aby pamięć nie zaginęła - stosowo

 
Tu powyżej to moje Światowo Książkowe prezenty. Tym sposobem, w moim tempie czytania Wydawnictwo zapewniło mi lekturę na ...rok, a sobie gwarancję, że nawet jeśli zniknie z rynku wydawniczego ja go tak szybko nie zapomnę;) Cieszę się szczególnie z biografii Bruno Schulza (Schulz pod kluczem, Wiesław Budzyński), a że ostatnimi czasy zaczytuję w powieściach o kobietach tym bardziej cieszę się na Żony i córki autorki Północ Południe (Elizabeth Gaskell). Z tego samego powodu cieszę się na biografię Katarzyny Wielkiej (Katarzyna Wielka, Andrzej Andrusiewicz), o której czytam zbeletryzowaną jej wersję, czyli Carycę (Ellen Alpsten). Tunel to moje spotkanie z ciągle kontrowersyjnym dla mnie kryminałem, a Paryż w najlepsze się bawiący - z miłości do Miasta :) (A zabawa trwała w najlepsze, Alan Riding). Ze wspomnianych kobiecych czytałam prześwietną - pewnie z racji autorskiego tłumaczenia Katarzyna Wielka. Gra o władzę Ewy Stachniak (Wydawnictwo Znak), wspomnianą Carycę Ellen Alpsten (Wydawnictwo Sonia Draga), której nie mogę jakoś zmęczyć. Dosłownie zmęczyć - bo irytująca jest dla mnie forma opowieści nimfomanki. I chociaż zdaję sobie sprawę, że to pewnie charakterystyczne dla ówczesnego dworu rosyjskiego, to mimo wszystko męczy mnie ta książka. Poza tym do kobiecego tematu wpadły również Trzy kobiety w dobie ciemności Sylvie Courtine-Denamy (Wydawnictwo Świat Książki) - tu irytująca jest forma zapisu, czyli nieczytelne dla mnie przeplatanie życiorysów. Chyba wolałabym, aby historia każdej z kobiet - Edith Stein, Hannah Arendt czy Simone Weil - została opisana w osobnym rozdziale. Niestety tak się nie stało, i przez to jest dla mnie nieczytelne, a książkę często odkładam i długo czytam. Ale czytam :) I znowu trzy kobiety - tym razem u Natalie Zemon Davis z Glikl bas Judah Leib (żydowską kobietą biznesu, i autorką wspomnień opisujących żydowsko-niemieckie stosunki), Marie de l'Incarnation (francuską misjonarką i mistyczką, założycielką Urszulanek) i Marią Sibyllą Merian (niemiecką przyrodniczką). Oraz artystycznie z Malą K., czyli Matyldą Krzesińską w wydaniu Adrienne Sharp (Prawdziwe wspomnienia Mali K. Nasza Księgarnia), i medycznie, aczkolwiek szokująco za sprawą Henrietty Lacks i komórek, o których każda kobieta pamiętać powinna (Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks, Rebecca Skloot). Poza tym u mnie esejowo za sprawą Wojciecha Karpińskiego i Zdzisława Skroka, trochę historycznie (Gdy słońce było bogiem Wojciecha Kosidowskiego, Iskry oraz Korona śniegu i krwi Elżbiety Cherezińskiej, Zysk) i psychologicznie - bardzo psychologicznie - w okół dzieci.
 
Codziennie obiecuję sobie, że więcej NIE - zamówię, kupię, wypożyczę. Obiecuję sobie i bardzo sobie życzę, aby mi się ta obiecanka (nie cacanka) spełniła;) Znalazłam jednak wyjście ze swojej manii nabywania książek - powiększam biblioteczkę Syna i też mi z tym dobrze;) A przy okazji - zapraszam na blog A cio to czytam, na którym pojawiać się będą notki o książkach dla dzieci i o dzieciach. Tu, na Czytaniu zrobiło się tłoczno, trochę nie przystawało to wszystko, jedno drugiemu przeszkadzało, stąd nowy adres. Tak jest nam wygodniej, i mamy nadzieję, będzie na dłużej.

17 komentarzy:

  1. Zycze ci tego, czego sobie zyczysz - aby nowych ksiazek ci nie przybywalo:)

    Na nowy blog bede chetnie zagladac, mam w domu 3,5- latka, ktoremu zapelniam biblioteczke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imani dziękuję:) A może przy okazji odwiedzin A cio to czytam spróbujesz szczęścia do książki? Otwarcie bloga kuszące :)

      Usuń
  2. Aż mi się oczka zaświeciły na widok Gaskell, dobra wiadomość jest taka, że wydawnictwo Mg będzie wydawać dotąd nieznane nam powieści autorki :) Ale to chyba nie pomoże w utrzymaniu twojego postanowienia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jusssi myślę, że trochę cwana jestem z tym postanowieniem - sytuacja życiowa wymusi sama te ograniczenia;)
      A co Gaskell jeszcze napisała?

      Usuń
    2. Na pewno nie napisała "Przeminęło z wiatrem", popraw proszę :) Historia Scarlett jest autorstwa Margaret Mitchell.

      A E. Gaskell napisała np. "Cranford", "Mary Barton" i najsławniejszą - "Północ Południe" - nie mylić z amerykańskim serialem o wojnie secesyjnej na podst. powieści Johna Jakesa pod tym samym tytułem :)

      Usuń
    3. Maniaczytania pukam się w głowę!! Pewnie, że Północ Południe!! :) Pisząc, widziałam obrazy z tego filmu, a napisałam głupia coś innego. Już poprawiam.

      Usuń
  3. Witam:) Ach, jak zazdroszczę tego "Schulza pod kluczem"! A co do ostatniego akapitu - każdy miłośnik literatury zmaga się chyba z problemem nieustającego powiększania swojej biblioteczki, nawet jeśli jest to zupełnie irracjonalne, a książek przybywa w zdumiewającym tempie...:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam podobnie. Nie kupię, nie pożyczę itd. A stosy rosną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze czekam na przesyłkę od ŚK i podobnie jak Ty obiecuję sobie, że "więcej NIE - zamówię, kupię", ale wypożyczyć wypożyczę, bo wspieram biblioteki, które, niestety notują spadek czytelnictwa, a tym samym odpływa pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam sobie mogę obiecywać, że nic więcej nie kupię :D Ale jak się pracuje w księgarni to ciężko dotrzymać obietnicy ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viconia jak ja Ci zazdroszczę!!

      Usuń
    2. Heh, fakt, bycie księgarzem to wymarzone zajęcie dla każdego książkoholika :) Ale uwierz mi, nie zawsze jest tak kolorowo jak mogłaby się wydawać :)

      Usuń
    3. Viconia wierzę, wierzę;/

      Usuń
    4. No ale jak się cały dzień spędza między książkami to nie ma co narzekać :)

      Usuń
  7. mowa liter :)) tylko co z miejscem? a u nas w domu rośnie jeszcze kolekcja płyt i win - więc tym bardziej coś trzeba ograniczyć;/:((

    pisanyinaczej - no właśnie, jak to jest? niby człowiek (mówi, że) nie kupuje, nie pożycza a tu ciągle coraz więcej;/:)

    Agata Adelajda ja bibliotekę (swoją, osiedlową) wspieram zanosząc do niej książki, na które w domu już nie ma miejsca, a nie wypożyczam, bo i tak nie mam kiedy czytać, a brać po to żeby trzymać i statystyki robić:/? bez sensu, prawda? O np. taki Proust leży od pół roku, podczytuję, ale ile to już czasu;/ aaach

    OdpowiedzUsuń