chora na kawę, chora na Włochy - Perfumeria kardynała, Maja Stoop





Nie wiedzieć czemu tytuł tej książki przywodzi mi raczej na myśl kryminał, którego akcja rozgrywa się gdzieś (tu jedyny punkt wspólny z rzeczywistą treścią książki - Włochy) w podziemiach jakiegoś pałacu papieskiego, czy czegoś na jego kształt. A Perfumeria kardynała Mai Stoop ze zbrodnią nie ma nic wspólnego, chociaż można powiedzieć, że podstępnie sieje i w miarę lektury podlewa chęć wyjazdu. Wyjazdu do kraju słońca i uśmiechu, spiesznych, lecz nie nerwowych, ruchów jego mieszkańców, głośnych rozmów i towarzyszących im pełnej temperamentu gestykulacji.
Do Perfumerii Kardynała przekonał mnie blog autorki. Właściwie nie wiem, co było pierwsze – chęć przeczytania książki i natknięcie się przy tej okazji na blog, czy - WOW! - zachwyt blogiem i konieczność ujrzenia tego wszystkiego, co autorka oferuje w sieci autorka - w formie książkowej? Wiem, że lekturę książki rozpoczęłam od tych samych, fascynujących mnie już na blogu tematów. Tematów, które z Włochami nieodparcie mi się kojarzą i łączą. Które do tego kraju mnie przyciągają.
zapiekana w cukiniach jagnięcina
W jakiś dziwny sposób trwa moja znajomość z Włochami. Od pobytu, który nie przebił się ponad miłość do innych krajów (ach dużo by tu pisać, dość specyficzne „warunki” nie pozwalające na pełnię korzystania z uroków Italii) do jakoś dziwnie, cichutko wkręcającego się do naszego domu ciepłego uczucia doń. A to w postaci kuchni, win, i lektur temu sprzyjających, czy też w zapachu parzonej kawy, litościwie dla mnie nie mocnej i … kukułek, które objawiły mi się w Rzymie, a teraz, po latach odnajduję je w pobliskim lesie! Czyżbym podobnie jak autorka zapałała uczuciem z opóźnionym zapłonem? Czy i u mnie może grozić ono wybuchem?
Maja Stoop pisze językiem tak przystępnym i wartkim, że nie sposób książki odebrać inaczej jak rozmowy ze znajomą, która opowiada o swoim życiu we Włoszech. Trochę pamiętnikowo, blogowo też trochę i reportersko. Dla tych, którzy znają blog Mai książka będzie małą powtórką z niego, w wersji bliższej ciałuJ A ci, którzy nie znają ani jednego ani drugiego, muszą się poprawić, bo czyż można się oprzeć stolikowi w włoskiej kawiarence? Albo pysznym ravioli – nic tylko szukać przepisów, albo pakować walizkę na wyjazd.

kawa w Fossanova
 

 
Ja nie czytałam książki od początku do końca, podobnie jak nie zrobiłam tego z blogiem. Niezmiennie - zarówno w jednym jak i drugim przypadku odszukiwałam wpisów dotyczących kawy. Ach w mej świadomości dotwarzał się ten cudny aromat - słońca i czarnego jak smoła espresso. Albo te śmiejące się czerwone i soczyste pachnące inaczej niż wszędzie pomidory. Pomidory, które w połączeniu z boskimi oliwkami zapowiadają rozkoszne doznania… ach tak, miałam skupiać się na książce, nie na smakach. Ale właśnie ta książka jest o smakach, i jeszcze architekturze, która – nawet jeśli przypomina stertę gruzu tam, we Włoszech jakoś zawsze zachwyca.
 
 

Perfumeria kardynała jest nie tylko książką o życiu autorki w Ginestrze, ani też o Neapolu, Rzymie czy Mediolanie. Jest jak włoskie sugo – z esencją smaków, temperamentów, sztuki i radości. Radości, której tak bardzo zazdroszczę mieszkańcom Italii. Myślę, że to sugo będę sobie dozować dla poprawy humoru, ogrzania zziębniętej duszy, dla uśmiechu właśnie.;)






 
Zdjęcia pochodzą z książki: Perfumeria kardynała, Maja Stoop, Wydawnictwo Naukowe PWN

6 komentarzy:

  1. Ehhh, gdyby był taki narkotyk po zażyciu którego miałbym halucynacje wzrokowe, ale tylko takie, które ukazywałyby Włochy, np. takie jak na zdjęciach powyżej to chętnie bym się od niego uzależnił :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja bym wolała żebyś miał bez uzależniania ;)) a trzecie od dołu - czyż to nie Pizzela za 30 lat/ hihi

      Usuń
    2. Heh, faktycznie, pasuje. Tylko gdzie to drzewo co na nim rosną szczotki do butelek?

      Usuń
    3. obcięli i sprzedali na ... szczotki :))

      Usuń
    4. tam ważne żeby mięa rosła :))

      Usuń