Jak ze śmiechem leczyć dzieci - Oskar Pill i zakon Medykusów

Pewnie gdyby nie fakt, że Mikołaj w tym roku objawił mi się niezwykłą i niespodziewaną paczką z Wydawnictwa W.A.B. nie sięgnęłabym po tę książkę. Stało się jednak inaczej i nie tyle przymuszona, bo nic na siłę, ile zainteresowana tym przedziwnie brzmiącym i zapowiadającym magiczną przygodę tytułem zatopiłam się w lekturze. Nie wiem, czy to polski Wydawca, czy też zagraniczny porównał Oskara Pilla i zakon Medykusów do Harrego Pottera, ale ja - choć tego drugiego nie czytałam nigdy do końca - nic podobnego nie widzę. Oskar Pill to przesympatyczny dwunastoletni chłopiec, który ze swojej nadprzyrodzonej siły nie zdaje sobie sprawy. Przynajmniej na początku. Fakt faktem, że czasem zdarzają się jemu przedziwne sytuacje, ale chłopak nie bierze ich do siebie szybko o nich zapominając.
Oskar wychowywany jest wraz ze swoją starszą siostrą przez mamę. Taty niestety nie pamięta, a historia śmierci ojca, opowiadana przez mamę czyni zeń bohatera.

Jakby w tle codzienności Oskara i jego rodziny toczy się krótka historia w więzieniu, z którego niepostrzeżenie i niewytłumaczalnie znika groźny więzień.

Tymczasem kończącą się szkolną codzienność Oskara przerywa wizyta w domu Pillów niezwykłej osoby, która rozstraja matkę chłopca, a jemu samemu pozwala na odkrycie kawałka rodzinnej tajemnicy. Przez tę tajemnicę, którą matka skrzętnie ukrywała przed chłopcem, trafia on do specjalnego domu, w którym zostanie przeszkolony do walki ze złem.

Dopiero w tym dziwnym domu, do którego wchodzi się przez pień drzewa Oskar odkrywa w sobie pełnię magicznych sił i uczy się je wykorzystywać. Na chłopcu, jako na ostatnim z najmłodszych Medykusów i synu bohatera spoczywa odpowiedzialność za cały świat.

W jaki sposób Oskar będzie musiał stoczyć walkę ze złem? Nie chcę opowiadać za wiele. Wystarczy tylko jak dodam, że autor powieści Eli Anderson  jest między innymi dziecięcym onkologiem i w swojej powieści, której zapowiada się więcej części walczy z "chorobami". Wspierany przez "moce" w postaci "zabiegów" czy "leków" zabija patologie, które toczą malutkie organizmy dziecięce. Ta bajka, bo tak można powiedzieć o książce o dzielnym chłopcu budzi w wyobraźni czytelnika nie tylko magiczne obrazy, jakie nasuwa treść książki ale i uśmiechy malutkich pacjentów doktora, które zapewne pojawiają się na ich buziach w trakcie słuchania opowieści o przygodach Oskara. Za to czynienie radości i sprawianie prostszym pokonywanie chorób polubiłam właśnie tę powieść:)


P.S. powyższą książkę będzie można wygrać w zapowiadanym już, nowym (41) numerze magazynu Szafa

4 komentarze:

  1. Raczej nie przeczytam,nie za bardzo mnie zaciekawiła;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jednak nie do końca mnie przekonała do siebie :) Może kiedyś, ale na dzień dzisiejszy jakoś nie mam ochoty wziąć ją w swe łapki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem molem książkowym uwielbiam czytać, książkę przeczytałem bez jakichkolwiek problemów w niespełna jeden dzień. Widać, że jest przeznaczona dla młodzieży. Czyta się Ją bardzo fajnie. Uważam że książka wciągnęła by każdego kto ma jakiekolwiek chęci by czytać. Zniecierpliwiony czekam aż kupię sobie drugą część: Oskar Pill. Dwa Królestwa. Gorąco Polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciek nie wiem ile liczysz sobie lat (?) ale cieszy mnie taka pasja wśród młodzieży! (ostatnio w autobusie nie mogłam oderwać oczu od zaczytanego chłopca w wieku mniej więcej 10 lat!). U mnie Oscar czeka na Syna, któremu pewnie bliżej wiekiem do Ciebie, niż mi hihi, ale dziękuję za polecankę, zapewne skorzystam-y:)

      Usuń