Panna w ogrodzie

Anglia, lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku. Zakazany, nowy świat miłości duchowej i cielesnej. Homoseksualizm, orgazm, dziewictwo i rozwiązłość - do tego magia, smoki, opętanie wszystko to spisane piórem Antonii Susan Byatt, laureatki Nagrody Bookera i mamy wielką powieść. "Panna w ogrodzie" choć tytułem i okładką (w przypadku wydania z 2003 roku) mogłaby zapowiadać coś innego, bo raczej ułożoną historyjkę z grzecznymi córkami i synami rodem z "Domku na prerii" jest zgoła czymś zupełnie odmiennym. To opowieść, która bazuje na życiu, dość zagmatwanym, rodziny Potterów. Ojciec, nauczyciel w gimnazjum, trochę tyranizujący zarówno dzieci jak i żonę, która zajmuje się wychowywaniem tychże dzieci oraz trójka latorośli - dwie, zaczynające sprawiać już problemu wieku dorosłego, córki oraz dziwaczny i zarazem inteligentny syn.
Nieprzewidywalność postaci, zachwiania równowagi psychicznej z jednoczesnym głodem seksualnym i niespełnieniem są jak mieszanka wybuchowa. Byatt naprawdę daje odczuć, że to nowe dziedziny dla bohaterów, że to co dziś jest na porządku dziennym, pół wieku temu było nowym i plugawym, tylko, że jakże musiało smakować przez swoją świeżość?! Wszystko to owiane w książce mgiełką strachu i pożądania. "Panna w ogrodzie" - choć tak brzmi niewinnie - to gmatwanina erotyzmu z nutką magii i halucynacji, której bohaterowie targani namiętnościami, niepozbawieni humoru tworzą, każdy na swój sposób, dość oryginalne i wyraziste postacie.
Czytając "Pannę w ogrodzie" odnosi się wrażenie, że historia dzieje się w czasach elżbietańskich. Tak naturalnie i lekko Byatt wplotła dzieje rodziny współczesnych Potterów w ten ułożony i powściągliwy angielski ton. Książka jest na wskroś angielska, szczególnie miła dla anglofilów i znawców Szekspira, bowiem pełno weń odniesień do angielskiej literatury i historii.
Jednak czytelnikom chcącym dowiedzieć się wszystkiego zaraz na pierwszych stronach (czyli ja) książka może wydać się trudna. Częste zmiany sytuacyjne, szybkie akcje i czasem przydługie rozmyślania bohaterów mogą dłużyć się takim niecierpliwcom i będą zapewne powodowały częste powroty do zgubionych wątków. Tylko, że "Pannę w ogrodzie" można smakować, a nie czytać" jednym haustem", można delektować się nią przy ... herbatce i poczuć damą nowoczesną, bo poniekąd w książce Byatt można doświadczyć pomieszania epok!

4 komentarze:

  1. Bardzo chętnie przeczytam. Zresztą już od dawna mam niebywałą ochotę na A.S. Byatt i myślę, że przy najbliższej wizycie w bibliotece będę rozglądać się za jej książkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zosik polecam, bo to ciepła opowieść na jesienne wieczory ... przy cynamonowej herbatce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda troszkę jak szkic do "Opetania". Bede sie musiała dowiedziec czy faktycznie tak jest i rozejrzec sie za ta ksiazka. Po Twoim opisie wydaje mi sie bardzo obiecująca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Buksy dziękuję za wizytę i miły wpis :)
    Ciekawe jest Twoje spostrzeżenie, nie czytałam "Opętania" ale słyszałam na jego temat same pozytywne opinie, może i Byatt traktowała "Pannę..." jako swego rodzaju "wprawki"? ;))

    OdpowiedzUsuń