Smutno mi …….. smutno, bo okazało się, że marzenia są WIELKĄ ŚCIEMĄ! Owszem marzyć to piękna rzecz … ale nie koniecznie liczyć na ich spełnienie.
Popłaczę sobie troszkę i zapomnę pewnie, ale dzień do udanych nie będzie należał. Pewnie, że ktoś powie nie poddawaj się! Rób swoje! Chciej dalej! Ale pytam PO CO? Po to żeby znowu się zawieźć? Przecież jak raz się sparzysz i dowiesz, że marzenia to mrzonka szybko marzyć nie zaczniesz ...
eeee tam
ALE MARZYĆ MOŻNA Z UMIAREM... NIE SĄDZISZ? :) MOŻE TAK?
OdpowiedzUsuńMoniu, moja droga, przykro mi, że się nie spełniło któreś z Twych marzeń.
OdpowiedzUsuńAle jestem przekonana, że będziesz marzyć dalej. Dlaczego? Bo może części marzeń nie uda się spełnić, jednakże sama wiesz, że część się udało spełnić i uda się również w przyszłości. A marzyć warto dla samych marzeń :)
Dla równowagi marzycielskiej polecam zajrzeć pod ten link - http://tu-teraz.blogspot.com/2010/04/o-marzeniach-marzycielach-o-mnie-i-o.html. To moja "psiapsióła" z projektów i dziewczyna, która także wyjechała na wolontariat, tylko do innego kraju.
Mała Mi, Enga dziękuję Wam za te słowa! Wiem, ze marzyć trzeba, że nie powinno się poddawać ale to było takie marzenie, nie marzenie. Coś, co gdyby tylko inne osoby pracowały uczciwie, mogłoby się spełnić albo też nie boleć tak bardzo jeśli się nie spełni.
OdpowiedzUsuńTo mnie chyba najbardziej boli, że ja snułam plany, a ktoś od dawna wiedział, że nic z tego nie będzie!:(
Teraz jednak zauważam poztywne strony tego 'zawodu' - chce mi się działać! Robić coś więcej! Smutno nadal, bo to nie TO, ale nabieram chęci:)
Dziękuję:)
NIE PRZESTAWAJ MARZYĆ.
OdpowiedzUsuńTYM CZASEM PRZYTULAM
Gosiu - słodkie to:)dziękuję
OdpowiedzUsuńZamiast marzyć działaj. Ja chyba tak naprawdę to nie mam marzeń. Wiem, jak chcę żyć, wiem czego chcę, wiem, co jest osiągalne, a co nie. Dlatego dzień po dniu realizuję swoje chcenia. Bo marzenia mnie przygnębiały, znaczy ich niemoc zrealizowania. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńMatyldo kiedy ja działałam, działałam zgodnie ze wskazówkami osób niby kompetentnych:/
OdpowiedzUsuńPodporządkowałam wszystko aby spełnić to, co chcę ale niestety nie zależało to tylko ode mnie:/
Dziękuję :)
Biedactwo... Biedne Szmimi!
OdpowiedzUsuńJeśli wolno mi coś od siebie napisać, bynajmniej nie po to, aby jak to ujęłaś, cię pocieszać, wydaje mi się, że kiedy spada na nas realność, jakże raniąca nasze skrzydła, być może warto sobie zadać pytanie, czy to było to, do czego naprawdę zostaliśmy powołani, czy to było nasze przeznaczenie - mniejsza o to czy w nie wierzysz, czy nie. Pamiętaj, że Ghandi, choćby wolał zostać gwiazdą rocka a nie wielkim mężem stanu, z pewnością doszedłby do tych samych, co ty spostrzeżeń. Kiedy robimy coś, co nie jest nam pisane, wówczas stale się potykamy, płyniemy pod prąd, jest nam ciężko, ale jeśli wybierzemy to do czego nas stworzono, wówczas prąd rzeki życia sam nas poniesie...
Pardon za przemądrzalski ton... Sama mam ostatnio dokładnie takie same odczucia jak ty.
Pozdrawiam serdecznie
Anhelli witaj!
OdpowiedzUsuńpewnie, że można - po to jest ten blog aby pisać, tego pragnę:)
Dziękuję za te jakże wielkie i ważne słowa! To nie wymądrzanie a mądrości! Wiesz, taka myśl mi nawet przeszła przez głowę - "może to nie dla ciebie, może nie tym masz się zająć, może nie to potrafiłabyś najlepiej" - myślałam, że to takie moje tłumczenia ale może coś w tych małych myślach jest ...
Powtórzę - najbardziej w całej tej sprawie boli mnie fakt, że znowu ktoś mnie zawiódł;/
Pozytywnych myśli!
Moni, oj Moni nasza biedna. Brak możliwości spełnienia marzenia to jedno, z tym jakoś można się pogodzić. Gorzej, kiedy zawodzi człowiek. Głowa do góry! Wiosna przyszła :)
OdpowiedzUsuńLilith zaczynam się oswajać z tym, że już nigdy, że nie to:( no cóż, na pszyszłość nie będę ślepo ufać:)!
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa otuchy :)
dzięęęęęęęki za odwiedziny :))) pamiętaj, żeby wierzyć.... :)))) buziaki przytulaki!!!!
OdpowiedzUsuńEwelina słodkie to:) dziękuję, czuję się przytulona:) :)
OdpowiedzUsuń