„Nawet szara myszka, jeśli zechce, może być szarą eminencją” - książka Kupię rękę Agnieszki Szygendy


Sprzedam nerkę, sprzedam wątrobę i wiele jeszcze innych części i organów ludzkiego ciała. Ale rękę? Sprzedam rękę – kupię rękę!? A jednak. Makabryczne? Pewnie i tak, ale taka jest proza Agnieszki Szygendy – makabryczna, ocierająca się o czarny humor, ale nie brak w niej powagi i życiowości. Bo czyż życie nie jest czarną komedią, której gramy główne role, czasami chcąc zabłysnąć w rolach pierwszoplanowych. Nieważne metody, nieważne ofiary i skutki, byle zostać zauważonym. Być bohaterem akcji.
Taki też jest Olgierd Szczepankiewicz, Biznesmen, jak sam siebie nazywa … w sieci. Olgierd to typowy przedstawiciel wieku średniego, zawsze idealny, wykrojony na miarę profesjonalista. Bezduszny i zimny. Żyjący dla pracy, dla kariery nie dla bliski, może trochę dla siebie. Swoją żonę uważający za „nadgniłą połówkę”, a syna za zło konieczne.
Tomasz – student, idealista, niespełniony młody człowiek, którego z Olgierdem połączy ręka i krępujący tatuaż. Stygmat, który choć niegroźny będzie toczył Tomasza jak niewidzialna choroba, jak robak i wyrzut sumienia. A może to swego rodzaju znamię na zamówienie, znamię za grube pieniądze obudzi jednak Tomasza z letargu, jakim stało się jego ciężkie i nudnawe życie?
Iga, a właściwie Iga i Mateusz. Wieczna para, skazana na nudę i rozstanie. Ta słabiutka Iga, w której obudzi się demon. Najpierw pozwoli jej się sprzedać, później żyć. Zlikwidować ciemiężyciela i pana. Stać się w końcu sobą, o-sobą żyjącą.
Agnieszka Szygenda w sposób trochę można powiedzieć horrorystyczny pokazuje w książce Kupię rękę jak nic niewarte jest ludzkie życie. Właściwie, jak traci na wartości od naszych narodzin. Życie sprzedawane przez właścicieli, przez nas samych. Jak łatwo jest nie dostrzec wartości, które pomagają, ułatwiają życie, nie tylko właścicielom tego daru ale i bliskim. Jak dobrze jest być po prostu dobrym i to, że to bycie dobrym trzeba zacząć od siebie. Od czynienia dobra swojemu życiu.
Świat jest pełen komercji, reklamy i sprzedawczyków, dla których ludzkie życie jest nic niewarte. Wystarczy. Po co jeszcze samemu dolewać oliwy do ognia. Czemu zatracamy się w tym okrucieństwie i nie szanujemy własnego życia. Przecież życie to jest to wszystko co nas otacza, rodzina, znajomi, pani w kiosku, bezpański pies, miłość, wspólne celebracje przy stole, uśmiechy. To jest nasza własność, a nie rzecz na sprzedaż! A „człowiek robi się coraz bardziej zachłanny, pazerny, jakby od tego, ile ma, zależała jakość życia.”


Książkę mogłam przeczytać i opisać dzięki współpracy z przykominku.com, granice.pl oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bliskie.
Powyższy tekst napisany został pod wpływem emocjii, jakich dostarczyła mi książka Agnieszki Szygendy "Kupię rękę". Wybaczcie.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki.

3 komentarze:

  1. Ja nie na temat. Chcę podziękować za kartkę z Zakopanego, a właściwie z Nosalem. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż ciekawy tytuł, jakoś mnie na razie nie ciągnie.
    PS. Dziękuję bardzo za cudowną kartkę! Żałuj, że nie widziałaś mojego zdziwienia, kiedy wyjęłam ją ze skrzynki. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. :) cieszę się, że dotarły:)))

    OdpowiedzUsuń