jak jeleń doczekał się ślubu, a Praga piwem stała czyli Wesela w domu Bohumila Hrabala


Wesela w domu to część pierwsza autobiograficznej trylogii i zarazem moja pierwsza przygoda z autorem (jakoś nie było nam wcześniej po drodze). I tak samo, jak autobiografia ma części dalsze, tak i ja wiem, że na jednej książce Hrabala nie poprzestanę.
Wesela w domu to ciepła i bardzo realistyczna opowieść o życiu dwudziestoośmioletniej Liski (żony Hrabala), która po silnej depresji, po tym jak opuścił ją „przed ołtarzem” pierwszy narzeczony, poznaje doktora, pod postacią którego skrył się sam autor. Tych dwoje samotnych ludzi niby zakochanych w sobie, pisanych sobie z miłości i potrzeby (patrz system polityczny, obowiązek meldunku itp.) nieufnie jednak podchodzi do instytucji małżeństwa. Z wiadomych powodów wątpliwości te przepełniają Eliskę, która porzucona przez chłopaka nie wierzy w siebie, w swoją urodę i umiejętności, a cała sytuacja, pogarszana przez "przyszłą niedoszłą" teściową, z którą Liska zmuszona jest mieszkać, nie sprzyja wyjściu z dołka. Do tego wszystkiego dziewczyna boi się ponownego odrzucenia, porażki podobnej do tej, którą zafundowała jej pierwsza miłość. Zapracowana, w oparach hotelowej kuchni nie rozpoznaje od razu uczucia jakim pragnie obdarzyć ją doktor. Być może pachnący często piwem, nieśmiały i zwykle kontrowersyjny starszy od niej pan (czyż piwo nie jest ucieczką od wątpliwości, jakie ogaraniają tego lekkoducha?) nie wzbudza zaufania, jednak przebudzenie, jakie dokonuje się w dziewczynie sprawia, że otwiera się ona na tę miłość i daje ponieść losowi. Cóż, brzmi jak piękna historia miłosna!
Wesela w domu to obraz polityczny i społeczny Czechosłowacji począwszy od lat pięćdziesiątych, trochę przesiąkniętej, podobnie jak Hrabal zapachem wszechobecnego piwa, trochę śmierdzącej rynsztokiem i ciemnej, ale niewątpliwie prawdziwej i do tego opisanej w poetycki i, jak dla mnie wręcz bajkowy sposób. Hrabala bowiem czyta się jak opowieść bajarza, długie zdania tworzące realne długie opisy sprzyjają wyobraźni, sprawiają, że zapachy i dźwięki unoszą się nad książką, tak, że nawet kiedy pada, deszcz zdaje się moczyć i czytelnika. Żona Hrabala tak mówiła o jego pracy: Mój mąż i jego pisanina to był przeraźliwy bałagan i nieporządek, nie dbał nawet o styl tego, co pisał, nawet nie starał się, ja znałam gramatykę słabo, ale świetnie wiedziałam, że mój mąż w gruncie rzeczy nigdy nie umiał pisać po czesku, jego pisanina sprawiała na mnie wrażenie przekładu z obcego języka, tylko notatek, nad którymi będzie dopiero pracować, tylko lekko naszkicowanych epizodów, które czekają na cierpliwe opracowanie... takie też wydają się Wesela w domu, jednak to tylko pozorny bałagan, który dąży do ładu i spokoju, od którego nie sposób się oderwać. I pozostaje mieć nadzieję, że takie same są pozostałe książki Hrabala.

Jakże cudny i poetycki to świat niech świadczy fakt, że pisząca te słowa – czyli ja we własnej osobie – wstała dziś o czwartej nad ranem, aby dokończyć pierwszą swą przygodę z Bohumilem Hrabalem.


Bohumil Hrabal w nieistniejącej dziś piwiarni "U Hynku"


Nymburskie piwa poświęcone Hrabalowi





zdjęcia: wikipedia

9 komentarzy:

  1. Ksiazkę z pewnościa przeczytam, gdy tylko znajde chwilę wolnego. Jestem strasznie ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio bardzo mi się spodobałaś w recenzji "Bezcennej orchidei...", ale tą recenzją po prostu zaczarowałaś. Mam ogromną ochotę przeczytać tę książkę, choć zwykle takie omijam z daleka. Nie wiem za bardzo czemu, ale ich unikam. I naprawdę wstałaś o 4 rano, żeby ją dokończyć? Na mnie tak tylko do tej pory działał Harry Potter jak miałam 13 lat :D. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no... Naprawdę sprawiłaś, że zachciałam Hrabala (poczytać). Uwielbiam takie recenzje przesiąknięte pasją. Czyżbyś trafiała na same dobre książki?:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiła mnie ta Czechosłowacja, stare zasady, obyczaje. Chętnie dopiszę do listy. :)

    PS. Wypożyczyłam dzisiaj "Nielegalne związki" zachęcona Twoimi recenzjami o tej autorce. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lena, Vampire - miłej lektury Wam życzę!

    C.S. - dziękuję, to Ty oczarowałaś mnie tymi miłymi słowami. A książka, cóż gdyby nie strona www.czuly.pl nie wzięłabym pewnie Hrabala do ręki, i nie wiedziałabym ile tracę, a tak człowiek bogatszy od jakże – ojej nawet nie umiem znaleźć słowa – piękne (to za mało) doświadczenie. To taka książka, którą niby niechętnie się czyta, niby leniwie, czujesz ten bajzel, piwo, rynsztok, kocie łby i co tam jeszcze ale czytasz, czytasz i … przepadasz. W sumie, nie! – dojrzewasz, bo teraz dopiero czuję jak żałuję, że się skończyła, albo, że ja to w ogóle zaczęłam, bo gdybym nie zaczęła, nie cierpiałabym z powodu zakończenia. Ekhm widać, że muszę lubić Hrabala – te długie zdania. Hurra, choć ktoś mnie rozumie n to zgadzam się z nim już w 2 sprawach hihi. Dopisuję Twój blog do moich linków ;)

    Inez - też to zauważyłam :) myślę, że mocno się zastanowię nim wezmę coś do ręki, moje lewe oko staje się leniwe do tego stopnia, że „wyrzuca” z siebie mięśnie odpowiedzialne za jego pracę, a, że audiobooków nie lubię, więc czytam DOBRE póki mogę :)

    Vampire dobry wybór! Aczkolwiek ciężki, jak na początek! Miłej lektury:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki :). Ja tę książkę wypożyczę w bibliotece, jak tylko do niej pójdę i o ile oczywiście będzie :). A co do tego przepadania i tego co napisałaś tuż przed... Ja takie książki jednocześnie uwielbiam i nienawidzę ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. C.S. dokładnie to się lubi, bo to kawał dobrej literatury, ale jednocześnie tak denerwujący i irytujący, bo prawdziwy i wciągający. Nie wspomnę o tych emocjach, które towarzyszą po takiej książce człowiekowi przez kilka dobrych dni:/, i o tym, że inni pisarze na tym tracą, bo za co ja mam teraz chwycić?
    Powodzenia w bibliotece!:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja dobra znajoma jest zakochana w pisaniu Hrabala i ma mnóstwo jego książek, ale po czesku, więc nie miałam okazji nic przeczytać ;) ale poszukam po polsku ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyjemnostki - poszukaj, polecam :)) a po czesku ... hmmm może być ciekawie:))

    OdpowiedzUsuń