Czyżby Vladimir Nabokov był (albo raczej bywał) także autorem dla wielbicieli kryminału? Kryminału raczej z pogranicza absurdu, w sam raz na scenariusz dla Woody Allena. Co jednak nie zmienia faktu, że odkrywanie kolejnych tytułów Nabokova ciągle mnie bawi i zaskakuje. Zakochując się w jego abstrakcyjnym naturalizmie zaskoczyłam się ostatnio lekturą Śmiechu w ciemności, choć - tak przyznaję, i we wcześniej czytanych Jego książkach trup - jeśli nie ścielił się gęsto, to bywało, że padał. Lecz jest coś specyficznego w tym uśmiercaniu przez Nabokova, ale i tak zjawisko to w Jego (o zgrozo, chyba nie dosłownym!) wykonaniu bywa zaskakujące. Tak jest i teraz w Przezroczystych przedmiotach – trup pada! (tak, tak to, ta sama powieść, co Przejrzystość rzeczy – i szczerze mówiąc ten tytuł bardziej mi odpowiadał). Wracając do elementu zaskoczenia. Za chwilę powiem więcej ….
Historia opisana w książce to szkic życia (z mocnym jego akcentem – oj bardzo mocnym) pewnej persony, a właściwie Persona … ściślej rzecz ujmując Hugo Persona (z ojca Petersona). Hugo to niczym niewyróżniający się człowiek, bohater raczej z tych bladych – nic nadzwyczajnego (jak to zwykle bywa u Nabokova) niezbyt uzdolniony, ani przystojny ani też inteligentny. Powiedzielibyśmy życiowy nieudacznik, łamaga. A do tego niespełniony pisarz, realizujący się jako korektor w wydawnictwie książkowym. Naszego bohatera, personę naszą poznajemy kiedy udaje się w swoją kolejną podróż do Szwajcarii, gdzie wspomina poprzednie wizyty w tej małej, górskiej miejscowości. Pierwszą, podczas której w sklepie odzieżowym umiera mu ojciec, drugą której towarzyszą pierwsze doświadczenia seksualne i w trakcie której Hugo poznaje swoją żonę Armandę (Nasz Person był uparty i potwornie zakochany). I trzecią kiedy to jego żona … umiera (czy też zostaje zamordowana). Trzeba jednak wiedzieć, że Hugo choć niewyróżniający się niczym szczególnym posiadał (nieszczególnie potrzebną cechę) zdolność snu na jawie, czy też, jak utrzymywał sam bohater - nie sypiał w ogóle. Sny te plątały się jemu z rzeczywistością, bywało, że zbyt dosłownie, a czasem też się spełniały.
Pod względem powracających sennych koszmarów Hugo mógł konkurować z najlepszymi wariatami.
Przezroczyste przedmioty to krótka oniryczna opowieść, w której przewijają się liczne symbole zwiastujące marność świata . Przemijanie, przeszłość jako jedyne nadają barwę przedmiotom (Ech rzeczy przezroczyste, przez które prześwituje przeszłość.). Sny Hugo, wiele mówiące figurki z uzdrowiskowych sklepików, śmierć, ogień i pożary czy topniejący śnieg to tylko niektóre z symboli przemijania, jakie bohater Nabokova spotyka na swojej drodze. Czy tylko Hugo jest osobą, personą, która ma zdolność widzenia w bezbarwności życia jego kolory? Czy takie zjawisko da się jakoś wyjaśnić? Książka kończy się słowami Tylko spokojnie, synu, nic na siłę – więc kto okaże się nadzwyczaj uzdolnionym i dojrzy przezroczystość? Nabokov kolejny raz udowadnia, że Jego książki dają wieloraką przyjemność, że składają się z kilku płaszczyzn, na których należy je rozpatrywać i na których trzeba je odbierać. Lecz aby to zrozumieć nie wystarczy jednorazowa lektura powieści Mistrza i miejsce dla niej na półce. Książki Vladimira Nabokova nie służą do zbierania kurzu i pysznienia się grzbietami w najdziwniejszych pozach (choć pysznić się uwielbiają). One są po to, aby dostrzec barwy w przezroczystości każdej ulotnej chwili.
cytaty pochodzą z książki zdjęcie Nabokova google
Podobno do mnie dziś wyszła z wydawnictwa, więc liczę,że jutro zaszczyci mnie swoją obecnością. Ech MOni...coraz mniej tych Nabokovskich ksiązek zostaje do czytania.. :(
OdpowiedzUsuńBalianna, chyba podzielam twój smutek, bo wnioskuje, że również lubisz Nabokova ;) A "Przedmioty przezroczyste" również przypadły mi do gustu, w sumie Ci bohaterzy i zdarzenia to naprawdę tylko tło dla języka i sposobu w jaki pisze Nabokov ;) cudo ;)
OdpowiedzUsuńAle masz piękną filiżankę :)
OdpowiedzUsuńBalianna i jak? Wiesz, a o tym, że zasoby nam się kurczą staram się nie myśleć, bo PIĘKNE JEST W NICH TO, ŻE CZYTAMY JE KILKA RAZY i jeszcze nie mamy gwarancji, że odkryliśmy wszystko:))
OdpowiedzUsuńJustyna tak jest u Nabokova - zasłania nam widoki na horyzont, aby zwiększyć radość z ujrzenia choćby jego kawałka!
Lilithin dziękuję. To kolejna część mojej kolekcji (patrz kubek) z Klimtem. Tym razem prezent od Teściowej:)
:) cudownie piszesz.
OdpowiedzUsuńTa recenzja mnie wciągnęła.
Nabokova zaczęłam poznawać od Lolity i już wtedy mnie uwiódł i muszę się przyznać, że ten proces pogłębia się z każda jego kolejną pozycją ;)
Ta książka zapewne niedługo u mnie zagości, bo urzekający jest świat tego artysty i to w jaki sposób włada piórem :)
Biedronko dziękuję:) O Nabokovie nie da się nie pisać w taki emocjonujący sposób!
OdpowiedzUsuńZ poznawaniem Jego prozy mamy podobnie, ja także zaskakuję się każdą kolejną książką. Nieustannie świeży, nieustannie rewelacyjny!