nic nie napiszę ....

Tym postem chciałabym zakończyć swoje własne, niedokończone osobiste wyzwanie Booker’owskie. Podjęłam się jego z ciekawości i oczywiście z chęci poznania szerszego kręgu autorów nagrodzonych tą nagrodą. Założyłam sobie także przeczytanie listy booker’ów dla własnej satysfakcji. Ponieważ kilka z nagrodzonych książek miałam już za sobą, postanowiłam - w ramach oczywiście możliwości -przeczytać te jedne z pierwszych nagrodzonych i moje zaległe.
W ten sposób utworzył się pierwszy stos booker’owy – z tego stosu kilka książek opisałam na blogu, kilka z nich pozostało po prostu w mojej pamięci (być może kiedyś je spróbuje odtworzyć).
Znalazły się też takie pozycje, które przeczytałam ale które mnie nie zaciekawiły. Albo o których nie potrafię napisać nic miłego, a napisania złych słów na temat nagrodzonych książek już nie chcę się podejmować, ponieważ jedno z nich nie spotkało się z przychylnością czytelników na wielu forach.
Nauczona doświadczeniem, obawiając się kolejnej reprymendy w kilku słowach napiszę tylko moje osobiste odczucia, które – zastrzegam – mogą z czasem ulec zmianie.
Tak więc w moim stosie znalazły się :


Ci co pozostali Paula Scotta - w tej książce największą dla mnie wartością literacką było to, że porusza ona problem długoletnich małżeństw. To, że autor dostrzegł jak fantastyczne, może być życie w duecie przez tak wiele lat. Mimo wielu kłótni i pretensji, mimo wielu momentów krytycznych bycie ze sobą i trwanie w radości. Przyjemna i wzruszająca lektura z dużą dawką humoru.

Moja ość w gardle, mój wyrzut sumienia – Salman Rushdie Dzieci północy – no nie wiem, nie mogę!

Zachować swój świat Nadine Gordimer – nad, którym ubolewam bo nie miał kilkudziesięciu stron (ktoś je sobie przywłaszczył) więc nawet nie tknęłam. Ale o Gordimer pisałam TU

Stare diabły – Kingsleya Amisa, których lektura była dla mnie irytująca i wolałabym chyba tą przezabawną historię zobaczyć na wielkim ekranie

I wreszcie Ślepy zabójca Margaret Atwood – do tej książki podeszłam drugi raz i po raz kolejny była ona tak uderzająca i zarazem tragicznie dołująca dla mnie, że samo jej wspomnienie wywołuje na mych ustach grymas smutku. Powieść tak złożona, że nie potrafię wyrazić opinii na jej temat w jednym zdaniu. Książka na czytanie której znalazłam sposób i to właśnie dzięki niemu wrócę do niej ponownie.
Tymi słowami nie krytykuję powyższych książek, a raczej chcę zachęcić do sięgnięcia po nie, bo przecież opinię na ich temat każdy, po przeczytaniu, będzie miał własną, niepodyktowaną moim skromnym postem.

17 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie pozycja Scotta. Jak większość młodych osób snuję myśli o tym co będzie dalej, czy będzie " i żyli długo i szczęśliwie" pomimo trudności losu. Książka oczywiście nie będzie w tym wypadku wyrocznią, ale może ukazać jeden ze scenariuszy. Do tego ciekawe jak to odbiera mężczyzna. Więc na pewno za jakiś czas zajrzę do tej lektury.
    Jeśli chodzi o krytykowanie dzieł autorów nagrodzonych to uważam, że każdy ma prawo do swojego zdania. Jury też nie jest nieomylne. Każda książka to inna historia, każdy człowiek to inne doświadczenia i nie zawsze muszą się łączyć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nawet czasami lubię jak ktoś ma odmienne zdanie niż inni, często też nie zgadzam się z wyborami jury jeśli chodzi o najlepsze książki. Każdy ma swoje zdanie i nikt nie powinien go krytykować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. liczę się z Twoim zdaniem...."Biorę się za" Twoje wskazówki:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o zdanie innych, to wręcz kocham gdy mają odmienne ode mnie, bo w rozmowie z taką osobą możemy spojrzeć na książkę/film/problem z zupełnie innej perspektywy. Lubię gdy ludzie bronią swojego zdania i nie pozwalają na ich zmienienie. Więc gdy sięgnę po którąś z tych książek, wezmę pod uwagę Twoje zdanie, ale też wyrobię sobie własne. Wtedy będę mogła jakoś lepiej wypowiedzieć się o tych książkach. Na razie pozostaje mi zaufać Tobie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Miss Jacobs, Edith, Holden, Vampire - również lubię dyskusje i niesztampowe opinie, myślę jednak, że ludzie czasem boją się takowe wyrażać, bo mogą zostać uznani za odmieńców, amatorów, którzy nie znają się na rzeczy. Mało jest przypadków aby takie osoby były rozumiane. Jednak bardzo cieszy poparcie i podzielenie opinii:) W jakims sensie to "odwaga" ;)!
    Vampire i znowu czuję odpowiedzialność:)
    Holden DZIĘKUJĘ:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moni, uwazam, ze jak najbardziej powinnas przedstawic swoje zdanie o ksiazce, ktora Ci sie nie podobala :) Ja przeczytalabym z ciekawoscia. Wlasnie o to chodzi, zeby zweryfikowac opinie. Nagrody sa tylko nagrodami, to wcale nie znaczy, ze ksiazka z wyroznieniem musi zdobyc nasze serce. Dla przykladu w ogole nie podobal mi sie "Bialy Tygrys", podczas gdy wiele osob jest ta powiescia zachwyconych. To, ze nie zgadzam sie z opinia innych w ogole mi nie przeszkadza (mam prawo napisac szczerze, co sadze) i mam nadzieje, ze innym tak samo nie przeszkadza, ze mysle inaczej. To w ksiazkach jest najlepsze to to, ze potrafia wywolac rozne emocje i poruszyc cos bardzo osobistego :)

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Magamara jasne, że tak czy siak wyrażę swoją opnię, nawet jeśli będzie ona odmienna od pozostałych - bo skrywanie jej byłoby sprzeczne z moim charakterem:)
    A te akurat ksiązki po prostu do mnie nie przemówiły w jakiś specjalny sposób (no może Atwood).Czasami jest tak, że po przeczytaniu jestem neutralnie nastawiona do książki i nawet nie potrafię jej określić, a czasem wywołuje ona takie emocje, że z kolei napisanie czegokolwiek na jej temat staje się niemożliwe bo po prostu nie da się tego przelać na papier. W wypadku powyższych książek odczuwam raczej właśnie obojętność. Natomiast niedawno skończyłam (ponownie) Błękitnego anioła i z kolei ta książką naładowała mnie takimi emocjami, że nie potrafię (jeszcze) ubrać ich w słowa:/
    Jednak Magamaro jestem tylko człowiekiem i obawiam się czasem słów krytyki - tym bardziej, że wielu ludziom wydaje się, że są znawcami literatury i pasjonują się krytykowaniem osób, które mają odmienne zdanie od ogółu:). Przykładem na NIE pisanie krytycznych słów dotyczących książek (nagrodzonych) może być fakt (poza odczuwaniem presji), że moja skromna recenzja Hańby wysłana do pewnego znanego wydawnictwa nie została przyjeta - tyle, że w tym wypadku podejrzewam raczej, że czytali ją "znawcy" literatury :)
    A "Biały tygrys" ciągle dziewiczy na mojej półce:)
    Dziękuję:) Miłego dnia Magamaro

    OdpowiedzUsuń
  8. Moni, ja jestem za tym, żebyś pisała o tym, co Ci się nie podoba. Np. doskonale pamiętam Twoją recenzję "Hańby", właśnie dlatego, że była zupełnia odmienna od mojej. Nie ma co rezygnować z wyrażania własnego zdania w obawie przed krytyką.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moni nie wiem czy już wcześniej o tym pisałam, ale pomysł miałaś świetny i szczerze podziwiam Cię za zawziętość w jego realizacji. Krótko mówiąc miałaś świetny pomysł i godne podziwu rezultaty. Ja nie wiem czy byłabym w stanie skupić się na czytaniu książek wedle listy. Kilka razy już próbowałam, ale po jakimś czasie (nie bójmy się tego słowa - dość szybko!) przyjemność zamieniała się w obowiązek, a obowiązek to można mieć względem służby wojskowej czy tam w szkole ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zosik zacznę od tego, że uśmiałam się przednio:))) ze słowa, którego NIE BAŁAŚ się wypowiedzieć:)) Z moją ambicją nie jest tak różowo jak wygląda - moje zamiary były inne - miałam przebrnąć przez całą listę bookerów, bez tych anglojęzycznych bo zajmują mi zbyt dużo czasu i po "zaliczeniu" listy chciałam - co pisałam do Lilith - podsumować wszystkie (albo te, które uda mi się przeczytać - ale nie tylko 5 proszę!) porownując wady i zalety, ewentualnie wyłuszczyć to za co jury mogło skusić się (w/g mnie oczywiście) na przyznanie nagrody .... i takie tam inne kwestie, które powinny znaleźć się w podsumowaniu. Jakoś mi nie wyszło ... ale jest nadzieja, że przy WYZWANIU przeczytam więcej i "dokoptuje" je sobie do mojego własnego osobistego wyzwania i wtedy być może się uda:)?! Jeśli chodzi o przyjemność i obowiązek to dla mnie czytanie książek, nawet jeśli jest obowiązkiem zawsze łączy się z przyjemnością - to jest jedna z niewielu rzeczy, które łączą się w ten sposób i są kompatybilne:)
    Lilith właśnie po Hańbie troszkę mam obawy, myślę jednak, że jeśli dostanę w ręce taką książkę jak Hańba, która wywoła we mne tyle emocji i jednocześnie nie zachwyci (jednak dziwne jest to, że czytałam uparcie:-)?) to popełnię kolejną recenzję, która wywoła tyle dyskusji:).... nie omieszkam:)
    DZIEWCZYNY POZDRAWIAM WAS I DZIĘKUJĘ:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moni - zapraszam do mnie, wierzę, że się skusisz :D

    OdpowiedzUsuń
  12. :-) zajrzałam - dziękuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podziwiam Cie za konsekwencje, z jaka zabralas sie do wyzwania :) Ja na razie czytam inne rzeczy, a wyzwanie gdzies sobie lezy na boku... Mnie tez interesuja negatywne recenzje, nie tylko te hiperpozytywne. Interesuje mnie, czemu ktos nie zachwycil sie dana ksiazka albo czemu nie zrobila na nim zadnego wrazenia. Czesto brak wrazenia wywolany jest naszymi wczesniejszymi doswiadczeniami czytelniczymi, jak wiele czytamy i jaka literatura. Czasem moze wynikac z trudnosci zwiazanych z dana kultura czy nieznajomoscia realiow opisywanych w ksiazce (wtedy cos moze sie wydac niewiarygodne, gdy rzeczywiscie jest bardzo wiarygodne, ale nie znamy tej kultury - takie ksiazki jest trudno recenzowac). A czasem po prostu ksiazka jest zle napisana, a oceny pozytywne uznanych krytykow moga brac sie z grzecznosci i z sympatii do autora (ktorego moga znac i ktory moze byc bardzo milym czlowiekiem). Ach, powodow jest wiele!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Z tych co wymieniłaś znam Ślepego Zabójcę Atwood i muszę powiedzieć że jest to pozycja która bardzo mi się spodobała z jej dorobku pisarskiego, zrobiła na mnie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chihiro ... czasem też z własnych przeżyć, z osobistego bólu ukrytego gdzieś głęboko. To co napisałaś to wszystko prawda ale myślę też, że dochodzi do tego zwykły "gust literacki" - nie ma on nic wspólnego z nieznajomością kultury i realiów, brakiem doświadczeń czy koneksjami autora i nagradzających. Taki sam gust, który powoduje, że jednej osobie podobają się ciepłe kraje innej zimna północ, ktoś lubi zielony a drugi nie może na niego patrzeć ;-) powodów jest wiele, tak! Nie wiem jak Ty ale ja mam też tak, że nie opisuję na blogu wszystkich książek, które czytam, czasem chce wrażenia zachować dla siebie albo daję sobie czas .... a potem zapominam aby napisać lub też najzwyczajniej w świecie nie chcę napisać o niej na blogu. Ostatnio przczytałam trzy takie książki.
    Judytto tak Ślepy zabójca robi wrażenie, choć ja ogólnie nie przepadam (i tu się znowu narażę) za Atwood.

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz racje, zwykly gust tez musi sie jakos liczyc i musi zostac uznany za rownie wartosciowy i wazny, co wszystko inne.
    Tez nie opisuje wszystkiego. Wciaz w kolejce czekaja ksiazki na swoje recenzje, ale o wiele wiecej jest takich filmow (a o wiekszosci i tak nic nie napisze). Inaczej musialabym spedzac na blogu kazda wolna minute, a juz i tak czuje, ze za duzo czasu pochlania moj blog.

    OdpowiedzUsuń