Moja wojna, czyli jestem świadkiem tworzącej się niechlubnej historii - Jakbyś kamień jadła, Wojciech Tochman


Od dziecka wojny były dla mnie tylko historią, czymś, co mnie nie dotyczy. Uczono mnie o nich w szkole, jak o czymś co było. Zła przeszłość. Pewnie większość dzieci właśnie taki ma obraz wojny. To zjawisko, które kojarzy się z karabinami, czołgami, obozami i przeszłością. Czymś, co było i nie wróci. Chora sytuacja, którą zakończyło pojednanie/poddanie/układ itp. I teraz jest już dobrze. Można odetchnąć, bo żyjemy w pokoju. W miarę pewnej sytuacji. Nie należy jednak zapominać, że wojny dzieją się wszędzie. Właśnie, dzieją się – były, są i będą. I jeśli sobie to uświadomić - przyjąć do wiadomości stan pokoju, indywidualne bohaterstwo wybranych krajów, i jednoczesne rozpaczanie nad śmiercią jednych, podczas gdy giną już kolejni, to uzyskamy właściwie permamnentny stan wojny. W takiej sytuacji wszyscy jesteśmy bohaterami każdego dnia, zmagamy się z własnymi żądzami, z chęciami i prymitywnym dążeniem do wszechbogactwa. Pomagamy sobie, staramy się utrzymać pokój, zachowywać jak ludzie… a właśnie, jak zachowują się ludzie?
Codziennie jesteśmy świadkami piszącej się historii. Mniej lub bardziej świadomie uczestniczymy w niechlubnym procesie tworzenia kolejnych jej kart. To o nas będzie się mówić za kilkadziesiąt lat na lekcjach historii (ooo łudzę się, że jeszcze takie będą). A my żyliśmy i żyjemy w błogiej niewiedzy.
Książka Wojciecha Tochmana Jakbyś kamień jadła uświadamia, jak mało wiemy o tym, co dzieje się obok, tuż za rogiem. Jak mało się tym interesujemy, odsuwając myśl o krzywdzie innych mieszkańców tej samej ziemi, jednej ziemi. Niby coś się mówiło, jakieś fakty docierały, obrazy też pokazywano. Ale nie te i nie takie!! Nie było milionów ciał, opuszczonych domów, rozczłonkowanych ludzi, gwałconych kobiet, zabijanych dzieci. Tego nie było.
Współczesną bohaterką reportażu Tochmana jest doktor Ewa Klonowski, antropolog, mistrzyni w swoim fachu. Ona, jako jedna z niewielu osób na świecie potrafi po stanie wykopanych kości wydać diagnozę na temat płci, wyglądu, sposobu poruszania się, zwyczajów i chorób człowieka. Tam gdzie dokonuje się drastycznych odkryć masowych zbrodni jest Pani Ewa. Jej umiejętności jak żadne inne przydają się przy ekshumacjach zwłok. Ze szczątków rekonstruuje szkielety bądź ich fragmenty. Te znalezione szczątki przekazuje potem rodzinom, umożliwiając im w ten sposób pożegnanie z bliskimi. Często to jedyny sposób na pogrzeb i mogiłę, która zapewni spokój ich duszom.

Kopałam, wiedząc, że trafię na dzieci. Mnie jest wszystko jedno, czy wykopuję dziecko, czy starca. Kości to kości. Z tą tylko różnicą, że u dzieci jest kosteczek więcej, są mniej trwałe. No i trafiłam na takie kosteczki, jakich się spodziewałam. I na zabawkę obok - figurkę Supermana. Trzeba go było włożyć do plastikowej torebki. Nie mogłam. Trzymałam to w ręku, nade mną ojciec dziecka. Czułam, że nie dam rady. Zacznę płakać. Tłumaczyłam sobie: Ewa, ktoś tu musi pracować. Kości to kości. To jest zabawka znaleziona przy kościach. Musisz ją włożyć do plastikowej torebki i zająć się następnym ciałem.

Książka Tochmana to dokument post-war. Obraz tego, co jest po końcu. Koniec i jednocześnie początek – identyfikacja zwłok, pożegnanie i pogrzeb. Autora interesuje to, co dzieje się w kostnicach, swoisty punkt wyjścia do powrotu w przeszłość. Powrotu i niełatwej decyzji, szokujących sytuacji, często wymuszonych przez koszmar wojny. Bo kiedy czytamy o ludziach (bo to przecież ludzie) jako o numerach, symbolach i workach nie sposób przejść obojętnie, nie utrwalić tego, choćbyśmy wypierali straszny obraz z głowy.

B – oznacza, że do ubrania dopasowano komplet kości, czaszkę, zęby. Jest całe ciało (body)
BP – nie ma kompletu, jest trochę kości. Część ciała (body parts)
A – tylko ubranie, ewentualnie jakieś przedmioty (artifacts). Żadnych kości.

Albo kiedy rodzice przyprowadzają małe dziecko do hali, w której wyłożone są strzępki ubrań oznaczone numerami kości, by patrzyło na koszmar ekshumacji, aby było świadkiem i nigdy nie zapomniało - przecież to musi szokować.
Jakbyś kamień jadła to zbiór pozornie niezwiązanych ze sobą rozdziałów, które często stanowią opis prywatnych wydarzeń. Beznamiętnych powrotów do domów, często zamieszkałych już przez inne rodziny, godzin oczekiwania na wiadomości z masowych grobów, czy to już można będzie wyprawić pogrzeb zamordowanym członkom rodziny, czy jeszcze trzeba będzie czekać, szukać. Wspomnień matki o tym, jak jej córkę gwałcił i bił narzeczony, o poszukiwaniach rodzeństwa i ostatnich obrazach, których się nie utrwaliło, bo nikt nie myślał, że to koniec. To niby typowo wojenne sceny, a jednak to nie sceny z pola walki. To coś o czym rzadko się mówi i pisze. Wspomnienia, których woli się nie słuchać, bo nie są sensacją, a żalem i nieopisaną tragedią. Tochman nie ocenia, nie kończy i nie podsumowuje. Daje możliwość takiej oceny czytelnikowi, możliwość wyboru drogi i osobistego przeżywania powrotu w miejsce mordów (każda zbrodnia ma swoje imię i nazwisko). Tam nie ma już nic, tylko kości leżą przy drodze, a gdzie nie spojrzeć grób, który nigdy nie miał zostać odkryty. Pustka i niechęć. Brak wiary u tych, którzy pozostali. Żal i nienawiść, które ciężko wytłumaczyć. Ta wojna jest nie do pojęcia pewnie jak każda inna wojna, tylko, że ta do niczego nie doprowadziła. Bez względu na to, jak wygląda dziś podział Jugosławii, wojnę tę przegrali wszyscy.
Reportaż Tochmana nie zmieni niczego, nie pokaże też powodów (bo czy ktokolwiek jeszcze je zna, pamięta – wiecie jakie powody podawali chorwaccy wieśniacy? Przegrany mecz! ) nie ukróci bólu tych, którzy pozostali, bo nikt nie jest w stanie tego uczynić.
Mimo wszystko książka Jakbyś kamień jadła ma szczęśliwe zakończenie – dzięki doktor Ewie Klonowski i Wojciechowi Tochmanowi wiemy, że ci którzy pozostali mogą czuć choć małą ulgę kiedy mogą pożegnać swoich bliskich. Ekshumacja i odnalezienie wszystkich kości jest dobrym zakończeniem złej historii.

Będzie pogrzeb, modlitwa, grób. Dwa groby.

Ten reportaż uświadamia marność istnienia, skrzywione człowieczeństo, które nigdy nie będzie doskonałe. Jakbyś kamień ... jest opowieścią o cierpieniu, które może dotyczyć wszystkich nie tylko, Serbów i Muzułmanów. Wszyscy ludzie, bez wyjątków traktują siebie jak coś odmiennego, jakby nie byli jednością, a jednym organizmem nie był świat. I Tochman w swojej książce stara się nam to uświadomić, przestrzec. Przypominając o koszmarze wojny, ukazując obraz post war szokuje i wzrusza. Denerwuje, bo uświadamia, że wszystko to, działo się tak niedaleko, tak niedawno i w naszym świecie. Jeśli uświadomimy sobie, że ten koszmar zaczął się pięknym, upalnym latem 92 roku, to może przypomnimy sobie, że akurat właśnie wtedy cieszyliśmy się wszystkim tym, co przynosi ciepła pora. Być może wtedy, gdy mieszkańcy jednego narodu zabijali się nawzajem my akurat kąpaliśmy się w chłodnym Bałtyku, albo wpatrywaliśmy się w rozgwieżdżone niebo i pragnęliśmy spełniać swoje nierealne marzenia? To właśnie jest tak szokujące w tej książce – ten brak świadomości, to przekonanie, że skoro coś się zakończyło, to już nie istnieje. Jak łatwo odrzucić niechcianą myśl tym, których ona nie dotyczy.


Piętnaście lat później jedziemy z mężem na wycieczkę po południu Europy, nie może się obejść bez Chorwacji, Słowacji i Słowenii. Wjeżdżamy na tereny, w których toczyła się wojna. Jest piętnaście lat po niej, a wokół tylko opuszczone domy, w wybitych oknach gdzieniegdzie wiszą jeszcze firanki, dziś podarte, zapomniane. Uschnięte kikuty kwiatów i krzewów, przewrócony słup telegraficzny, którego nikt nawet nie stara się podnieść. Widoczne jeszcze, choć ginące już pod warstwą przeszłości napisy informujące o tym, że w tym budynku był sklep, a w tamtym szkoła. I te okropne wszechobecne ślady po kulach, które sprawiają, że zapominamy o celu wycieczki, a nasze myśli jakby zwalniają, cisnąc do oczu łzy. Jeśli ktoś się tam zatrzyma może usłyszy w szumie wiatru płacz i lament matek nad ciałami swych dzieci. I krzyki zagrzewające do walki. To była krótka chwila, niewielka opuszczona wioska, ale pozostawiła trwały obraz, który chyba nigdy nie zniknie z mojej głowy.


http://www.blogger.com/) or CC-BY-SA-3.0 (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons' href="http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Breakup_of_Yugoslavia.gif">Breakup of Yugoslavia


Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugoslawii
Słowenia
Chorwacja
Macedonia
FR Jugosławii
Bośnia i Hercegowina
Serbia
Czarnogóra
Kosowo



cytaty pochodzą z książki

3 komentarze:

  1. Tochman jest świetnym reporterem. Jego książki pokazują, że nie boi się wyzwań, tematów trudnych.Z drugiej strony pokazuję zastaną rzeczywistość tak obrazowo i realnie, że aż "boli". Szacunek dla jego pracy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna recenzja, a książka zdaje mi się być trudna i ponura, czy tak jest rzeczywiście?
    Musiałabym sama spróbować...

    OdpowiedzUsuń
  3. The_book i niezależnie, co będą zarzucać Jego prozie - bolesny realizm, zbyt obrazowe opisy ja będę ją czytać!

    Agnes dziękuję. Książka może do łatwych nie należy, ale już tym bardziej nie należy do ponurych. Ona jest prawdziwa. A jaka jest ta prawda możesz ocenić sama po lekturze książki.

    OdpowiedzUsuń