak izraelskie państwo przy użyciu administracyjnych wybiegów wywłaszcza mieszkańców z ich ziemi i zasiedla ją nowymi osadnikami.
Poza tym do nagrody nominowano także reportaż Francisco Goldmana o zabójstwie Juana Gerardi, biskupa i założyciela Gwatemalskiego Archidiecezjalnego Biura Praw Człowieka Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa. I najnowszą książkę Jonathana Littella Czeczenia. Rok III. Tym razem, autor Łaskawych pisze reportaż, który jest owocem jego kilkunastodniowej podróży do Czeczenii w 2009 roku.
Z tej dziesiątki ja stawiam na Jacka Hugo-Badera, nie z jakiejś specjalnej sympatii, ale z wiadomego mi zainteresowania książką i świetnym piórem jej autora. Widzę w ścisłej piątce także Barbarę Demick i Liao Yiwu – jako, że fascynacja Azją ciągle na fali, a problemy, które dotychczas raczej nie oglądały światła dziennego, tym bardziej wartościowe i godne uwagi. Ja wiem, że w przypadku Nagrody Kapuścińskiego ważna jest wartość dokumentalna książki, praca jaką włożył w jej powstanie reporter i autor w jednym, więc, jako, że czytałam tylko Ostałowską i Thubrona trudno mi w ten sposób oceniać pozostałe książki nominowane. Być może, kiedy jutro zobaczę listę piątki będzie mi łatwiej przybliżyć się do nich.
W przypadku drugiej nagrody, o której chciałam pisać będzie o tyle trudniej, że tytuły, które mogą wejść do nominowanych ciągle się pojawiają, a do tego jest ich tak dużo, że nie sposób wytypować choćby część tych, które znajdą się na 100% wśród nominowanych. W przypadku Literackiej Nagrody Nike to czysta zabawa.
Jednej nominacji dokonałam już w trakcie lektury debiutu prozatorskiego Jarosława Kamińskiego (Rozwiązła) i tę książkę ciągle pozostawiam na mojej liście. Do tego jednego samotnego tytułu doszło jeszcze całe mnóstwo innych, wśród których są te bardziej prawdopodobne, tak zwane asy i te, które postanowiłam sobie wytypować ale bez większego entuzjazmu i przekonania, że dostaną się choćby do nominowanej dwudziestki. W przypadku Nike będzie trzeba także dłużej, bo do września poczekać na finałową siódemkę (choć wybraną dwudziestkę poznamy już w maju), z której to w październiku (najprawdopodobniej) jury wybierze książkę laureatkę. Trudno jest więc także i w tym wypadku „zdążyć” z przeczytaniem wszystkich nominowanych, czy tym bardziej laureatek więc to naprawdę tylko zabawa.
Oprócz wspomnianej już Rozwiązłej wśród moich typów znalazły się takie pewniaki jak: nominowani już w poprzednich latach Jerzy Pilch (Pod Mocnym Aniołem, 2001), Justyna Bargielska (Obsoletki, 2011), Hanna Krall (Wyjątkowo długa linia, 2005), Andrzej Stasiuk (nominowany kilkakrotnie, laureat nagrody w 2005 za Jadąc do Babadag), Mariusz Szczygieł (Zrób sobie raj – 2011 oraz Gottland – 2007),czy wreszcie Mariusz Sieniewicz (nominowany dwukrotnie w roku 2004 i 2008 za książki Czwarte niebo i Rebelia). Dorzuciłabym tu także książkę, o wydaniu której dowiedziałam się przypadkiem w Internecie, a mianowicie o Ciemno, prawie noc Joanny Bator, czyli autorki, która także była już dwukrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike – z Piaskową górą (2010) i jej kontynuacją Chmurdalią (2011). Z tych moich pewniaków stawiam na kilka tytułów, ale nie chcę się zdradzać z wyborami, przynajmniej do dnia ogłoszenia finałowej siódemki.
Oprócz autorów, którzy pojawiali się w latach poprzednich – co nie daje im oczywiście pierwszeństwa (weźmy na przykład Mariana Pilota, który nie dość, że nie był nigdy zamieszany w Nike, to jeszcze rzadko się go wydaje – w tym roku również być może będzie nominowany z Pantałykiem) na mojej liście typów (dotychczasowych nazwijmy to, bo pewnie lista będzie się zmieniać) znaleźli się Kazimierz Orłoś z książką Dom pod Lutnią – jako, że opisuje mazurską wieś, na której powojenni rozbitkowie znaleźli swoją małą ojczyznę.
Poza tym wśród książek, które wyszukałam, na które zwróciłam uwagę i widziałabym – przynajmniej niektóre z nich – w finale Nike znalazłyby się te, które mają się dopiero ukazać: Droga do Tarvisio (polska powieść drogi), Noc żywych Żydów (metafizyczna zamiana miejsc i rozprawa z przeszłością) czy Dom spalony w domu (saga pewnej rodziny opowiedziana przez jej nestora). Oraz te, które już się ukazały: Getto – bajka (trochę bajkowa opowieść o własnych rozterkach i cierpieniach), Spektrum (mieszanka uwolnionych emocji autora i jednocześnie opowieść o miłości), Stąd aż do Brighton Beach (emigracyjne getto), Mała schizofrenia (opowiada o konfrontacji z pierwszymi trudnymi sytuacjami, pierwszych miłościach i pierwszych ważnych decyzjach, za które młodzi ludzie biorą odpowiedzialność), oraz debiutanckie zdaje się (niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę) Jutra może nie być czyli wzruszająca historia miłosnego trójkąta i poszukiwaniu siebie.
To są moje typy książek na nagrody. Typy, które robię dla własnego użytku, ale ciekawa jestem oczywiście Waszych wyborów, jeśli takie macie. Czy ktoś z Was także robi sobie własne listy książek, które nagrodziłby chętnie którąś ze wspomnianych przeze mnie nagród? A może jakąś inną nagrodą? Może nawet tytuły przeze mnie podane znalazły się na takich listach? A czy ktoś z Was może szczególnie polecić któryś z podanych przez mnie tytułów?
Może warto, w oczekiwaniu na ogłoszenie wyników, które wzbudza często wiele emocji – nie wspominając już o wyborze laureata (np. zeszłoroczny Marian Pilot, który niektórych oburzył, niektórych zaskoczył, ale ogólnie wywołał zamęt) „pogdybać” sobie? Może takie rozmyślanie natknie kogoś na ciekawą książkę? Nawet jeśli nie, to zawsze ciekawe zajęcie takie szukanie wśród książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz