O tym ile szczęścia może dać miłość do książek Vladimira Nabokova ;)


Jak wielkie szczęście może dać miłość do twórczości konkretnego pisarza? Jak bardzo trzeba jego lubić, aby napisać o tym książkę?

Ile szczęścia może dać lektura książek Vladimira Nabokova mi wiele mówić nie trzeba, mam raczej trudności ze zrozumieniem tych, którzy bądź nie czytali jego książek, bądź też za nimi zwyczajnie nie przepadają. Jednak jako człowiek sprawiedliwy - a przynajmniej takim staram się być - i rozumny tłumaczę sobie taką antypatię na różne sposoby. Wracając do miłości do twórczości Nabokova nie był mi potrzebny nikt, kto wytłumaczyłby mi w jaki sposób można jego pokochać i jak różne są to sposoby. Jednak młodziutka pisarka, równie zakochana w Mistrzu i jego książkach, urodzona w Paryżu, z irańskimi korzeniami Lila Azam Zanganeh, dzięki Chihiro* opowiedziała mi o swojej fascynacji Nabokovem. W książce The Enchanter. Nabokov and Happiness, w której zapisała swoje poznawanie, trudy i zwątpienia, ale przede wszystkim radości z odkrycia jego twórczości nawiązuje przede wszystkim do wielu podobieństw łączących ją z Vladimirem Nabokovem. Lila urodziła się właśnie krótko zanim V.N. umarł (o czym i ja mogę napisać, ale to przecież o niczym nie świadczy … a może jednak rozumiemy lepiej jego książki?). Podobieństwa dotyczą także rodziny Lili – i tu kojarzenie jej podobieństw z moimi już się kończy – tak jak ojciec Vladimira musiał uciekać z Rosji, tak i jej uciekał z Iranu.
The Enchanter to swego rodzaju romans autorki z Nabokovem – jeśli mogę się tak wyrazić, jeśli nikogo moje słowa nie urażą. Trzeba dobrze mnie zrozumieć, to romans fizycznie niemożliwy, a jednak dający się odczuć dzięki książkom, jakie Nabokov po sobie pozostawił i specyficznym sposobie ich poznawania przez autorkę.  
Pierwsze spotkanie Zanganeh z Nabokovem nie należy do najbardziej fortunnych. Młoda Lila podchodzi do pierwszej lektury Ady (Ada albo żar) dość sceptycznie. Później jeszcze kilka razy życie podsuwa Zanganeh tę samą książkę i te wielokrotne próby przynoszą w końcu efekt. Można powiedzieć, że Ada staje się jej dziełem, jej motorem do zagłębienia się w twórczości N. (a to dziwne, bo i moją ulubioną i najbardziej cenioną książką Nabokova jest właśnie Ada. Nie Lolita tak bardzo do-ceniona przez krytyków i czytelników, nawet reżyserów – Kubrick'a i Lyne'a, a właśnie historia romansu rodzeństwa – kuzynostwa i stworzonej przez autora dla potrzeb książki – i być może lepszego życia – Terry).  
Lila Azam Zanganeh odczytuje w kolejnych dziełach Mistrza swego rodzaju biografię, i z tą też – pisaną już jako typowa historia o życiu pisarza porównuje. Wiadomym jest, przynajmniej dla miłośników Nabokova, że w swoich książkach opisuje on właściwie swoje życie. Wielokrotnie wplata losy, czy to swoje, czy bliskich i przyjaciół w karty swoich książek. Robi to jednak tak umiejętnie, że tylko wtajemniczeni w jego życiorys są w stanie odczytać poszczególne etapy z życia Nabokova we wspomnianej Adzie, Lolicie, czy innych książkach Nabokova. Zanganeh odnajduje w nich nie tylko te etapy, ale poszczególne doświadczenia: miłosne, seksualne, wielkie namiętności i rozpacze autora (choroba, starość itp.). Tworzy biografię na podstawie tekstów jego książek – od błogiego dzieciństwa w ukochanej Rosji, przez wieczną tułaczkę po obcych ziemiach, do kresu życia w cudownej Szwajcarii. Wszystko to okraszone jest oryginalnymi fotografiami - widziałam już wiele zdjęć z życia Nabokova – przy okazji lektury kilku jego biografii, ale u Zanganeh dużo z tych zdjęć mnie zaskoczyło.

Lila Azam Zanganeh wymyśla też wywiad z V.N., pytania jakie zadałaby pisarzowi, gdyby mogła,  spisuje dziwaczne określenia Nabokova, (a tych było, oj było wiele) i dzięki szerokiej znajomości literatury i życia autora taki wywiad udaje się jej przeprowadzić.
Jak bardzo autorkę książki fascynuje Nabokov można odczuć szczególnie w momentach kiedy trudno odróżnić styl Zangeneh, od stylu, jakim swoje książki pisał V.N. Wiele cytatów, czy choćby tytuły poszczególnych rozdziałów, które wtajemniczonym przywiodą na myśl książki uwielbionego przez Zanganeh autora – to prawdziwie nabokovski klimat. The Enchanter to niekonwencjonalna biografia w otoczeniu mistrzowskiej twórczości.
Przez ten specyficzny styl i klimat książka może niektórych zdenerwować – tak, wielbiciele talentu Nabokova mogą poczuć się urażeni swego rodzaju „kopiowaniem”. Miałam taką myśl przez chwilę, ale czyż wielu współczesnych pisarzy nie wzoruje się na wielkich nazwiskach literatury? Czyż wielu z tych minionych nie jest natchnieniem dla młodych talentów? Nie czytałam Nabokova w wersji angielskiej, być może gdyby tak było odczułabym tę urazę silniej. Już sam tytuł przywodzi na myśl książkę Nabokova – o takim samym tytule - Czarodziej. Mi osobiście sugeruje to grę słowną i zabawę w tytuły, która może z kolei sugerować, że Nabokov and Happiness jest zalążkiem do czegoś wielkiego, co wyjdzie spod pióra Zanganeh. Podobnie, jak w przypadku Vladimira Nabokova, Czarodziej był początkiem Lolity. I tylko tu mogę odczuwać pewien niesmak i oburzenie związane ze zbyt dużą pewnością siebie i przywłaszczeniem książki V.N.. Ale być może, jak na wielbicielkę twórczości i stylu Nabokova przystało  to tylko taki żart w wykonaniu Zanganeh…..?


 * Książka The Enchanter. Nabokov and Happiness. była niespodzianką od Chihiro :) Dziękuję za możliwość lektury tej wspaniałej, jakże ważnej dla mnie książki.

4 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, więc z czystej ciekawości chętnie poznam tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie to opisałaś! Jako że Nabokova znam zaledwie odrobinkę (tzn. jego twórczość), narobiłaś mi smaka na więcej jego książek, a na szczęście mam kilka nieprzeczytanych na półce. Ja czytałam go w wersji oryginalnej, po angielsku, poza "Opowiadaniami", które uznałam za słabe, za mało "nabokovskie" w porównaniu z rewelacyjnym "Pninem" czy "Lolitą". Nabokov słynął ze swojej wersji jęz. angielskiego, więc będę się w nią wczytywać.
    Cieszę się, że książka o miłości do pisarza Ci się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cyrysia :)

    Chihiro grrr uciekł mi cały długaśny komentarz ;/ nie wiem, czy będę w stanie powtórzyć wszystko, co napisałam ;/ Ja czytam Opowiadania, nawet chwaliłam się tym na FB (i tym, że potrafię się przy nich prawdziwie zapomnieć hihi). Znajduję w nich Nabokova, jak najbardziej, a plusem dla mnie jest to, że mogę choćby na chwilkę wpaść w klimat(oczywiście zgadzam się, że nie wszystkie są tak samo wartościowe). Mam także swojego ulubionego tłumacza, i książki tego pana cenię szczególnie. Pisałam nawet, że zrezygnowałam ostatnio z kupna Lolity po polsku (bo nie mam jeszcze!) ponieważ przedmowa nie była jego autorstwa. Noszę się też z zamiarem przeczytania po angielsku innej książki niż Lolita (bo o niej zapomniałam!)
    A The Enchanter podobał mi się na tyle, że zawsze był przy mnie w torebce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę coś sprostować - nie mogę powiedzieć, ze ie był mi nikt potrzebny abym dotarła szerzej do Nabokova! Przecież miłością wielką do jego książek zaraziła mnie Ola :))

    OdpowiedzUsuń