Po tę książkę powinnam sięgnąć
już dawno temu. Właściwie od jej lektury powinnam zacząć swoją przygodę z
Tatrami, z górami i góralami. Cieszę się, że choć teraz mój wzrok wyłapał ją na
księgarnianej półce. Wejść do tytułowego Sklepu Potrzeb Kulturalnych to jak
przeżyć lekcję historii Podhala. Lekcję, której nikt wcześniej nas nie nauczył.
Prawdziwą, bo napisaną przez człowieka, który na Podhalu spędził dzieciństwo. A
jak wiadomo dziecko zapamiętuje o wiele wyraźniej, pamięta trwalej, zwraca
uwagę na sprawy, które dorosły pewnie by pominął.
Kiedy wybieramy się na wycieczkę,
czy wyjazd w mniej lub bardziej znane nam miejsce lubimy poznawać je z przewodników
i zbeletryzowanych opowieści, które przybliżają odwiedzane miejsce. Ja lubię nie
tylko, a może właśnie przede wszystkim nie z tych pierwszych czerpać wiedzę, a
właśnie z takich pozycji, jak książka Antoniego Kroha, która w prosty i jasny
sposób przybliża mi miejsce, do którego się udaję. Przyznaje, że historia
Podhala interesowała mnie nieznaczne, szczególnie, że w wyjeździe w góry zainteresowana
byłam (i jestem) górami samymi w sobie. Czyli bardziej szlaki,
szczyty i pogoda w samych górach, niż to, co dzieje się u ich podnóża.
Niedobrze, wiem. Warto przecież by było poznać choćby historię zbójnickiego tańca,
mowy góralskiej, czy stroju górala.
Gdy któreś naginało się do mojej polszczyzny, reszta wybuchała śmiechem . - Jako sie pises? - Zwyczajnie, piórem albo ołówkiem. - Śmiech. Więc urzędowo: Imię i nazwisko? Nazwisko mam obco brzmiące, to znaczy głupie i śmieszne. Co robić? Twardo się przyznać, powiedzieć z niemiecka "oouu", bo mniej więcej tak należy kawałek mojego nazwiska wymawiać, czy ratować się kłamstwem?
Sklep Potrzeb Kulturalnych to też
świetna lektura dla osób, które w góry nie jeżdżą z niewiadomych względów,
mniej lub bardziej ważnych, czy też jeszcze w nich nie były, ale być może się
wybierają. To zabawna lektura, która szczególnie smakowała mi z aromatyczną
kawą, góralskim serkiem i takim widokiem:
Antoni Kroh, jako kilkuletni chłopiec z Warszawy,
w latach pięćdziesiątych trafia na kilka lat do Bukowiny Tatrzańskiej, między
małych góralskich chłopców, dla których hala jest podwórkiem, a mówienie wprost
tego, co się myśli, jedzenie prosto z drzewa i inne szokujące dla „miastowych”
rzeczy nie stanowią problemu. Późniejsza wiejska szkoła i trudny żywot
"miastowego", którym już zawsze pozostanie sprawiły, że mały Antoni stał się
doskonałym obserwatorem kultury górali, która stanowiła dla niego egzotykę i
dziwną odmianę od warszawskiego życia w sterylnych warunkach. Choć nigdy nie
miał szans na zostanie góralem, góralszczyznę opanował perfekcyjnie. Być może,
a nawet na pewno dzieciństwo w Bukowinie Tatrzańskiej miało wpływ na studia,
jakie ukończył. Dziś etnograf i historyk, który połączył wykształcenie z
literackim talentem i rozbawia nas, ucząc Tatr.
Początkowo narratorem w książce jest mały Antoni, który przywołuje liczne, zabawne
historie z pobytu w Bukowinie. Później książka gładko przechodzi do wielu nieznanych
z historii Podhala faktów. Oryginalny punkt widzenia autora – jako człowieka z zewnątrz,
oraz wieloletniego mieszkańca góralskiej wsi – sprawia, że książkę przepełnia wiele
ciekawych opowieści, których nie bylibyśmy w stanie poznać na najdłuższej
lekcji historii. Bo wiele z tych faktów nie ujrzało światła dziennego, albo nie
zostało przekazanych dalej, jako historie prawdziwe. Oparta na wielu
przypowieściach i legendach historia Podhala, ze swoją burzliwą przeszłością i
kontrowersyjną przynależnością terytorialną czasem do dziś stanowi zagadkę. To, że
książka w drugiej części przechodzi do historii i nauki nie powoduje, że w
jakimkolwiek stopniu robi się nudna, czy podręcznikowa. Antoni Kroh to najlepszy
nauczyciel historii jakiego miałam. A Sklep Potrzeb Kulturalnych to najpiękniejsza
metafizyczna podróż w góry, jaką można sobie wyobrazić. Jest w niej wszystko i
jeszcze więcej – charakterystyczna dla lat pięćdziesiątych szarość, bieda,
sztampowość i nuda – ogarniająca wszystkie aspekty ludzkiego życia, począwszy od
lat dziecięcych w szkole, do pracy, czy popołudni i dni wolnych spędzanych w
domu, kiedy to człowiek musiał sam sobie koloryzować życie i rozweselać je na
wszystkie możliwi dostępne sposoby. Wszystko to ubrane w barwną chustę góralki,
okraszone smakowitym góralskim jedzeniem i powiewem świeżego powietrza, które
można poczuć, czytając książkę nawet na drugim końcu świata. Uśmiać się do łez to za mało, powiedzieć, że
to najlepszy podręcznik góralszczyzny to zgrzyt – choć w tym wszystkim, coś
jest. Coś, co czyni książkę Antoniego Kroha niepowtarzalną. Cokolwiek jeszcze
dodam i tak będzie za mało, tym bardziej dla osób, które Tatry ukochały
szczególnie. Wiem, że nie powiedziałam wszystkiego, to tylko fragment tego, co poznałam
z lektury tej książki, ale ja jestem o wiele bogatsza i pełniej odczuwam „góry”. Z tą książką będę jeździła tam zawsze!
cytat pochodzi z książki
Nie przebrnęłam przez tę książkę. Utknęłam już po paru stronach, chyba ze względu na terminologię "góralską".
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco. Szczególnie tytuł książki zachęca:) A widoku za oknem zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Visell właśnie to było najcudowniejsze hihi
OdpowiedzUsuńPapryczko widok za oknem niestety tymczasowy :(
Choruję na "Sklep potrzeb kulturalnych" już długo, a ostatnio jeszcze intensywniej, bo Kuraś i Smoleński w "Bedzies wisioł za cosik" dużo Kroha cytowali i zaostrzyli mi apetyt jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńDo tego Twoja recenzja i książka wylądowała bardzo blisko szczytu mojej listy zakupów. :)
Ysabell nie czytałam Kurasia i Smoleńskiego, ale mogę sobie wyobrazić Twój apetyt po ich cytatach:)Ta książka stanowczo powinna znaleźć się na szczycie!
OdpowiedzUsuńMój szczyt listy jest bardzo pojemny, więc pewnie się znajdzie. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że z finansami ostatnio gorzej i książkowe zakupy trudniej robić.
A Tobie bardzo polecam "Bedzies wisioł...". Myślę, że jest dobrym uzupełnieniem dla "Sklepu...".
Ysabell tak to już jest z tymi naszymi stosami;/ Mogłyby rosnąć w nieskończoność gdyby nie pieniądze i czas oraz miejsce :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecankę, ja osobiście zastanawiałam się nad Starorzeczami Kroha ale mogę dołożyć jeszcze Bedzies wisioł duetu Kuraś i Smoleński:)
Zainteresowałaś mnie bardzo, a jeszcze jak zobaczyłam na b-netce, jak wysoko jest oceniana, to hoho. Wrzucam do schowka i dziękuję!
OdpowiedzUsuń