Nie wiem czy to kwestia braku
przerwy między jedną, a drugą książką tego samego autora czy historia przez niego
opisana, ale druga z kolei, czytana przeze mnie książka Davida Foenkinosa Nasze rozstania nie poruszyła mnie tak,
jak pierwsza Delikatność. Niby skusiłam
się Paryżem, tematem, który sugerował nie do końca słodycz opisywanej historii,
a coś mi nie zagrało. Niby historia –fakt, nie słodka, a właśnie może jej brak
spowodował, że ciągle to Delikatność
na pierwszym miejscu.
Alice i Fritz poznają się na
imprezie u znajomych – nie, nie w seksklubie. Coś ich do siebie przyciąga -później
Fritz będzie się zastanawiał, czy to nie do dziewczyny stojącej obok Alice to
coś go przyciągało, jeszcze później czy nie do jej siostry … ale dobrze wystarczy
neurotycznych przemyśleń Fritza. A’propos neurotycznych – to podobno Alice
miała być tym nerwowym ogniwem ich związku, a tymczasem to ciągłe zastanawianie
się Fritza czy iść w lewo czy w prawo wprowadza nerwową atmosferę w książce i
zapewne w ich związek. Chociaż tej dwójce początkowo dobrze się układa to
nadchodzi wyczekiwany moment poznania rodziców dziewczyny. A, że to tak zwana
dziewczyna z dobrego domu trzeba było czekać stabilizacji, przynajmniej tej
zawodowej narzeczonego. Cóż jednak po stabilizacji, jak język niewyparzony, a
brak pewności siebie nakręca nierozumiane poczucie humoru.;/ To tylko pierwsze rozstanie
tej dwójki, jedno z wielu, które budują opowiadaną przez Fritza historię
miłosną jego związku. A właściwie związków, bo tych, pod drodze, od jednego rozstania
do drugiego jest trochę. Jedne mniej, inne bardziej udane ,ale zawsze gdzieś w tle
pozostaje Alice i to wyczekiwanie na spotkanie.
Myślę że Nasze rozstania jest opowieścią o trudnościach utrzymania związku dwojga
kochających się ludzi w dzisiejszych czasach. Czasach wymagań, gonienia za
czymś, co szczęścia nie daje. To opowieść o potrzebie miłości i – jednak -
stabilizacji. Gdyby Alice (może w mniejszym stopniu) i Fritz (w znacznym)
uświadomili sobie potęgę tego, co posiadają, łączącego ich uczucia mogliby
zdobyć się na więcej. Trochę siebie dla siebie. Minimum poświęcenia i nie
byłoby tego gonienia, tych kłótni i ranienia innych pod drodze.
Czegoś mi w tej książce brakowało
(może właśnie tej słodkości – ale to byłaby zupełnie inna historia), a czegoś
było za dużo- i to mnie smuciło i irytowało (ale to znowu by była inna
historia). Nie było natomiast już tego efektu scenariusza, a jedynie
wspomnienia. Opowieść Fritza, której chyba zaczątkiem był żal. Smutek po
utracie czegoś, kogoś ważnego, złość - też trochę - że tak się zaprzepaściło te
wszystkie lata. Chociaż z drugiej strony odnoszę teraz wrażenie, że – przynajmniej
Fritza, nie wiem, jak Alice, bo z jej strony nie poznaliśmy tej historii - trochę
go to kręciło. Alice była dla niego jak przystań, kotwica, o którą będzie
zawsze mógł się zaczepić, port (ale się marynistycznie zrobiło) do którego
zawsze można dobić.
Teraz potrzebuję chyba trochę przerwy
od Foenkinosa, takiej na miarę rozstań jego bohaterów, i pewnie po niej chętnie
sięgnę – choćby dla konfrontacji – po jeszcze jeden tytuł tego autora.
A czy ktoś z Was czytał Foenkinosa?
Jakie macie wrażenia z tych historii miłosnych wieczorową porą?:)
A jednak bardzo mnie ta ksiazka zaintrygowala, chyba mam ochote poznac historie Alice i Fritza.
OdpowiedzUsuńO matko! Ziemolina nie mogłaś mówić wcześniej;/!Wczoraj zaniosłam do biblioteki;/;(((grrrr
UsuńMoze w mojej tez beda mieli:) Bardzo intersuje mnie tematyka trudnych zwiazkow i silnych uczuc, trojkatow, zdrady i utraty- o tym chyba najbardziej lubie czytac. Sama wlasnie wpadlam w rutyne codziennosci...
Usuńjak będą mieli to masz superBIBLIO! na szczęście też to nie jest najdroższa książka, można się pokusić;)
Usuń