Amsterdam

Zadziwiające, że można wciągnąć się w tą książkę od pierwszych stron – odważne posunięcie zacząć od pogrzebu i to w dodatku w mroźny lutowy dzień. Toczyć dysputy przy jednoczesnym odmrażaniu sobie wszelkich członków. Tak zaczyna się Amsterdam McEwan’a, tak charakterystycznie dla autora - ponuro i ciężko.
Molly Lane była chyba rozrywkową dziewczyną i zapewne piękną kobietą. Jak na takową przystało zgromadziła na swoim pogrzebie wszystkich swoich kochanków czyli umierając, niekoniecznie na złość im, doprowadziła do ich konfrontacji. Clive Linley, Vernon Halliday, Julian Garmony czy mąż Georg Lane to mężczyźni Molly. Pierwszy z nich to wzięty brytyjski kompozytor muzyki współczesnej, Vernon to zagoniony redaktor gazety oraz Julian – polityk, minister spraw zagranicznych, że o zaborczym mężu nie wspomnę. Mężczyźni ci nawet nie domyślają się jakie następstwa dla nich będzie miała śmierć Molly i ich ponowne spotkanie.
Nie domyślają się, że ich próba zbliżenia się do siebie, bliższego poznania czy może chęć nawiązania przyjaźni, którą przypieczętowali umową, podyktowaną chorobą Molly, będzie miała poważne skutki (a miała być ona swego rodzaju usprawiedliwieniem dla śmierci kochanki i ich samych). Dokonają oni katastrofalnych wyborów moralnych, ich przyjaźń zostanie poddana ciężkiej próbie, a niewinne zabawy Juliana Garmony ośmieszą i postawią w obliczu śmierci politycznej i rozpadu małżeństwa.
Ten swojego rodzaju moralitet McEwan’a nie należy do łatwych – z resztą jak większość jego książek, nie jest to książka zachęcająca, wręcz można by pokusić się o stwierdzenie, że zniechęca ona od pierwszych stron (bo czyż marznięcie na pogrzebie może być ciekawym?- trzeba lubić autora aby je wytrzymać!). W książkach McEwan’a zarówno świat jak i postacie są odrażające, to pogmatwane i pogubione we własnej psychice złe charaktery - czasami odnoszę wrażenie czytając McEwan’a, że umieszczając swoich bohaterów w jakimś miejscu i czasie chce on w jakiś sposób, pokazując im jacy są zepsuci, jednocześnie ukarać ich za występki jakich się dopuszczają. Sam Amsterdam akurat to studium męskiej psychiki - przypisywanej zwykle kobietom zazdrości i emocjonalnej oziębłości z charakterystyczną, już raczej dla męskiego gatunku, rywalizacją na polu zawodowym i seksualnym oraz z ciągłą chęcią bycia lepszym, umiejscowiony w typowym dla mężczyzn światku polityczno – twórczo - rozrywkowym. Wreszcie tytułowy Amsterdam to miasto zagadka, miejsce, w którym coś się dokona, coś co będzie wielkim zaskoczeniem zarówno dla czytelnika jak i samych bohaterów.
Ta ksiązka nie zawiedzie – jak zawsze u McEwan’a makabra łączy się z humorem, a groteskowo wynaturzone postacie momentami przerażają realizmem. Pomimo depresyjnego nastroju książek McEwan’a i tak je lubię i nie chcę aby zawiódł mnie on zmieniając się w słodko-ckliwego autora plastikowych książeczek.

12 komentarzy:

  1. Być może to właśnie ten początkowy pogrzeb mnie zainteresował. Być może jednak, przyciągną mnie postacie, które są złe. I wydaje się nam, aż dziw, iż są w książce. Myślę, że tacy bohaterowie są bardzo potrzebni. Zrozumiemy lepiej niektórych "złych", patrząc na nich z zupełnie innej strony i być może odkryjemy samego siebie, w tych różnych dziwnych zachowaniach.

    Na pewno sięgnę ! :)

    PS. Apropo zakładek, nie ma problemu, przyjemność po mojej stronie :)
    PS2. Dziękuję za radę z sokiem oraz za życzenia. Nie powiem, jest to bardzo miłe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Vampire_Slayer myślę, że odkryjemy siebie! Niestety, myślę, że jesteśmy z natury źli i podoba mi się właśnie to prozie McEwan'a, że nie stara się on ukrywać ludzkich słabości i wad.
    NA ZDROWIE :)))(mam nadzieję, że już troszkę lepiej??) i DZIEKUJĘ raz jeszcze za zakładki:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda, to prawda. Na pewno takie odkrywanie ludzkich słabości, wad czy błędów jest dużym plusem McEwan'a, bo możemy się dużo nauczyć :)

    Tak już lepiej. Nie dziękuj, bo jeszcze nie wysłałam. Jak wstanę z łóżka, to się wybiorę na polowanie. Mam kilka księgarni, w których mają naprawdę ładne zakładki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak na zapas dziękuję, tylko nie wstawaj za wcześnie! Cieszę się, że już jest lepiej :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jutro na szczęście mam wolne od szkoły, a w czwartek muszę już iść, bo 3 klasówki mam. Takie życie :(

    Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim razie życzę POWODZENIA! :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję na pewno się przyda. Pani od geografii, ma swoje wymślone kryteria i ciężko będzie zaliczyć mapę Europy. Do tego sprawdzian z angielskiego i wypracowanie z "Kamieni na szaniec" i pewnie jakieś trudne tematy. Tak więc szczęście mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń
  8. eeee tam "Kamienie na szaniec" masz zapewne w jednym palcu, więc odpadają - zostaje Ci tylko geografia i angielski :) trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam motyw pogrzebów więc bardziej zachęcająco choć ten pisarz jest dla mnie nierówny, ciągnie mnie do jego pozycji "Ukojenie".

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa widzisz Judytto "Ukojenia" nie czytałam - nie wiem, czy jest nierówny bo nie czytałam wszytkich jego tekstów, ale te, które mam za sobą były wszystkie raczej mroczne, przygnębiające lecz w swej ponurości prawdziwe (więc raczej równe, swoją drogą nie mogę sobie wyobrazić McEwana autorem komedyjki - hmm ciekawy człowiek z niego, chciałabym go poznać). Przyznaję, że po pierwszej lekturze McEwan'a powiedziałam sobie, że nigdy po tego autora więcej nie sięgnę i wszystko co brałam do ręki wydawało mi się nudne, potwierdzało moją tezę i postanowienie. Teraz, kiedy przekonałam się, że tak nie jest - zwracam honor!

    OdpowiedzUsuń
  11. NIe czytałam nigdy ksiażek tego autora choć słyszałam bardzo wiele dobrego (Ha! Nałóg nie wygrał). Pogrzeb na początku i pogmatwane postacie tylko mnie zachęcają - lubię nietypowe książki.
    Co do zakładek jeszcze - wybieram się i wybieram o jakiegoś dużego sklepu z farbami,żeby podebrać próbki kolorystyczne (idealne na zakładki ;) )

    OdpowiedzUsuń
  12. Medola skoro zachęca Cię zniechęcający wstęp u McEwan'a możesz śmiało "brać się" za jego książki:)
    Z tym podbieraniem znaczy, że Medola idzie na kolorowe łowy ?! w takim razie pozostaje mi życzyć Ci barwnych łupów :)))

    OdpowiedzUsuń