Mont St.- Michel nocną porą - ten zapierający dech w piersiach, aż nie chciało się odjeżdżać (można jednak zanocować na wyspie i widok ten podziwiać do późnych godzin nocnych) - z lewej strony widoczny mały przypływ, kiedyś jednak widoczna na pierwszym planie grobla, była również zalewana)
Każde miejsce ma swoją historię. Z każdym związana jest jakaś tajemnica czy legenda. Tym bardziej z miejscem, które ma burzliwą przeszłość, którego koleje losu i przeznaczenia zmieniały się jak w kalejdoskopie. Tak było z wysepką Mont St.-Michel na Morzu Północnym, do kiedy w 708 r. biskupowi Avranches Aubertowi ukazał się archanioł Michał i kazał mu zbudować kaplicę. Na tym pokrytym lasem celtyckim stosie pogrzebowym, na skalistych brzegach wyspy miała powstać kaplica dostępna tylko podczas odpływu. Prawie 300 lat później na wyspie z rozkazu księcia Normandii Ryszarda I powstało opactwo benedyktynów. Odosobnienie miało służyć i pomagać kontemplacji i modlitwom, jednak z czasem wyspa zaczęła się zmieniać. Na miejscu oryginalnej kaplicy mnisi wznieśli kościół Notre-Dame-sous-Terre, ale ze względu na bogaty potencjał strategiczny opactwem zaczęli interesować się francuscy królowie. Tym też sposobem w czasie rewolucji opactwa zostały skonfiskowane i przekształcone w więzienie – wyspa atakowana przez potężne przypływy i wiatry, oddzielona od lądu zdradzieckimi mieliznami stanowiła idealne miejsce na tego typu przedsięwzięcie.
Archanioł Michał pokonujący smoka, symbolizującego zło
:) skarby wyspy - wszystko o Mt. St.Michel i benedyktynach
widok na ruchome mielizny
La Marveille
Dopiero Victor Hugo zlitował się nad wsypą i rozpoczął powrót do pierwotnego jej przeznaczenia. Od połowy 19 wieku zaczęły wyrastać na wyspie hotele, restauracje i domy mieszkalne ale legenda nadal krąży po wąskich i stromych uliczkach miasteczka. Wystarczy przystanąćc w jakimkolwiek miejscu aby dostrzec morze, a w wietrze, który delikatnie plącze włosy wychwycić tajemnice. Jeśli jednak turysta czuje niedosyt po spacerze może zagłębić się w literaturę, która opiewa nie tylko tajemnice opactwa benedyktynów ale i sam klasztor Mont Saint Michel. Liczni autorzy próbują dociekać lub jak ktoś woli dostrzegać, szukać przysłowiowej dziury w całym, rozpisując się na temat tajemnic klasztornych cel.
Grande Rue - główna ulica wyspy, na której stoją domy z XV i XVI wieku
:) skarby wyspy - wszystko o Mt. St.Michel i benedyktynach
widok na ruchome mielizny
La Marveille
Dopiero Victor Hugo zlitował się nad wsypą i rozpoczął powrót do pierwotnego jej przeznaczenia. Od połowy 19 wieku zaczęły wyrastać na wyspie hotele, restauracje i domy mieszkalne ale legenda nadal krąży po wąskich i stromych uliczkach miasteczka. Wystarczy przystanąćc w jakimkolwiek miejscu aby dostrzec morze, a w wietrze, który delikatnie plącze włosy wychwycić tajemnice. Jeśli jednak turysta czuje niedosyt po spacerze może zagłębić się w literaturę, która opiewa nie tylko tajemnice opactwa benedyktynów ale i sam klasztor Mont Saint Michel. Liczni autorzy próbują dociekać lub jak ktoś woli dostrzegać, szukać przysłowiowej dziury w całym, rozpisując się na temat tajemnic klasztornych cel.
Grande Rue - główna ulica wyspy, na której stoją domy z XV i XVI wieku
w takich kafejkach i kawiarenkach można na Mont Saint Michel przebierać i
wybrać tę, z której rozpościera się najciekawszy widok
wybrać tę, z której rozpościera się najciekawszy widok
Nie wiedzą, że po uliczkach miasteczka krąży duch mnicha szepczący słowa, które przytaczają w swojej książce La Promesse de l'Ange Frederic Lenoir i Violette Cabesos Trzeba przekopać ziemię, żeby osiągnąć niebo.
Tajemnica anioła to powieść, która rozgrywa się na wyspie, w murach klasztornych. Porównywana do Kodu Leonarda da Vinci odkrywa mroczne sekrety mnichów, które pogrzebane pod warstwami skały, śpią snem kamiennym. Do czasu. Aby odkryć skrywaną przez nie tajemniczą legendę o gorącym uczuciu i tajemnicy świętej góry trzeba sięgnąć po tę przygodę.
taki ogród i miejsce kontemplacji znajduje się na dachu klasztoru
wnętrze klasztoru - jedno z pomieszczeń, które zachowane są w doskonałym stanie
Dla lubiących klimaty Dana Browna mogę również polecić również barwną i trzymająca w napięciu książkę Matilde Asensi Iacobus. W tej, poniekąd szpiegowskiej książce, autorka próbuje rozwiązać tajemnicę templariuszy. Galceran – bohater Asensi wplątuje się w międzynarodową aferę, w której stawką jest życie papieży i Arka Przymierza. Barwne obrazy, historyczne budowle stanowią tło dla fascynujących perypetii bohatera podczas pielgrzymki najsłynniejszym szlakiem pątniczym, który do dziś jest przemierzany przez tysiące chrześcijan.
"gigantyczny klejnot z granitu, delikatny jak koronka, przebita wieżami" - G. de Maupassant o M. St.-Michel
Dla lubiących klimaty Dana Browna mogę również polecić również barwną i trzymająca w napięciu książkę Matilde Asensi Iacobus. W tej, poniekąd szpiegowskiej książce, autorka próbuje rozwiązać tajemnicę templariuszy. Galceran – bohater Asensi wplątuje się w międzynarodową aferę, w której stawką jest życie papieży i Arka Przymierza. Barwne obrazy, historyczne budowle stanowią tło dla fascynujących perypetii bohatera podczas pielgrzymki najsłynniejszym szlakiem pątniczym, który do dziś jest przemierzany przez tysiące chrześcijan.
most w Avignon - część szlaku papieskiego
pałac papieski w Avignon - pobudowany w roku 1334, po decyzji biskupa Marimee, który stwierdził, że pałac przypomina bardziej więzienie niż siedzibę Boga, przeniesiony do Watykanu
Dziś zwiedzanie opactwa i wyspy jest jak podróż w czasie i choć do klasztoru powrócili benedyktyni, nie przeszkadza to w zwiedzaniu obiektów klasztornych, zachowanych w doskonałym stanie. Kamienne wnętrza, skromne wyposażenie i rzeźby z epoki nadają swoisty klimat temu miejscu i warto wspiąć się główną ulicą, następnie uliczką prowadzącą stromymi schodami w górę aby dostać się do klasztoru. Tym bardziej, że niedługo dostęp do wyspy może być utrudniony – wkrótce ma powstać tylko kładka dla pieszych, która ma zstąpić obecną groblę. Stanie się tak, ponieważ zamulanie zatoki, spowodowane przez wysoką groblę powoduje łączenie się dawnej wyspy z lądem. Chciałabym aby kiedyś możliwy był dostęp do niej jak dawniej. Czekanie na odpływ aby szybko pokonać drogę, lub też na przypływ aby pokonać ją łodzią stanowiłoby nie lada atrakcję i pozwoliło poczuć się jak choćby w XV wieku.
Przepieknie tam jest! Faktycznie ten klasztor wyglada ja klejnot, imponujacy, gorujacy nad cala wyspa. Odosobnienie w tym miasteczku juz chyba jednak nie jest mozliwe, sadzac po zdjeciu przedstawiajacym Grande Rue :) W ogole to miasteczko wydaje mi sie takie na wskros francuskie, zawiera w sobie wszystko, co najbardziej urokliwe we Francji.
OdpowiedzUsuńFaktycznie Chihiro o spokój tam ciężko - jednak na górze, w klasztorze i jego okolicach (o ile można tak powiedzieć w przypadku tej maleńkiej wysepki) jest cisza i spokój. Tylko sporadczyni turyści zapominają o zakazie głośnych rozmów, myślę też, ze jednak zdarza się taka chwila w ciągu dnia, kiedy słychać morze. Może??
OdpowiedzUsuńA ten francuski klimat był szczególnie widoczny w pierwszej restauracji - to lokal otwarty na ulicę, nie tyle na salę ile na kuchnię! Dość oryginalne :) mało tego - kucharze występują zamiast orkiestry - "grają" przygotowując posiłki - wsytukują rytmy ubijaczkami do piany (ręcznymi) drewnianymi łyżkami, mieszając ciasto itp - widok i dźwięk niesamowity i niezapomniany:)
Francja jest piękna, a już na pewno okolice Avinion. Miałam to szczeście dwukrotnie spędzać tam wakacje i mam nadzieję, w tym roku nie był to ostatni raz.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
Wyciągasz notki o Francji i przepiękne zdjęcia jak asy z rękawa :) Będzie jeszcze więcej czy to już ostatni odcinek o Francji?
OdpowiedzUsuńLeno ja mam podobną nadzieję:)
OdpowiedzUsuńLilithin chyba to już by było na tyle:) a pewnie, że miejsc odwiedzonych jest więcej i jakże ciekawych, ale chyba na tym poprzestanę - przecież to blog o czytaniu:)no chyba, że natknę się na ciekawą lekturę o tych miejscach:)
Moni, jak wrócisz z wakacji, to zapraszam do łańcuszka pt "10 rzeczy, które lubię" :)
OdpowiedzUsuńLilithin obiecuję, jak tylko "dorwę się" do komputera na dłużej:) tym bardziej, że Enga również mnie zaprosiła:)
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ:))))
Kilka lat temu oglądałam w tv program o Mont St.-Michel i zakochałam się w tym miejscu. Wtedy właśnie nie było jeszcze usypanej grobli i aby dostać się na wyspę, trzeba było troszkę poczekać :). Podobnie jak Ty chciałabym, żeby tak było znowu, ale gdyby nie, to i tak chcę tam pojechać ;).
OdpowiedzUsuńEireann - eeee tam, problem grobli znika w morzu cudów, jakich dostarcza spacer po wyspie:)
OdpowiedzUsuńA to bez wątpienia ;-). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń