Właściwie z nudów wrzucam moje
zdobycze ostatnich tygodni. Też z przekonania, że takie wpisy potrafią działać
cuda, i dla niejednego czytelnika znaczą więcej niż recenzja (zadziwiające!?).
Mam taki plan aby poniżej przedstawione tytuły przeczytać przed końcem roku, co
chyba nie będzie szczególnie trudne, bo część z nich już za mną. Są w tych
gromadkach książki, których oczekiwałam z niecierpliwością, są i takie, które
po prostu musiałam nabyć, a wśród tych z kolei są te, które miło mnie
zaskoczyły, które zaskoczyły mnie na niekorzyść, ale i takie, których nigdy nie
zapomnę. Do moich książek roku zdecydowanie dołącza Patti Smith i jej Poniedziałkowe dzieci. Niestety wielce
zawiedziona jestem, co nie znaczy, że książka jest zła Hollinghurstem. Tak
wyczekiwałam tej powieści, a tak srodze się zawiodłam. Smutno mi, bo faktycznie
jest trochę inna niż poprzednie jego książki, ale jednak wolę Hollinghursta w
starym wydaniu.
Jest też trochę powrotów, choćby Romeo i Julia, W poszukiwaniu straconego czasu i Piękni dwudziestoletni (jedna z książek Marka Hłasko, do których
powracam), a także jest wreszcie mój Nabokov z książką, której nie znoszę, ale
którą przecież wypada mieć i po polsku, wśród innych wydań zagranicznych :)
W powyższym zbiorze większość
książek jest już przeczytana, a więc od góry znajdziecie w nim:
Hinduskie zaślubiny
Sharon Maas - książka, która porywa, wciąga i robi taki mętlik w głowie, że aby
nie pogubić się w tej zbudowanej z retrospekcji (zaskakujących!) powieści
musiałam namalować sobie wykres!
Dziewczyna w błękitnej sukience
Gaynor Arnold - zbeletryzowana biografia Karola Dickensa, o której pisałam już
TU.
W stronę Swanna
Marcel Proust - pierwsza część W poszukiwaniu
straconego czasu - moje drugie podejście, tym razem od początku, i może uda
się ... odnaleźć stracony czas:)
Poszukiwacze szczęścia
Tishani Doshi - znowu o poszukiwaniu hihi, ale nie odnalazłam szczęścia z tą
książką, o czym pisałam TU.
Poniedziałkowe dzieci
Patti Smith – książka-obiekt westchnień, historia, która mnie uwiodła i na
długo zmusiła do przerwy z czytaniem. Nie da się tej książki zastąpić inną. TU
moje z niej wrażenia.
Lolita
Vladimir Nabokov - to właściwie odrębna pozycja, która pewnie nie powinna
znaleźć się na tym zdjęciu, ani wśród książek, które MUSZĘ, czy też chcę
przeczytać do końca roku, bo w całym swym uwielbieniu do twórczości V.N. to
jest jedyna (bodaj) książka, której nie lubię i już! Ale może dam się
przekonać, wiedziona uczuciem:)?
Piękni dwudziestoletni
Marek Hłasko - spotkanie po latach, tyle mogę powiedzieć, i to spotkanie udane,
a do tego w oczekiwaniu na biografię pisarza.
Obce dziecko
Alan Hollinghurts - mój wielki zawód;/ przykro mi, ale męczę tę powieść, niby
miała być lepsza, owszem inna, ale lepsza, żeby nie powiedzieć naj - widać ja
nie rozumuję jak większość;/
I jeszcze klasyka, którą
podczytuję nastrojowo, przedstawiać nie trzeba:
I ta, która uratowała mnie przed męczarniami, przed łzami w oczach
(bo jak mi smutno, że jeden z moich ulubionych autorów zawodzi) Utonięcie
Rose Mariki Cobbold, które zainteresowało mnie po przeczytaniu recenzji
u Padmy. Wszystko się potwierdza, wciągam się nawet bez śniadania!
A Wy - też macie określony limit
do końca roku? Może w myśl - na nowy rok bez długów - zakładacie pewien pułap,
i staracie się to założenie zrealizować?
Ja wiem, że pewnie i tak mi coś
przybędzie (a pewnie!!) i wiem też, że i tak coś przeskoczy na kolejny roczek,
poza tym jest przecież jeszcze wiele innych nieprzeczytanych na półkach (i w
innych miejscach), że wyjście na czysto jest wręcz niemożliwe, ale przecież
pomarzyć dobra rzecz:).
Świetne zdobycze :) Za każdym razem jak widzę "Romeo i Julia" to chcę sięgnąć po własny egzemplarz i zanurzyć się w lekturze... Ach. No i chyba tak muszę zrobić ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnej lektury!
Ruczek ja właśnie tak miałam, a już książka Alibi na szczęście, której bohaterka zaczytuje się w Romeo i Julia poskutkowało, że w końcu musiałam, musiałam:)
Usuń"Poszukiwacze...."chciałabym przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowe zauroczenie ;) prześlij adres na maila, książka jest TWOJA!:)
UsuńJakoś miło się patrzy na tę wieżę z książek. A jeszcze lepiej by mi się ją czytało... Co do mnie nie robię pułapów, choć pewne marzenia mam. "Poniedziałkowe dzieci" po prostu muszę przeczytać (muzykę P. Smith słucham na okrągło).
OdpowiedzUsuńDominika KONIECZNIE!!!! tę książkę polecam niektórym osobom z pełną odpowiedzialnością!!!
Usuń