Tak, wczoraj Karolina postawiła mi diagnozę – trafną, jak najbardziej! Myślałam jednak, że przypadłość ta skończyła się wraz z ukończeniem szkół wszelkich … a jednak złudne były moje nadzieje. Więc dziś przyznam się – jak w tytule – co robię, kiedy nic nie robię. Oczywiście to, co napisałam w tytule jest zaprzeczeniem, bo nie da się robić czegoś jednocześnie nie robiąc nic. Nawet leżenie i patrzenie w ściany jest leżeniem i patrzeniem, czyli coś się dzieje….
Co jednak robię, kiedy nie pracuję? Kiedy - spójrzmy prawdzie w oczy – lenię się, migam od pracy? Kiedy w mojej głowie pustka i ręka odmawia posłuszeństwa, nie chcąc napisać ani słowa?
Widać, że stan ten trzyma mnie od dłuższego czasu, bo cofając się kilka postów można dotrzeć już do jednego z tych muzycznych, z tych zabijaczy czasu, zapychaczy dziur, w których powinny zaistnieć wspaniałe pomysły, genialne teksty, mądre dyskusje … a tu nic, tylko muzyka.
Ale i muzyka bywa natchnieniem, więc zawsze jest nadzieja, że tych kilka dni wyłączenia poskutkuje weną twórczą i pomysłami na kolejne teksty (choć osobiście wolałabym pomysły na ukończenie tych, które już czekają). Przywołując obrazy, które nieodłącznie wiążą się z niektórymi utworami mam nadzieję na natchnienie. Bo czyż zapach kwiatów lipy w deszczu, słoneczników i kwitnących traw, nie wpływa na proces twórczy? Może też zapach benzyny (?), kolor czerwonych świateł(?) czy kawy parzonej każdego ranka w pracowniczej kuchni nie zachęci do pisania? Jeśli nie, to nie wiem, co jeszcze może zdziałać takie cuda?!
Oto moja lista niecnierobienia (stworzona wzór chciejlist)
Renee Olstead z jej głosem i wyglądem jak z innej epoki mogłabym słuchać nieustannie
Tę piosenkę lubię też w hiszpańskiej wersji
To nie jest mój ulubiony utwór z płyty Joyful ale niestety ulubiony nie jest dostępny na pomocnym portalu
I tak też czasem bywa, na przebudzenie:)
Prokrastynacja lub zwlekanie (z łac. procrastinatio – odroczenie, zwłoka) – w psychologii: patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniającą się w różnych dziedzinach życia. Bywa żartobliwie nazywana "syndromem studenta" -źródło wikipedia.
źródło muzyki: YouTube.com (niektóre z przedstawionych utworów mają bardzo złą jakość - za co przepraszam, a większość z nich nie jest oryginalnym obrazem do utworu)
Całkiem fajne te Twoje "nicnierobienie" ;-)
OdpowiedzUsuńPiękna muzyka, w szczególności Miles Davis, a przy okazji odkryłam dzięki Tobie moje nowe, ulubione słowo (idealnie pasujące do stanu przed maturą!), dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest tak posłuchać czegoś co się lubi.
OdpowiedzUsuńPs. Już doszła kartka świąteczna od Ciebie.
Kompletnie wyleciało mi z głowy że to już święta niebawem zwłaszcza pod względem kartkowym.
Muza czarna u mnie na tapecie:
P. Diddy
http://www.youtube.com/watch?v=DpUHEWFdJ5g
drugi raz próbuję wstawić komentarz. Czytam, słucham, podziwiam i chyba mam to samo...
OdpowiedzUsuńElwika :) prawda?
OdpowiedzUsuńDomi dziękuję. Ja też uwielbiam Miles'a hmmmm ..
Judytta wow, tak szybko!? A, że święta wylecą z głowy - mi też się zdarza:)
Margo hihi to jakieś zaraźliwe, czy coś?
Czy coś...
OdpowiedzUsuńoglądam http://ibidem.blox.pl/2011/04/Jana-Schirmer.html
Przepiękne piosenki, jedne z moich ulubionych :D
OdpowiedzUsuńO tak, prokrastynacja to moje drugie imię. :)
OdpowiedzUsuńTaki obrazek wisi u mnie nad biurkiem: http://www.keung.biz/pics/procrastination.gif
Ale bądźmy szczerzy, dobrze jest sobie czasami poprokrastynować... :D
Mój ostatni komentarz się nie zapisał :( W każdym razie dzięki Twojemu nicnierobieniu odkryłam Yasmin Levy, która nie tylko pięknie śpiewa, ale ma też pięknie pomalowane oczy. W tej sytuacji chyba można uznać, że lenistwo to czasami dobra rzecz? ;))
OdpowiedzUsuńMargo!!! Dobre!!!
OdpowiedzUsuńPandorciu :) się cieszę
Ysabell dobry ten Twój obrazek hahaha, dobry!
Lilithin i tu się cieszę. A wiesz, jak ja odkryłam Yasmin? Codziennie parząc sobie kawę w pracowniczej kuchni, słyszałam ją, kiedy parę minut po godzinie 7 do pracy przyjeżdżał jeden z lekarzy słuchajacy w swoim samochodzie właśnie Yasmin. Niezwykle głośno tego słuchał, i muzyka podobała mi się do tego stopnia, że oczywiście nie omieszkałam zapytać. Wtedy to była "jego Yasmin" - tak mi odpowiedział, dziś jest też moja (szkoda, że już nie moge tego jemu powiedzieć haha!). Szukałam, szukałam i znalazłam! Mam wszystkie jej płyty, wyobrażasz to sobie:))Z tym znalezieniem to też historia, bo po długim czasie od zwolnienia się z tej pracy, przypadkiem natknęliśmy się na Yasmin na odłuchu sprzętu audio - wychodząc z odsłuchu już wiedziałam kogo i gdzie szukać:) Cieszę się, że i Tobie Yasmin przypadła do gustu. Pięknie śpiewa i makijaż faktycznie też ma piękny. Mi jeszcze podoba się ten czerwony pierścień:))
Wychodzi na to, że lenistwo i picie kawy to dobra sprawa:)
Trochę piosenek znam, wielu jeszcze nie, na pewno przesłucham, ale nie dziś, bo dziś lastfm zrobił mi niespodziankę - mogę sobie słuchać za darmo ich radia. Nie wiem, czy to nie zniknie za chwilę, więc na razie słucham na przemian radia "moja biblioteka" i "moje propozycje".
OdpowiedzUsuńTak, muzyka jest świetnym towarzyszem prokrastynacji...
Moni, czyli słuchanie Yasmin było Ci wręcz pisane ;) Pierścien też fajny :) Ja właśnie mam wieczór z Yasmin, leżę na łóżku, słucham jej i nic nie robię. Przez Ciebie!
OdpowiedzUsuńKarolina też to zauważyłam :)
OdpowiedzUsuńLilithin czyli sprowadziłam Cię na złą drogę hihi? ale to dobra zła droga (what?!)
Kilka kawałków jest mi dobrze znanych... Tych co nie znam, za chwilę posłucham :)
OdpowiedzUsuń