chude i tłuste stosy

Uzbierało się trochę książek w stos. Zamiast maleć - ciągle rośnie (ale to objaw znany większości książkomaniaków). Owszem miałam takie plany, że zacznę kupować jak zakończę wszystko to co rozpoczęłam, to co już rosło i zbierało się wcześniej (dużo wcześniej) ale z planów pozostało ledwie wspomnienie, a z ambicji nawet nie cień. Nie interesuje mnie to w sumie jakoś specjalnie ani nie martwi. Nie będę sprzeciwiać się naturze. Nie-kupowanie i nie-posiadanie jest wbrew mojej woli (tu chcę powiedzieć, że wpoiłam sobie system porównań – co gdzie po ile i czy potrzebne – bo jeśli znajduje się w mojej osiedlowej bibliotece to daruję sobie kupno, natomiast jeśli jest dostępne tylko w głównej … daruję sobie z kolei czekanie na nią i kupuję!). System ten posiada też podpunkty, które mówią o tym, że wolno kupić biografię bo ta się nigdy nie zestarzeje, wolno mi kupić Nabokova, Lessing i Nothomb, a uwzględniając punkt pierwszy McEwana.



Takie są moje zasady!


… a takie są moje stosy powstałe z niekonsekwencji i …nowych zasad :)

Stos chudy: (który wcale takie chudy nie jest, ale raczej książki w nim z tych „szczuplejszych”)






Amelie Nothomb Z pokorą i uniżeniem
Doris Lessing O kotach
J-P. Amette Kochanka Brechta (do wyzwania czytelniczego)
Laurent Gaude Słońce Scortów (również do wyzwania)
Vladimir Nabokov Nieprawe godło
Doris Lessing Trawa śpiewa
J.M. Coetzee Chłopięce lata
Wiesław Myśliwski Traktat o łuskaniu fasoli (do wyzwania)
Ian McEwan Niewinni
Ryszard Kapuściński Busz po polsku
Ryszard Kapuściński Podróże z Herodotem (na zawsze już w pamięci kojarzone z przerwą śniadaniową w pracy!)
J.M. Coetzee W sercu kraju
Doris Lessing Lato przed zmierzchem (kilka słów na dniach)
Ian McEwan Sobota


Stos gruby: czyli w praktyce ten niższy ale z moimi kochanymi cegłami :)





Artur Domosławski Kapuściński non-fiction (może jak ochłonę po lekturze – bo ochłonąć muszę - coś naskrobię)
G.G. Marquez Rzecz o mych smutnych dziwkach (no grubasem nie jest, ale format pasował do stosu :) )
Fiodor Dostojewski Bracia Karamazow ( w końcu na własność!)
Vladimir Nabokov Kęs życia … (cudna odskocznia, Nabokov dla początkujących, miłe dla oka i duszy opowiadania)
Marcel Proust W cieniu zakwitających dziewcząt (miało być do wyzwania, niestety nie przebrnę przez - tak poważne wtedy, a śmieszne dla mnie dziś - sceny – przepraszam … może kiedyś?)




Trochę czytania przede mną ale w końcu na brak czasu nie powinnam narzekać. Nie obiecuję rychłych recenzji, bo pewnie będę skakać z książki na książkę, znaną mi tylko (albo i nie) zależnością dla tych zmian.



Dołożę jeszcze coś, co widziałam w weekend i pod wrażeniem czego jestem do teraz. Autor widmo Romana Polańskiego, bo o nim mowa, trzymał mnie w takim napięciu jak dawno żaden inny film. I niech nikt mi nie mówi, że pochlebne słowa dla Polańskiego to tylko forma zadośćuczynienia! Nie dam sobie wmówić, że krytycy wypowiadają je tylko z powodu tego, że jeszcze nie tak dawno „opluwano” reżysera za coś co było tak dawno, stało się albo i nie, a jeśli nawet, winę można podzielić.


25 komentarzy:

  1. Ola ;) wiesz jaka3/01/2010 3:17 PM

    Aaaaależ stosy! :) Połowę bym ci z tego zabrała!!

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja lubię takie stosiki, u mnie na stosiku 24 książki - zgromadzone właśnie przez nieumiejętność odmówienia sobie książki, ale czyż nie warto...? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak bym widziała swoje. Stosiki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile książek! Ile stosów! :D Ja w tym miesiącu też zaszalałam, aż wstyd :D Ale raz się żyję, a szczególnie, że kupione po promocji :]

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę TYCH STOSÓW, oj, jak Ci zazdroszczę...Bestio :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, a myślałam, że tylko ja kupuję, mówię, że przeczytam, ale kupuję więcej zanim to zrobię. Syzyfowe prace. :)) Z wymienionych przez Ciebie pozycji najbardziej interesuje mnie "O kotach" autorstwa Doris Lessing. Myślę, że sobie kupię tę książkę, ale póki co udaje mi się powstrzymać, bo stosiki zalegają. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No pięknie, to ja idę posłuchać jakiego audiobooka :)

    buziol

    OdpowiedzUsuń
  8. :) powiem tyle - wróciłam przed chwilą z Empiku .... z książką buuuuu - ja chyba jestem nienormalna!
    Holden jak ja jestem Bestia ... to gdzie Piękna?:)
    Ola wiem jaka Ola:) ajajaj nie mogę Ci przecież odmówić:)
    Kochani cieszę się, że nie besztacie, że podzielacie - BUZIAKI!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Moni - masz w sobie coś z bestii, a Piękna jesteś - to bezdyskusyjne!

    OdpowiedzUsuń
  10. ... czasem nawet kąsam Holden:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczególnie tej książki o Kapuścińskim jestem ciekawa - szczerze mówiąc jak ostatnio słyszałam u niej w radiu bądź telewizji, zmieniałam stację. A stosy piękne, i Lessing, i Myśliwski - nic, tylko wypadałoby zaszyć się w domu i czytać, czytać, czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  12. I taki jest mój plan Skarletko - zaszyć się w domu:)


    P.S. Kapuściński n-f WARTO!

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje stosy podobnie się prezentują, z tą różnicą, że ten z biblioteki jest malutki, a ten posiadany ogromny, ogromniasty.
    Niestety muszę się do tego przyznać - wydaję majątek na książki i to zwykle majątek którego nawet nie mam, bo na poczet mych prezentów urodzinowych, tydzień wcześniej zamówiłam trzy lektury, chociaż liczba nieprzeczytanych na mych półkach sięgnęła chyba ze 100 sztuk.

    A teraz jeszcze przypomniałaś mi o "Podróżach z Herodotem", których brakuje mi do mej kolekcji książek Kapuścińskiego oraz o cegle "Kapuściński Non Fiction", którą pragnę posiadać. I jak tu się wyleczyć z nałogu książkowego? Chyba się nie da:/

    P.S. Pozwoliłam sobie dodać Twego bloga do linków na mej stronie. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż ja tam lubię kupować książki i je kupuję. Bo wolę wydawać na to pieniądze, niż na słodycze i różne dyrdymały :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Claudette jak mogłabym mieć coś przeciwko:) zrobiłam to samo:) ... ach kupowanie, to nałóg gorszy od palenia (jak dla mnie, bo z rzuceniem tego nie miałam problemu! wstyd) niestety nie potrafię oprzeć się książkom, do tego mam taką przypadłość, że książki z biblioteki interesują mnie tylko te "nowe" czyli takie, które nie mają żółtych kartek, nie śmierdzą kurzem i nie noszą śladów użytkowania przez ludzi, którzy nie powinni nigdy mieć książki w rękach (długopis, tłuste plamy itp). Takie książki "biorę" w rekonesans, następnie kupuję na własność:)(Claudette potrafię też kupić książkę, którą przeczytałam z biblioteki, a która podobała mi się strasznie! - wariatka jestem!?)
    Vampire dyrdymały to mało - ja na studiach odmawiałam sobie obiadu dla książki!!! Teraz potrafię odmówić sobie ekstra ciucha:))

    OdpowiedzUsuń
  16. Mogę ukraść Kapuścińskiego :)?
    Miałam postanowienie - nie kupuję żadnej książki, dopóki nie kupię nowego ciucha, ciucha jak nie ma tak nie ma - książki przybyły 3 :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Tucha a po co ciuch? Spierze się, rozciągnie, wyjdzie z mody ... a książka? Zostanie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kapuscinski tez do mnie jedzie, tralala, hop sasa

    OdpowiedzUsuń
  19. W takim razie miłej lektury .... choć myślę, że to akurat jest pewne z TĄ akurat książką! Mogę potwierdzić:)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Filmu również jestem ciekawa czuję że pewnie jest dobry co potwierdzasz i fajnie że tobie stosik tak rośnie:)

    U mnie różnie bywa z książkami jakoś nie widać wielkich stosów, parę nietrafionych z bibliotek bądź to nie ich czas.
    Teraz czytam własną lekturę z której jestem zadowolona.

    Ciekawe jak McEwan się tobie spodoba.
    Lessing bardzo sobie chwalę jej "Lato przed zmierzchem".
    Nothomb również tą którą masz była super.

    OdpowiedzUsuń
  21. Judytto film robi wrażenie (pewnie znajdziesz też inne opinie na jego temat, ale dla mnie był dobry). A autorzy, których wymieniłaś to moje 100% pewniki:)!

    OdpowiedzUsuń
  22. Nowy Polański jest znakomity! W pełni mnie ukontentował ten seans. Uwielbiam takie klasycznie nakręcone filmy i moim pierwszym skojarzeniem był Hitchcock.
    I nie byłabym sobą gdybym nie spytała czemu "Podróże z Herodotem" kojarzą Ci się Moni z przerwą śniadaniową. No moja droga o co cho?

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak Zosiu Hitchcoock to faktycznie trafne skojarzenie!:) ... a moja przerwa śniadaniowa, hmm cóż to ta lektura leżała przede mną podczas "jedzenia",a cudzysłów, bo moja przerwa śniadaniowa była raczej przerwą kawową:) ... wiem, wiem brzydki zwyczaj czytać w trakcie jedzenia ... no ale ja nie jadłam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. no tak ale przecież muszę to jakoś wyjaśnić bardziej, co to za wyjaśnienie jak takich lektur śniadaniowych było więcej:) ale Podróże jakoś mi utkwiły chyba przez to, że potem był jeszcze Heban i fragnmenty (już nie wiem której powieści) z RzP i bodaj GW:)

    OdpowiedzUsuń
  25. FRAGMENTY oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń