The Gathering

„Tajemnica rodu Hegartych Anne Enright faktycznie zaczyna się tajemnicą i cała jest nią owiana. Zaczynając czytać zdobywcę Bookera 2007, chciałoby się już, już zaraz wiedzieć o co chodzi, lecz książka tak zachwyca, tak wciąga, że przemy do przodu przez strony pełne głębokich uczuć. To jest ciemny i mroczny świat śmierci w chłodnej oprawie Irlandii. Zagubiona w swoim życiu Veronica z 50 letnią historią rodziny, owianej tajemnicą, której sama nie potrafi rozsupłać. Uwikłana w nią przez swoje poczucie winy, przez miłość do rodziców i rodzeństwa, ciągle trwające w „związku” z bliskimi. Nie potrafi pogodzić się ze śmiercią brata miotając się między uczuciem miłości i nienawiści, współczucia i niezrozumienia. Silna kobieta, jak jej się wydaje i jednocześnie tak słaba, zamknięta w swoim świecie, czasem tylko budzi się w nim aby utrzymać kontakt z córkami i mężem. Anne Enright daje nam mnóstwo czasu na oswojenie się ze śmiercią Liama Hegarty, tak jak oswaja się z nią jego siostra Veronica. „Tajemnica rodu Hegartych tak mroczna i poza zmysłami jak ludzie, którzy je postradali i nikt ich nie rozumie, jednocześnie dotyka wszystkich komórek czytelnika, porusza wszystkie zmysły. Sprawia, że zastanowisz się czytelniku jak ty żyjesz, czy będziesz zmuszony rozkładać też swoje życie na części pierwsze jak Veronica? Każda tragedia rodzinna i tajemnica możliwa jest do rozwikłania dzięki miłości, której nie brakuje u Enright, wypełnia ona całą treść książki i potrafi natchnąć czytelnika. Bo nie sposób przejść obok dramatu Hegartych bez wzruszeń. Nie sposób nie wczuć się w cierpienie Veroniki, w jej niezrozumienie świata albo rozumienie go w inny sposób, jej własny sposób. Każdy rozumuje świat, miłość, śmierć i wszystkie dramaty i wzruszenia jakie nam życie "daje" w swój własny sposób. Każdy ma problem ze zrozumieniem i pogodzeniem się ze śmiercią. Każdemu z nas może zdarzyć się obwinianie za nią innych. Wtedy w głębokich zakamarkach pamięci szukamy winnych, czy to ludzi czy zdarzeń. Veronica gubi się czasami w tych zawiłościach pamięci i jej zawodności czy też nadmiernej wyobraźni. Lecz czyż jest to wystarczający powód aby „wyciągać” wszystkie historie rodzinne te czyste jak kryształ i te „brudne”? Czy trzeba obwiniać, jak robi to bohaterka Enright rodziców i dziadków i cały bieg życia rodziny za to co się stało? Czyż nie jest ważniejsza miłość, a nie powód czyjejś śmierci, która i tak już się stała? Hegarty to są mądrzy ludzie, dobrze wychowani przez rodziców. Pomimo, że było ich 12, to im się udało. A cóż z tego, że każdy jest na swój sposób dziwny? Chyba za dużo w „Tajemnicy …” jakby wstydu i smutków wyniesionych z dzieciństwa. Niedomówienie, które kładzie się cieniem na historii rodziny Hegartych jest silniejsze nawet od ogromu miłości jaka przejawia się w tej dużej rodzinie. Szkoda, że nie potrafią zaufać sobie do końca i odkryć przed sobą, „odsłonić” ten cień, wpuścić słońce jak miłość do domu.
Książka jak najbardziej ambitna, zasługująca na nagrodę jaką otrzymała. Tak wzruszająca opowieść i do głębi prawdziwa jest mocno wciągającym przeżyciem i charakterystycznym dziełem „bookerowskim”.
Ten post jest "odgrzewany" (ze starego adresu blogowego) w związku z WYZWANIEM i choć dziś pewnie napisłabym go inaczej postanowiłam nic nie zmieniać.
_________________________________
http://ksiazki.wp.pl/katalog/ksiazki/kw,37471,ksiazka.html

11 komentarzy:

  1. Moni to jest książka która nęci dodałam ją sobie do ulubionych by pamiętać. Na razie jest tylko w jednej bibliotece w jednej sztuce , wypożyczona.
    Coś jest co mnie ciągnie by ją przeczytać lecz nie wiem czy mimo wszystko kupię czy poczekam.

    Pięknie napisałaś o niej recenzja doskonała.

    Śmierć, ciężki temat tak czy inaczej pisząc coś patrzymy głównie z własnego punktu widzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Judytto dziękuję za te pochlebstwa, miło mi to słyszeć, tym bardziej, że ten tekst pisałam dosyć dawno - oj ze cztery lata będzie:)a na książkę warto poczekać jeśli lubisz mroczne klimaty chłodnej Irlandii

    OdpowiedzUsuń
  3. Judyta ma racje... taka nasza ludzka natura, jak ktoś potrafi zachęcić ciekawym opisem to sięgamy...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE CZYTAŁEM..., ALE ZAZDROSZCZĘ Ci tych lektur - ja ostatnio jedną tygodniowo, więcej nie daję rady:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nivejka ... i nie tylko książek to dotyczy:)
    Holden - u mnie jeszcze gorzej wyobraź sobie:)od powrotu z ferii męczę książkę i nie zmęczę do końca tygodnia .... a "Tajemnica ..." stara jak świat, czytałam jeszcze zanim wydali w Polsce:)... i jest coś co ja Tobie mogę zazdrościć:))

    OdpowiedzUsuń
  6. www.radziejewski.blog.pl1/30/2010 12:55 AM

    Bardzo ciekawa recenzja. Mam nadzieję przeczytać tę książkę pewnego dnia. Pozdrawiam!

    Daniel (www.radziejewski.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Daniel:) Przeczytaj koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka jest na mojej liści już od dawna, a że koleżanka posiada ją na własność, to sobie pożyczę. Czytałam "The Secret Scripture" Sebastiana Barry'ego również osadzoną w Irlandii i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Widzę, że z "The Gathering" będzie podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lilith nie czytałam wspomnianej przez Ciebie ksiażki i jedyne co mogę potwierdzić (i zapewnić Cię) to typowy Irlandzki klimat w "TRH":)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właściwie, to mogę odnieść się tylko do recenzji. Bo książki nie czytałam i pierwszy raz się z nią spotykam. Recenzja powinna przekonać czytającego o jej walorach, pokazać troszkę fabuły i zachęcić. A Ty to wspaniale uczyniłaś. Zainteresowałaś mnie i przyznam szczerze, że patrząc na Twój zapał czytania Booker'owskich książek, sama mam ochotę przeczytać jakąś z nich. I kiedyś na pewno tak zrobię :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ho, ho Vampire czuję presję i odpowiedzialność:) ale też cieszę się, że masz chęć podjąć to wyzwanie!
    Dziękuję za pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń