mordercza miłość, ulana słodycz i miłosna czkawka czyli jak tak można!!? i "Kasika Mowka" Katarzyny Nowak

Jak można nazywać się Kasika Mowka? Nazywać? Żeby tylko! Jak można tak się nazwać?! Jaką trzeba być osobą, jakim dzieckiem żeby chcieć wyprzeć własną świadomość, nie lubić własnego ja? Tak, bo Kasika Mowka to imię i nazwisko wymyślone przez dziewczynkę, która tak właśnie chciała się nazywać. Pióro samo napisało, to nie wina Kasiki.



Babcia siada obok wanny, na krzesełku, bierze książkę, zaczyna czytać. Dokładnie piętnaście minut. „Siedzenie w gorącej wodzie dłużej niż piętnaście minut jest niezdrowe”, mawia. Więc po piętnastu minutach zamyka książkę, a Kasika wstaje. Babcia dużym ręcznikiem wyciera dokładnie dziewczynkę. Nakłada na gole ciało wnuczki ciepły biały szlafrok frotte, a na stopy pantofle, bierze szczotkę i rozczesuje jej długie włosy. Po tym zabiegu Kasika wreszcie może pójść do przygotowanego łóżka, ze świeżą, pachnącą pościelą, i zostać w nim aż do poniedziałku rano, kiedy to trzeba iść do szkoły.


Ta opowieść Katarzyny Nowak, o tym samym tytule, co dziwny pseudonim dziewczynki Kasika Mowka, to historia o chorej miłości. O miłosnej niewoli. O tym, że z uczuciami też można przesadzić, a przez to wpaść w pułapkę skrzętnie kopaną słodkimi uśmiechami, wyręczaniem i zapatrzeniem. Kasika mieszka tylko z babcią Anną, w starej kamienicy, w której Kasika jest jedynymi dzieckiem. Do czasu, kiedy to zjawia się dziwne dziecko – ni to chłopiec, ni dziewczynka. Ale to nie dziecko o twarzy owcy jest dziwne w tym domu. Nie jest dziwna też chyba sama Kasika (co najwyżej skrzywdzona) – dziwna jest babcia. Kobieta, która chce dobrze, ukrywając małą przed całą rodziną, i rodzinę przed Kasiką. To babcia w swojej miłości, która nie dopuszcza innych osób do Kasiki wydaje się złym człowiekiem. Wredną nienawidzącą kobietą, która wszystkie kasikowe prezenty wyrzuca na śmietnik, która zamyka to dziecko w domu, nawet przed szkołą i wpaja jej mądrości życiowe, jednocześnie robiąc z niej emocjonalną kalekę. Nawet fakt, że Kasika staje się kobietą nie uczy babci niczego. Anna nadal kroi wnuczce „żołnierzyki”, obierając chleb ze skorki, przynosi jej śniadania do łóżka, umizgując i otaczając kokonem słodyczy. Wieczorne rytuały kąpieli trwają także nieprzerwanie, niezależnie od wieku dziewczyny.
Długo nie trzeba czekać na efekty zamknięcia ptaszka w złotej klatce. Brak kontaktów z rówieśnikami, radzenia sobie z najprostszymi zajęciami (wiązanie butów, czy krojenie chleba) i ta bezdenna miłość odwracają się przeciwko babci. To, że stara kobieta nie może liczyć na jakąkolwiek pomoc od wnuczki staje się czymś normalnym i przewidywalnym ale, że normalne dla Anny są także ataki wnuczki na nią, to już jest zadziwiające. Dobrze, że stare serce kobiety nie wytrzymuje zawodu i zimnego serca Kasiki, dobrze, że nie musi oglądać jej upadku moralnego i życiowego, że nie widzi jak swoją miłością skrzywdziła jedyną wnuczkę.
Choć książka ta należy raczej do poważnych, bo i o poważnych tematach traktuje, ja jednak bardzo często zaśmiewam się przy jej lekturze w głos – jak można być tak głupim i uparcie dążyć do zagłady bliskiego człowieka, zabijając go miłością ciężką i kaleczącą jak narzędzie zbrodni. Jak można kręcić sobie taki los i jeszcze gorszy gotować własnej wnuczce. Z drugiej strony zadziwiła mnie postawa Kasiki, która będąc już dorosłą osobą nie potrafiła zbuntować się w sposób konstruktywny przeciw działaniom babci. Jedyne, co potrafiła to poniżać tę kochająca ją kobietę, za chwilę żałując swoich czynów i przepraszając. Zadziwiał mnie brak działań inteligentnej - niby - dziewczyny, która karmiona przez tyle lat miłością, nie potrafiła wykrzesać jej w sobie ani grama.
Kasika Mowka to książka ukazująca problem częsty w świecie współczesnym, problem izolacji, która rzekomo ma służyć dobru dziecka. To też książka o trudnościach młodego wieku, problemach związanych z dojrzewaniem – pierwszych miesiączkach, miłościach i nastoletnim buncie. Wreszcie to książką poruszająca problem wolności dla miłości, a nie miłości jako więzienia. Bo babcią Anną może być każdy, kto przesadzi z miłością do Kasiki, którą może być też każde dziecko.



- Gdzie dżem? – pyta [Kasika] z pełną buzią.
- Zapomniałam, przepraszam. – Babcia wraca, wyjmuje konfiturę ze śliwek, odkręca słoik, zanosi.
- Co? Ze słoika mam jeść? Od kiedy?
Babcia wraca, nakłada konfiturę na porcelanowy talerzyk, zanosi Kasice z łyżeczką.
- No, i tak ma być – uśmiecha się dziewczynka, nakładając słodycz na kromkę chleba, Bez skórki.
cytaty pochodzą z książki

13 komentarzy:

  1. Niedawno miałam okazję czytać tę książkę i muszę powiedzieć, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam od dawna w planach tą książkę - wydaje mi się ona ogromnie ciekawe, zwłaszcza, jak usłyszałam od kogoś, że tak naprawdę trudno powiedzieć, kto tu jest kogo ofiarą: Kasika babci, czy babcia Kasiki. A ostatni cytat z dżemem... no no.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Isabelle - na mnie również, powiedziałabym nawet, że przeraziła mnie .... chyba Kasika

    Skarletko i ten cytat jest odpowiedzią na Twoje pytanie:))

    Sabinko.t1 nie planuj, tylko czytaj!


    Jejku, coś mi się odwraca i kręci - zaczynam lubić polską literaturę!? A może to kwestia dobrych wyborów:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A może tak, a może nie. Się zobaczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ksiazka jest przerazajaca w swojej wymowie. napisana prosto, jakby w pospiechu i zawstydzeniu

    OdpowiedzUsuń
  6. Vampire :)
    Anonimowy ciekawe tylko kto powinien się wstydzić? Jest też trochę jak sen, w którym spadamy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna mam ją na oku - parę przychylnych recenzji mnie do tego przekonuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Futbolowa to daj się przekonać do końca:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka brzmi interesująco, chociaż ostatnio mam przesyt literatury pięknej zajmującej się tego typu problemami.

    Chciałam skomentować jedną rzecz.
    Mnie nie dziwi postawa Kasiki wobec babci, jest ona właściwie uzasadniona pod względem psychologicznymą. Tego typu niby 'karmienie miłością', a raczej właśnie "miłosna niewola", w dodatku w połączeniem z izolowaniem od całej reszty świata, bardzo często przynosi w efekcie tego typu reakcje - bunt czy nienawiść, skierowany przede wszystkim w stronę jedynej tak naprawdę dostępnej osoby, z którą ma się jakiekikolwiek związek emocjonalny (ale też wymierzony w siebie). Babka Kasiki, mimo całej swojej miłości do niej, nie pozwalała na realizację podstawowych potrzeb psychicznych dziewczynki, nie respektowala jej granic, nie pozwoliła być jej sobą, pełnowartościową osobą, w nasileniu, które spokojnie mieści się w kategorii przemocy emocjonalnej. Kasika w pewnym momencie musiała poczuć, że ma dość i dać ujście tym wszystkim przez całe dotychczasowe życie, nie zaspokajanym przez lata potrzebom - np. potrzeby do wyrażania własnego zdania, własnych odczuć, potrzeby podmiotowości, sprawstwa i niezależności od innych, że o potrzebie o kontaktach z innymi nie wspomnę. Miłość babci nie była miłością, na bazie której kształtuje się więź emocjonalna, niezbędna do prawidłowego funcjonowania społecznego, emocjonalnego, a nawet poznawczego i na bazie którego można zbudować sobie pozytywny obraz świata i samego siebie, a także wykształcić dobre uczucia do innych (i siebie), typu właśnie miłość, życzliwość, szacunek i dobroć. Miłość ta była niewolą, która prowadzi do czegoś całkiem przeciwnego, co widać w tej książke.

    OdpowiedzUsuń
  10. Emilia :) ja też jej wcale się nie dziwię!!! Raczej zastanawiam się,e czmu tak późno!? Ale z drugiej strony, czy każdy wychowywany w taki sposób, musi uciekać się do skrajnych zachowań? Nie można rozwiązać problemu w inny sposób? Pewnie Kasika nie jest jedynym skrzywdzonym przez miłość dzieckiem,niestety;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Można rozwiązać problem w inny sposób, ale te konstruktywne sposoby dziecku zazwyczaj pokazują znaczące dla niego osoby. Czasami ich brakuje.

    Oczywiście, ja tu tak teoretyzuję, bo każda osoba jest inna, tak jak inne jest też otoczenie i kontekst sytuacyjny, więc na pewno sytuacja pokazana w tej książce nie jest jedyną drogą rozwoju dziecka wychowanego w ten sposób. Pewnie możliwe jest wykształcenie w takich warunkach nawet mechanizmów leżącej na przeciwległym biegunie, np. całkowitej uległości wobec innych. Tylko chciałam pokazać, że opisane efekty takiej miłości są całkiem prawdopodobne pod względem psychologicznym.

    OdpowiedzUsuń
  12. E.milia - właśnie to jest przerażające w tej książce! To, że historia mogła się wydarzyć!
    A to, co piszesz o drodze rozwoju Kasiki czyni ją przerażającą jeszcze bardziej. (też myślałabym, że takie dziecko prędzej zamknie się w sobie - najprościej mówiąc, niż stanie się zimne i nieczułe... chociaż?;/)

    OdpowiedzUsuń