Każda jest inna. Tak mogłabym powiedzieć o książkach Doris Lessing. Jakąkolwiek książkę autorstwa tej sympatycznej, starszej już pani wezmę do ręki, staje się ona wielką niespodzianką i niewiadomą. Pewnie, że zdarzają się takie, które nie zachwycają i takie, które czytam do samego końca, nie mogąc się oderwać. Bywają też takie, których wspaniałość tak mnie zachwyca, że delektuję się lekturą, dawkując ją sobie, jak dobry deser. Lato przed zmierzchem właśnie do tych ostatnich należy. Tak wciąga i ciekawi, że jednocześnie chce się i nie chce zatopić w lekturze. To nie jest lekka książka, nic z gatunku przyjemnego spędzania czasu (zresztą jak chyba większość książek Lessing), jeśli ktoś liczy na dobrą rozrywkę przy tej książce to lepiej niech po nią nie sięga. To pozycja dla tych, którzy chcą przemyśleć, wniknąć w siebie, znaleźć swoje ja. Przemyśleć swoje życie, to co zrobili albo czego żałują, że nie zrobili. I choć mówi się, że nie jest dobre patrzenie w przeszłość to Lato przed zmierzchem nastraja raczej do takich refleksji -czasu nie da się cofnąć i żałować powinniśmy tylko tego, czego nie zrobiliśmy. Może czasem warto przemyśleć kierunek w jakim udajemy się w naszym życiu. „Jesteśmy tym, czego się nauczymy” pisze autorka i ta myśl jest jakby esencją książki, potem to już tylko rozwinięcie tej myśli.
Lato przed zmierzchem to historia kobiety, która dostając od losu po latach szansę na zmiany wykorzystuje to. Tyle tylko, że ta szansa sama w sobie jest wielką zmianą. Zmianą, na którą być może już za późno albo też taką, która popycha bohaterkę do uczenia się życia na nowo.
Lato przed zmierzchem to historia kobiety, która dostając od losu po latach szansę na zmiany wykorzystuje to. Tyle tylko, że ta szansa sama w sobie jest wielką zmianą. Zmianą, na którą być może już za późno albo też taką, która popycha bohaterkę do uczenia się życia na nowo.
Tysiące kilometrów rozłąki z mężem i dziećmi, z którymi wcześniej nie rozstawała się, setki kilometrów podróży w warunkach jakie nie przystoją żonie mężczyzny na stanowisku, wykształconej kobiecie. Do tego drastyczne zmiany w zachowaniu jak i wyglądzie, na które nigdy wcześniej nie odważyłaby się czy romans z dużo młodszym mężczyzną to tylko jedne z niewielu zmian jakie dokonują się w Kate.
Ta kobieta, która przez lata tkwiła w schematach (być może tworzonych przez siebie samą) potrzebuje tych wszystkich zdarzeń jako katalizatora. Potrzebuje ich aby na nowo zobaczyć siebie, albo też w ogóle siebie dojrzeć. Aby zmienić swoje zdanie na temat bycia matką i żoną, kobietą. Lato przed zmierzchem przepełnione jest cierpieniem i niezrozumieniem, które na własne życzenie dostarcza sobie bohaterka. Poprzez schematyczne życie, postępowanie „bo wypada” i „tak należy” jej życie stało się bezsensowne, płytkie i męczące.
Ta kobieta, która przez lata tkwiła w schematach (być może tworzonych przez siebie samą) potrzebuje tych wszystkich zdarzeń jako katalizatora. Potrzebuje ich aby na nowo zobaczyć siebie, albo też w ogóle siebie dojrzeć. Aby zmienić swoje zdanie na temat bycia matką i żoną, kobietą. Lato przed zmierzchem przepełnione jest cierpieniem i niezrozumieniem, które na własne życzenie dostarcza sobie bohaterka. Poprzez schematyczne życie, postępowanie „bo wypada” i „tak należy” jej życie stało się bezsensowne, płytkie i męczące.
Jej los dał możliwość wykrzyczenia się, wyzbycia konwenansów i odkopania swojego ja i swoich chcę.
Jej los dał tę szansę...
trwanie w schematach zniewala, uśmierca, zabija...
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam kiedyś Lessing, gdy... ją zdobędę. Dziękuję za wspaniałą recenzję, PODPOWIEDŹ!!!!!!!!!!!
Brzmi jak cos dla mnie :) Bo dla mnie wlasnie te ksiazki, sklaniajace do refleksji sa najlepsza rozrywka i najprzyjemniejszym sposobem spedzania czasu. Nic jeszcze Lessing nie czytalam, podpowiesz mi, czego mam raczej unikac? (albo od czego zaczac znajomosc z nia?)
OdpowiedzUsuńHolden święta prawda z tymi schematami. A Lessing chętnie pożyczę:)
OdpowiedzUsuńChihiro dziękuję:) powiem tak - seria Dzieci przemocy zaczynająca się od Marthy Quest jest b. dobra - w/g mnie :) Dobre małżeństwo może już troszkę mniej od cz. pierwszej, Złoty notes natomiast dla mnie to rodzaj - przepraszam wszystkich za nadużycie - biblii (stąd mała litera) to taki dobry ... bardzo dobry - deser:) Najlepiej jednak - jeśli lubisz te klimaty zacznij od powyższej, opisanej w poście. Sama się przekonasz, że każda jest inna:). Jeszcze wszystkich nie czytałam :( ... czekają na rosnącym wciąż stosiku:)
Mam nadzieję, że w przypadku tej bohaterki nie okazało się za późno (myśl przewodnia mnie tak nastraja). "Lato przed zmierzchem" stoi na półce, jak wiele innych, czeka na swą kolej. Twoje impresje zmieniają rangę Lessing w tym "zakolejkowaniu". Brzmi intrygująco.
OdpowiedzUsuńZnam "Piąte dziecko" (dobre! - mocne i klarowne).
Dzięki za inspirację. Pozdrawiam.
Witaj ren-tamaryszek:) Cóż - to czy Kate, za późno czy też nie "ocknęła" się z marazmu można oceniać dwojako, domyślać się .... wyjaśnić sobie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zmieniłam porządek w Twoim stosie:) A Piąte dziecko - jeszcze nie dotarłam!
Dziękuję, miłego popołudnia życzę ... być może z Lessing?:)
Po skończeniu czytania Coetzee muszę koniecznie sięgnąć po Lessing. Wstyd, ale jeszcze nie czytałam żadnej jej książki... Tą już sobie zanotowałam. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMagamaro KONIECZNIE! Będę się cieszyła jeśli przypadnie Ci do gustu:)
OdpowiedzUsuńMoni, to zabawne, znowu piszesz o książce, która stoi u mnie od dawna na półce (a wcale nie mam wielkich zbiorów na tych półkach;) Kupiłam ją w antykwariacie, czytałam parę razy opis z tyłu okładki i... zawsze odkładałam z powrotem na półkę. Następnym razem, dzięki Tobie, będę mieć więcej śmiałości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Eeech Czaro nie przypisywałabym sobie tej zasługi! Całe powodzenie i sukces to ten specjalny rodzaj "klucza", którym pisze Lessing:)Klucza do serc czytelników (przynajmniej do mojego pasuje:)).
OdpowiedzUsuńJednak cieszę się, że dasz się skusić:)!
Cieszę się że przeczytałaś tą pozycję jak wiesz bardzo ją sobie chwaliłam.
OdpowiedzUsuńJudytto ja też się cieszę:) Cały czas się zastanawiam kto jest u mnie po Nabokovie ... chyba Lessing?:)
OdpowiedzUsuń