potrzebuję ideałów!

Potrzebuję i już! Nie żebym poszukiwała ścieżki życia, tę już jakiś czas temu obrałam, a i naśladować nikogo nie mam zamiaru. Ideały, a raczej idealni pisarze są mi potrzebni. Pragnę (już od jakiegoś czasu) "poznać" autora idealnego, czyli takiego, którego twórczość mnie wciągnie, i  książek którego będę wyczekiwać. Autora, który stanie się moim ulubionym (kolejnym), któremu wybaczę nawet drobne potyczki, odejście od jego stylu, powiedzmy dosadnie - złą książkę.
Mam już swojego Nabokova - ale tego muszę "smakować" z powodów przyziemnych (i to bardzo przyziemnych), a i niektóre książki mojegoukochanegoautora z bólem serca odrzucać muszę, bo: po pierwsze niedostępne są, a - po drugie - jak już są, to w opłakanym stanie, że tylko pozostaje patrzeć na nie;/. Mam też swego Chwina - to by było z rodzimych wykopalisk. Choć i tu za wiele się nie naczytam, bo Pan Stefan Chwin pióro swoje szanuje, nie rozrzuca talentu, nie marnuje na komercję. Niestety przy tym zmusza do cierpliwości swoich wiernych czytelników.
 
Poza Chwinem i Nabokovem jest już tylko kobieco, i to raczej po polsku. Grażynę Plebanek ubóstwiam - od dziecka powiedziałabym, bo moja przygoda z jej książkami zaczęła się dość wcześnie. Ale i tu muszę uzbrajać się w cierpliwość, zadowalając się, po drodze do wisienki felietonami, opowiadaniami i wywiadami. Pani Grażyna, podobnież pracuje piórem oszczędnie. No i jest moja Gosia:) Małgorzata Warda - odkryta przy okazji zaginięcia, czyli całkiem niedawno, bo wraz z "Nikt nie widział, nikt nie słyszał". Potem przyszła lawina jej książek, czyli nadrabianie strat, a teraz jest stan wyczekiwania (choć z nadzieją wielką, bo coś tam ptaszki ćwierkają.)
 
Chciałabym jednak jeszcze jednego mężczyznę w tym towarzystwie. Pana, który będzie mnie pociągał (jakkolwiek to brzmi). Autora, którego książek będę wyczekiwać - będę stać pół nocy w kolejce za nowym jego tytułem, jak wielbiciele Pottera, albo jak wielbicielki Greya okupować drzwi księgarni i urlopować się dla lektury. No dobrze, takich poświęceń nie jestem w stanie dokonywać, ale usilnie chcę wyczekiwać, wybaczać, zatapiać się, pochłaniać, pragnąć .... chcę nowego ideału!
 
Moje wymagania nie są wielkie, w wyborach omijać jednak muszę Pamuka i Terzaniego, raczej kryminały (ale raczej), fantastykę, literaturę faktu także wolałabym pomijać w tym wyborze. Raczej niech będzie to coś miłego, dobrze napisanego ...... i płodnego autora:) Znacie takich?

19 komentarzy:

  1. Doskonale znam ten stan :)
    Zawsze czekam na książki Jacka Dehnela i wiem, że kupię każdy jego nowy tytuł [w pierwszym tygodniu sprzedaży ;)], podobnie książki Joanny Bator.
    Od pewnego czasu jednak moim absolutnym numerem jeden jest Sandor Marai - wiem, że czytałaś "Żar", może warto poznać tez inne jego książki? Czytelnik wydał ich do tej pory całkiem sporo, a co jakiś czas pojawiają się kolejne, tłumacze nie próżnują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Kalais :) Marai czytałam coś jeszcze, chyba Wyspę (a raczej zaczęłam).Nie pamiętam już dzisiaj czemu nie skończyłam, ale może warto to skonfrontować. Dziękuję. Zapisuję Marai;)

      p.s. tak, Dehnel to też jeden z tych autorów, na których czekam

      Usuń
    2. Kalais poszłam wczoraj do księgarni po Marai (w bibliotece tylko Wyznania Patrycjusza, w głównej - deleko ode mnie - Żar), pomijając kwestię, że nie wzięłam kuponów rabatowych;/ znalazłam Magię i wydała mi się depresyjna;/ ... a potem wieczorem żałowałam buuu- ja to jestem pokręcona:)!

      Usuń
  2. Polecam ci 4 panów: Philippe'a Bessona, Jeffrey'a Eugenidesa, Michela Fabera, Colma Tóibína. Niestety, trzech ostatnich nie można zaliczyć do płodnych autorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilagris Besson mógłby mi się podobać - ceny ma bardzo przywoite i treść zapowiada się ciekawie, tylko, czy ja go gdzieś dostanę;/ Eugenidesa znalazłam w księgarni tylko Middlesex (i to w internecie, a czy jest fizycznie oto pytanie!?:)) ale jakoś te "geny" mnie odstarszają hihi, Toibin też tylko jeden - co potwierdza ... eeekhm brak płodności :))) ALe dziękuję!

      Usuń
    2. Moni, ja chyba mam w domu u rodziców Bessona (jeśli nie pomyliłam autorów), a ponieważ nie zauroczył mnie na tyle, żebym chciała do niego wracać to mogę ci podesłać.

      Usuń
    3. Karolina.ja dziękuję za propozycję, niestety nie jestem w stanie, w obecnym czasie obiecać zwrotu książki;) Dziękuję!

      Usuń
    4. Ale ja jej nie chcę z powrotem. :)

      Usuń
    5. ;)no jeśli nieee to inna bajka;)

      Usuń
    6. jak tylko mały szkodnik uśnie napiszę:)

      Usuń
  3. Dla mnie odkryciem roku jest Jerzy Krzysztoń, ale to autor nie żyjący od 30 lat więc mimo, że był płodny, to jednak jego utworów, siłą rzeczy, jest ograniczona ilość. Jestem ciekawa Wita Szostaka, jeszcze go nie poznałam, ale mam małe przeczucia, więc może warto się za nim rozejrzeć? :) Sama czytam wszystko Elif Safak, choć też trudno nazwać ją płodną pisarką, Majgull Axelsson (uwielbiam, choć nie są to łatwe powieści), Harukiego Murakamiego ( o własnie jemu wybaczam wpadki ;D), Joyce Carol Oates (jej póki co nie mam czego wybaczać- "Moja siostra, moja miłość" oraz "Blondynka" to bezapelacyjnie najlepsze powieści..) i Irvina Yaloma, choć on jest dość specyficzny bo czerpie pełnymi garściami ze swojego doświadczenia zawodowego (psychiatra i psychoterapeuta). W każdym razie te nazwiska mogę Ci polecić do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia dziękują za długą listę. Sprawdziłam Fuga Szostaka zapowiada się świetnie, ale poza tym to ciężko coś znaleźć;(( Krzysztoń w ogóle nawet nie opisany w księgarni.
      Psychologicznych na razie dziękuję:) czeka mnie niemała rozprawka z Sacksem i innymi :)
      Pani, które wymieniłaś znam, czytałam, posiadam
      Dziękuję raz jeszcze!

      Usuń
    2. Nie ma sprawy, polecam się :)
      Musze jednak dodać małe sprostowanie - Sacks pisze bardzo naukowo i jego czyta się faktycznie trudniej, Yalom fabularyzuje swoje powieści i nie czytasz tego jak rozprawki psychiatry tylko ciekawą powieść o terapeucie :) Nie namawiam rzecz jasna, tylko chciałam wskazać różnice.
      O Krzysztoniu znajdziesz u mnie cztery wpisy, jeśli tylko będziesz miała ochotę zajrzeć to zapraszam. Ja kupuję na Allegro za grosze, bo w księgarniach to raczej nic nie ma w tej chwili dostępnego.

      Usuń
    3. Dziękuję :)
      Allegro nie znoszę;/

      Usuń
  4. Ian McEwan, oraz Joyce Carol Oates- :) Oates jest dla mnie mistrzynią..zawsze po jej kolejnej powieści- historia zyje we mnie jeszcze wiele dni ( nie polecam opowiadań natomiast jej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że McEwan się pojawi - ja jakoś bez entuzjazmu do niego podchodzę (Amsterdam mnie zachwycił, reszta trochę mniej). Oates - kiedyś miałam na nią szał, chyba mi się ulało?:) Niemniej dziękuję, będę miała na uwadze.

      Monia tymczasem polecam Ci stronę (jeśli jeszcze nie znasz): mamania.pl :)

      Usuń
    2. dzięki, zaraz sprawdzę stronkę!

      Usuń
  5. David Mitchell? Od pierwszej powieści kupuję go nałogowo i wyczekuję każdej kolejnej z niecierpliwością.
    Salman Rushdie? Bo tak :). Jego autobiografia jest świetna.
    I przewrotnie z zupełnie innej szuflady - Neal Stephenson, jeśli nie zamykasz się na podziały gatunkowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za wyczucie czasu:) Ja mam kolejny raz szwędaczkę ideałową - tym razem jednak trafiłam. Niestety poniekąd źle, bo to kolejny autor, który nic już nie napisze;( Gombrowicz mnie pociąga znowu:)

      Z podanych przez Ciebie zainteresował mnie faktycznie Mitchell z Konstelacjami.

      Usuń