Już po raz nie wiem który trafia mi się książka autora wielokrotnie nagradzanego, książka nad którą większość czytelników wprost rozpływa się w pochwałach, a ja nie potrafię jej docenić. Zawsze tłumaczę sobie ten fakt tym, że moja znajomość literatury jest zbyt mała abym mogła wypowiadać się na tematy "wielkich", ale bywa czasem tak, że fabuła książki nawet do mnie nie przemawia, bo przecież nie muszę zaraz wdawać się w warsztaty, style i wartości ale chociaż bym chciała czasem aby mnie wciągnęło. Podobnie jest w przypadku "Hańby" J. M. Coetzee, o której teraz dopiero coś mogę napisać, bo czas, który sobie i książce dałam i tak nie zaowocował nowo odkrytymi wrażeniami. Jednak podobnie jak w przypadku Pamuka, Saramago i Coetzee ("Hańby") nie jestem na szczęście osamotniona w odmiennym odbiorze książki. Nie chciałabym rozpisywać się na temat tego co mnie NIE zachwyciło i czemu bo nawet nie potrafię podać mocnych argumentów Po prostu historia była jakich wiele, a zarazem nijaka. Nijakość objawiła mi się w tym nad czym niektórzy recenzenci się zachwycają - niby normalność bohaterów, niby zwykła proza życia, ludzie jakich wiele - ok, owszem ale do mnie to nie przemówiło. Jakkolwiek początkowo "Hańba" przypominała mi "Konające zwierze" czy też "Błękitnego anioła" tak na początku się skończyło i dalej Coetzee mnie zawiódł (odwrotnie niż autorzy wspomnianych książek). I choć wiem bądź też domyślam się, co autor chciał przekazać czy też przekazał (tylko ja nie zauważyłam) to jednak nie pojmuję istoty i celowości przyznanej "Hańbie" nagrody (ale jak wspomniałam nie jestem osobą kompetentną do takich ocen). Aby samej się nie nakręcać i nie dręczyć własnym brakiem umiejętności czytania wielkich pisarzy poszukałam kilka podobnych w odczuciu recenzji i ku własnej radości takowe znalazłam. TU znajdziecie moją ulubioną recenzję Doroty Tukaj, pod którą podpisuję się również ja!
Jeżeli chodzi o Coetzee to sławnej ostatnio 'Hańby' nie czytałam. Poznałam go jednak trochę przy 'Powolnym człowieku', który pozostawił we mnie niepewność i niedopowiedzenie.
OdpowiedzUsuńchoć raz nie jestem osamotniona :)
OdpowiedzUsuńpo "Hańbie" podjęłam jeszcze dwie próby "oswojenia " Wielkiego Pisarza i nic z tego
chyba wystarczy
Może to brzydkie z mojej strony ale cieszą mnie takie opinie, nie czuję się dzięki nim taka głupiutka. Tylko co widzi w książkach Coetzee (że nie wspomnę o innych Wielkich)szanowne jury? Chciałabym też aby może ktoś naocznie wytłumaczył mi i wskazał te wartości książki, które zaważyły na przyznaniu jej nagrody?
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny :)
Niebieska ja podejmowałam tyle prób z Pamukiem i też aż wstydzę się przyznawać do tego bo NIC! Nic a nic nie widziałam ciekawego w jego książkach!
troszeczkę pobuszowałam po Twoim pisaniu i widzę oczekującą na swoją kolejkę Lessing , zetknęłam się z nią tylko raz i jeszcze się nie wypowiadam ale jak pomyślę o potencjalnym spotkaniu z twórczością tegorocznej noblistki to mnie ciary przechodzą na wszelki wypadek
OdpowiedzUsuńMiło mi, że buszujesz Niebieska po moim blogu, w końcu od tego on jest :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie Lessing czeka i to nie tylko jedna jej książka - Leży rozpoczęty Złoty notes (momentami ciężki, nie powiem, ale nie trzeba się bać) oraz Odpowiednie małżeństwo (które czeka na cz. pierwszą Martha Quest, która z kolei jest w bibliotece :) )
Co do tegorocznej noblistki- Herty Muller nie zetknęłam się jeszcze z jej twórczością - tylko, że nawet ewentualna możliwość "spotkania" mnie nie przeraża bo teraz już wiem, że po niektórych co najwyżej mogę spodziewać się nudy ale nie strachu :))) Nie trzeba przecież lubić wszystkich, których kiedyś ktoś wyróżnił :)!
Mnie w ogóle nie zachwyca i nie potrafię zrozumieć tego fenomenu, ale powtarzam sobie, że są ludzie z innym spojrzeniem i jak widać, jest ich więcej.
OdpowiedzUsuńBuziole
Jejku nawet nie wiecie dziewczyny jak poprawiacie mi humor! :)) DZIĘKUJĘ :)
OdpowiedzUsuńA "Hańba" jeszcze przede mną, ciekawam, czy ja w niej coś zauważę ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa Lilithin :)
OdpowiedzUsuńPrzez Hańbę nie umiałam przejść..Zaczęłam ale ją porzuciłam.
OdpowiedzUsuńNatomiast ta poniższa jego autorstwa ( pożyczona z bibl. raczej tak z ciekawości),
bardzo mi się podobała:
http://merlin.pl/Zapiski-ze-zlego-roku_John-Maxwell-Coetzee/browse/product/1,615649.html
I szczerze ją polecam, pozostałych lektur nie znam może też sięgnę.
Judytto jak widzisz ja jakoś przebrnęłam przez Hańbę ale to było meczące brnięcie :) a jeśli chodzi o pozostałe pozycje książkowe autora to, jak pisałam pewnie kiedyś sięgnę :)Dzięki za linka:))
OdpowiedzUsuńDrogie Panie - nie będę wchodził w polemikę, być może jestem bardzo pokręcony, ale uwielbiam Coetzee i BASTA. Jednak nie Hańbę, a Wiek Żelaza uważam za jego najlepszą książkę. Nie obchodzą mnie nagrody, ale chłonę jego pisanie i TO SIĘ NIE ZMIENI. Różnijmy się pięknie:)
OdpowiedzUsuńA różnijmy się, różnijmy - bo inaczej będzie nudno! :)
OdpowiedzUsuń