Piękna, wzruszająca, przenikliwa i mądra. Więcej słów, które zasługują aby nimi opisać książkę Wiesława Myśliwskiego Traktat o łuskaniu fasoli nie znajduję (tak, tak słowa muszą zasłużyć!).
To 399 stron mądrości życiowych, które przemówią do każdego czytelnika, choćby nie wiem jak się im opierał, nie wiem jak przed nimi wzbraniał. Traktat o łuskaniu fasoli to spotkanie z człowiekiem historią, i choć książka jest monologiem do tajemniczego mężczyzny przybywającego po fasolę to nie sposób odnieść wrażenie, że jest to monolog skierowany do czytelnika. A może ten tajemniczy mężczyzna jest ŻYCIEM, SUMIENIEM, PAMIĘCIĄ?! Nawet odpowiedzi na nie-zadane pytania to odpowiedzi na nasze pytania, takie same jakie zadalibyśmy siedząc i wspólnie łuskając fasolę z naszym rozmówcą.
W tym monologu znajdziemy wielu ludzi, których poznał w trakcie swojego życia bohater, wiele zdarzeń, jakich doświadczył – począwszy od radosnych i błogich czasów dzieciństwa spędzonych na spokojnej wsi, przez okres dorastania i nauki w burzliwych okolicznościach wojennych.
Czytanie snów, analiza wspomnień i doświadczeń są próbą odkrycia sensu życia, swojego rodzaju wniknięciem w los i przeznaczenie. Retrospekcja przez rozebranie na czynniki pierwsze działań, zachowań i podjętych decyzji to rodzaj podsumowania życia. W tej książce każdy musi odnaleźć siebie, nie ma innej możliwości, każdy musi cofnąć się w czasie, przeanalizować i wyłuskać sens swojego życia. Niekiedy to „łuskanie” i odnajdywanie nie przyjdzie łatwo. Czasem zasmuci rozwiązanie albo też odkryty cel, ale nawet taki pozostanie tym, do którego dążymy. Nawet ten, choćby najgorszy i najcięższy do zniesienia, podobnie jak ziarno fasoli wyłuskane ze źle wysuszonej łodygi jest życiem.
To 399 stron mądrości życiowych, które przemówią do każdego czytelnika, choćby nie wiem jak się im opierał, nie wiem jak przed nimi wzbraniał. Traktat o łuskaniu fasoli to spotkanie z człowiekiem historią, i choć książka jest monologiem do tajemniczego mężczyzny przybywającego po fasolę to nie sposób odnieść wrażenie, że jest to monolog skierowany do czytelnika. A może ten tajemniczy mężczyzna jest ŻYCIEM, SUMIENIEM, PAMIĘCIĄ?! Nawet odpowiedzi na nie-zadane pytania to odpowiedzi na nasze pytania, takie same jakie zadalibyśmy siedząc i wspólnie łuskając fasolę z naszym rozmówcą.
W tym monologu znajdziemy wielu ludzi, których poznał w trakcie swojego życia bohater, wiele zdarzeń, jakich doświadczył – począwszy od radosnych i błogich czasów dzieciństwa spędzonych na spokojnej wsi, przez okres dorastania i nauki w burzliwych okolicznościach wojennych.
Czytanie snów, analiza wspomnień i doświadczeń są próbą odkrycia sensu życia, swojego rodzaju wniknięciem w los i przeznaczenie. Retrospekcja przez rozebranie na czynniki pierwsze działań, zachowań i podjętych decyzji to rodzaj podsumowania życia. W tej książce każdy musi odnaleźć siebie, nie ma innej możliwości, każdy musi cofnąć się w czasie, przeanalizować i wyłuskać sens swojego życia. Niekiedy to „łuskanie” i odnajdywanie nie przyjdzie łatwo. Czasem zasmuci rozwiązanie albo też odkryty cel, ale nawet taki pozostanie tym, do którego dążymy. Nawet ten, choćby najgorszy i najcięższy do zniesienia, podobnie jak ziarno fasoli wyłuskane ze źle wysuszonej łodygi jest życiem.
„Czyli najpierw coś musi się zdarzyć, aby potem, choćby i po wielu latach pamięć mogła to przywołać? Według mnie, są jednak rzeczy, w które lepiej, żeby się pamięć nie wtrącała. (…) Nie zawsze jednak potrzebujemy pomocy od pamięci. Bywa, że bardziej potrzebujemy zapomnienia. Ciężko byłoby żyć tak bezustannie w niewoli pamięci. Toteż musimy ją nieraz zwodzić, mylić, uciekać przed nią. Przecież na dobrą sprawę nie musimy nawet tego pamiętać, że jesteśmy na tym świecie. Nie wszystko, (…) musi się toczyć według porządku pamięci.”
W. Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli, s. 395-396
Nigdy nie słyszałam o tej książce. Przyznaję, tytuł mnie zaciekawił. A jeszcze bardziej przytoczony przez Ciebie fragment. Na kdc.pl też jest, ale inny i obszerniejszy. Wrzuciłam sobie książkę do listy, kiedy uporam się ze stosikami, pobiegnę do biblioteki. :)
OdpowiedzUsuńczytałem i gorąco POLECAM!
OdpowiedzUsuńHolden to jest nas 2 polecających Raiji Myśliwskiego:)
OdpowiedzUsuńOd dawna przymierzam się do lektury. Kiedyś, przed paru laty, słuchałam tej powieści na antenie radia Dwójki, ale marzę, by ją samodzielnie przeczytać. Książka zrobiła na mnie wtedy piorunujące wrażenie. Piękna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńJolanto ja też długo zbierałam się do niej:) Nie przekonywała mnie całą sobą. Jednak cieszę się, że dałam się jej "uwieść".
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement:)
Przeczytałam dwie poprzednie powieści Myśliwskiego. "Kamień na kamieniu" i "Widnokrąg" zaintrygowały mnie, wciągnęły w świat wiejskiej arkadii, którą na oczach Czytelnika rysuje autor.
OdpowiedzUsuń"Traktat o łuskaniu fasoli" zostawiłam sobie na deser. Bardzo smakowity deser.
Dziękuję za tę recenzję, bo przypomniała mi, że muszę wreszcie poszukać Myśliwskiego. Wszak to znakomita lektura na przedwiośnie.
Pozdrawiam.
Claudette wspomniane przez Ciebie Kamień na kamieniu i Widnokrąg jeszcze przede mną! Z czego bardzo się cieszę:) Jednak z powodu embarga na książki, (co ja piszę, komu?- wczoraj zakupiłam kolejne dwie Lessing) z zakupem ich (Myśliwskiego) poczekam (?chyba?)
OdpowiedzUsuńA dziś to nawet lektura na wiosnę - bo prawdziwa wiosna za oknem:)
Ja kiedyś też słuchałam tej książki w Dwójce, niestety, nie całą. Chyba czas nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńOj tak Skarletko, oj tak:) ... ale jestem nudna z tym namawianiem wszystkich!
OdpowiedzUsuńDwa dni temu pisałam o "Traktacie..." - i już chcę sięgnąć po coś innego, ale trzyma mnie świat Myśliwskiego. Znam też "Kamień..." i "Widnokrąg" i po każdej lekturze byłam święcie przekonana, że nikt (a już na pewno w polskiej literaturze) nie może się równać z tym autorem. Rewelacja! Z czasem przechodzi mi ta uzurpacja i daję szansę innym, unieważniam hierarchię. Ale muszę odczekać.
OdpowiedzUsuńW tym co piszesz uderzyło mnie, że pamiętanie ma swój rewers (niezbędny) w zapominaniu.
A pamiętasz?
"Wszystko od słów zależy. Jakie słowa, takie rzeczy, zdarzenia, myśli, wyobrażenia, sny i wszystko, nawet co na samym dnie człowieka. Byle jakie słowa, to byle jaki człowiek, byle jaki świat, byle jaki nawet Bóg."
Pozdrawiam. Fajne są takie pokrewne blogi (czytuję i prowadzę od niedawna), mają swe smaczki. :)
Tamaryszek to bardzo dobry cytat ... "Traktat..." sam w sobie jest dobrym cytatem, dobrym mottem na życie. To PIĘKNA książka! Która podobnie jak w Tobie siedzi również we mnie i choć pewnie słowa po czasie się zatrą, wylecą to obraz pozostanie. Obraz, który kojarzy mi się z mądrością życiową.
OdpowiedzUsuńWiesz, czasami myślę, że chciałabym spotkać takiego człowieka jak narrator książki. Połuskałabym z nim tę fasolę ale ile mogłabym się dowiedzieć! Ile nauczyć!
Piękna recenzja. Po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, że po tę książkę warto sięgnąć.
OdpowiedzUsuńDziękuję i Pozdrawiam
czarna inez vel agii to ja dziękuję za miły wpis:) cieszę się, że moje słowa przybliżają Cię do przeczytania "Traktatu ..."
OdpowiedzUsuń