The New York Observer napisał o niej – „jest niebezpieczna w sposób, w jaki literatura ma być niebezpieczna – budzi uśpioną wrażliwość” - i z tym zdaniem nie mogę się nie zgodzić. Platforma Houellebecq'a poruszyła we mnie te pokłady emocji, które zostały gdzieś uśpione przez spokojną egzystencję, godną bohaterów autora. Można powiedzieć, że książka jest swego rodzaju ostrzeżeniem przeciw bezsensownemu i bezcelowemu życiu, przeciw dążeniu do własnego zaspokojenia, które tłumaczy się chęcią rozwoju, posiadania szczęśliwej rodziny, czy też wzorcowego związku dwojga ludzi, dążeniu do niczego. Platforma to krytyka dzisiejszego społeczeństwa i cywilizacji.
Historia czterdziestoletniego, niespełnionego Michel’a, urzędnika państwowego jest odzwierciedleniem ulotności życia. Michel to nieszczęśliwy, pozbawiony ambicji i uzależniony od pornografii malkontent. Po śmierci ojca postanawia urozmaicić swoją nudną egzystencję wyruszając na wycieczkę do Tajlandii. Początkowo nieprzystosowanemu, izolującemu się od reszty towarzystwa Michel’owi udaje się nawiązać kilka znajomości, z których jedna przeradza się w namiętny romans z Valerie, pracownicą biura podróży organizującego wycieczkę. Niezadowolenie z wyjazdu rodzi projekt na organizację takich form wyjazdów, które usatysfakcjonują specyficzny sektor turystów. Realizacja ich wspólnych planów, kontrowersyjnych i burzących w niektórych krajach ład i porządek, przeczących zasadom i religiom przynosi nieoczekiwane efekty, które mają odzwierciedlenie nie tylko w działaniu przedsięwzięcia ale i w związku i życiu Michel’a.
Platforma to pesymistyczna wizja dzisiejszego społeczeństwa, nastawionego tylko na konsumpcję, niezauważającego problemów, czy też nie chcąca ich zauważać. Społeczeństwa ślepego i otępiałego, obojętnych maszyn bez zdolności do uczuć i reakcji, którego celem jest zaspakajanie własnych potrzeb wyrażających się w osiąganiu jedynie przyjemności. Bohaterzy Houellebecq’a zatracają się w pornografii, pracy i radosnym własnym świecie, nie przewidując konsekwencji beztroskiego i pustego życia, nie reagując na zło. Michel w gruncie rzeczy to smutny człowiek, który spotykając czyste uczucie na swojej drodze nie potrafi z niego korzystać, jest tak niezdecydowany, że na przemyślenia i trwanie w skrajnym pesymizmie traci cenne godziny życia. To zimny człowiek, przedstawiciel charakterystyczny dla współczesnego społeczeństwa, obojętny na krzywdę ludzi, chcący tylko brać i dostawać to, co najlepsze. Jednocześnie obawiający się otwarcia przed innymi, czujący strach przed tym, co miłe i przyjemne na dłużej. U Houellebecq’a jest społeczność nastawiona na chwilowe doznania, tak aby nie wiązać się z tym, co przynosi życie, na szybki, aczkolwiek chwilowy przypływ emocji, uczuć i pieniędzy, bez zobowiązań, bez przyszłości i otwarcia się. Świat przedstawiony w książce może uratować tylko czyste uczucie, pozbawione podtekstów i bezinteresowne, uczucie ogarniające człowieka nieegoistycznego, takiego który potrafi nie tylko brać ale przede wszystkim dawać siebie. Zatracenie się w miłości, która nie poddaje się czasom i przeciwieństwom, silnej i mogącej otworzyć jasną stronę stworzeń egzystujących na tym świecie, zwących się dumnie ludźmi. Platforma to dość pesymistyczny obraz świata, książka, w której każdy odnajdzie choćby cząstkę siebie, przez to irytująca, bo kto lubi uzmysławiać sobie własne wady i tym bardziej czytać o nich u Houellebecq'a. Ta książka wzbudziła we mnie skrajne emocje – z jednej strony mogę się zgodzić, że jest ekscytująca, jednak tę ekscytację przyćmiła irytacja i przeświadczenie, że Houellebecq pisał też o mnie, o bliskim mi, bo współczesnym świecie. Przerażająca, bo prawdziwa, przerażająca, bo budząca uśpioną wrażliwość.
Już do końca pozostanę dzieckiem Europy, troski i wstydu; nie mam do przekazania żadnego przesłania nadziei. (…) Wiem tylko, że wszyscy, absolutnie wszyscy wydzielamy z siebie porami egoizm, masochizm i śmierć. Stworzyliśmy system, w którym po prostu nie da się żyć; a co więcej, eksportujemy go do coraz to innych miejsc na ziemi.
W listopadzie autorowi została przyznana nagroda Goncourtów za powieść Mapa i terytorium, która w Polsce ukaże się jesienią 2011 roku.
Historia czterdziestoletniego, niespełnionego Michel’a, urzędnika państwowego jest odzwierciedleniem ulotności życia. Michel to nieszczęśliwy, pozbawiony ambicji i uzależniony od pornografii malkontent. Po śmierci ojca postanawia urozmaicić swoją nudną egzystencję wyruszając na wycieczkę do Tajlandii. Początkowo nieprzystosowanemu, izolującemu się od reszty towarzystwa Michel’owi udaje się nawiązać kilka znajomości, z których jedna przeradza się w namiętny romans z Valerie, pracownicą biura podróży organizującego wycieczkę. Niezadowolenie z wyjazdu rodzi projekt na organizację takich form wyjazdów, które usatysfakcjonują specyficzny sektor turystów. Realizacja ich wspólnych planów, kontrowersyjnych i burzących w niektórych krajach ład i porządek, przeczących zasadom i religiom przynosi nieoczekiwane efekty, które mają odzwierciedlenie nie tylko w działaniu przedsięwzięcia ale i w związku i życiu Michel’a.
Platforma to pesymistyczna wizja dzisiejszego społeczeństwa, nastawionego tylko na konsumpcję, niezauważającego problemów, czy też nie chcąca ich zauważać. Społeczeństwa ślepego i otępiałego, obojętnych maszyn bez zdolności do uczuć i reakcji, którego celem jest zaspakajanie własnych potrzeb wyrażających się w osiąganiu jedynie przyjemności. Bohaterzy Houellebecq’a zatracają się w pornografii, pracy i radosnym własnym świecie, nie przewidując konsekwencji beztroskiego i pustego życia, nie reagując na zło. Michel w gruncie rzeczy to smutny człowiek, który spotykając czyste uczucie na swojej drodze nie potrafi z niego korzystać, jest tak niezdecydowany, że na przemyślenia i trwanie w skrajnym pesymizmie traci cenne godziny życia. To zimny człowiek, przedstawiciel charakterystyczny dla współczesnego społeczeństwa, obojętny na krzywdę ludzi, chcący tylko brać i dostawać to, co najlepsze. Jednocześnie obawiający się otwarcia przed innymi, czujący strach przed tym, co miłe i przyjemne na dłużej. U Houellebecq’a jest społeczność nastawiona na chwilowe doznania, tak aby nie wiązać się z tym, co przynosi życie, na szybki, aczkolwiek chwilowy przypływ emocji, uczuć i pieniędzy, bez zobowiązań, bez przyszłości i otwarcia się. Świat przedstawiony w książce może uratować tylko czyste uczucie, pozbawione podtekstów i bezinteresowne, uczucie ogarniające człowieka nieegoistycznego, takiego który potrafi nie tylko brać ale przede wszystkim dawać siebie. Zatracenie się w miłości, która nie poddaje się czasom i przeciwieństwom, silnej i mogącej otworzyć jasną stronę stworzeń egzystujących na tym świecie, zwących się dumnie ludźmi. Platforma to dość pesymistyczny obraz świata, książka, w której każdy odnajdzie choćby cząstkę siebie, przez to irytująca, bo kto lubi uzmysławiać sobie własne wady i tym bardziej czytać o nich u Houellebecq'a. Ta książka wzbudziła we mnie skrajne emocje – z jednej strony mogę się zgodzić, że jest ekscytująca, jednak tę ekscytację przyćmiła irytacja i przeświadczenie, że Houellebecq pisał też o mnie, o bliskim mi, bo współczesnym świecie. Przerażająca, bo prawdziwa, przerażająca, bo budząca uśpioną wrażliwość.
Już do końca pozostanę dzieckiem Europy, troski i wstydu; nie mam do przekazania żadnego przesłania nadziei. (…) Wiem tylko, że wszyscy, absolutnie wszyscy wydzielamy z siebie porami egoizm, masochizm i śmierć. Stworzyliśmy system, w którym po prostu nie da się żyć; a co więcej, eksportujemy go do coraz to innych miejsc na ziemi.
W listopadzie autorowi została przyznana nagroda Goncourtów za powieść Mapa i terytorium, która w Polsce ukaże się jesienią 2011 roku.
cytat pochodzi z książki
Ja to samo miałam po "Cząstkach elementarnych". :) Ten niepokorny i ogromnie nonszalancki Francuz wciągnął mnie w swoją prozę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam do tej pory o Houellebecq’u, ale widzę, że muszę koniecznie nadrobić. Lubię takie poruszające i jednocześnie dające do myślenia książki. Bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
"krytyka dzisiejszego społeczeństwa i cywilizacji" - po tym jednym zdaniu, wiem, że to ksiażka dla mnie. Cała reszta to potwierdza ;)
OdpowiedzUsuńMatylda - myślę, że dla mnie jeszcze nie czas na Cząstki, ale przyjdzie taki moment, bo zaintrygował mnie, nie powiem:)
OdpowiedzUsuńClaudette nic na siłę, pamiętaj :))
Przyjemnostki - przynajmniej ja ją tak odebrałam:)
Dla mnie pora jeszcze nie nadeszła. Miałam spotkanie z tym autorem - miałam okazję przeczytać "Cząstki...", ale chyba nie dojrzałam do tej prozy. Miałam uczucia mocno mieszane, więcej tutaj: http://ksiazkowo.wordpress.com/2009/10/18/czastki-elementarne-michel-houellebecq/
OdpowiedzUsuńChyba nie dojrzałam do takiego typu książek, tak samo jak nie dojrzałam do prozy Jelinek, Sieniewicza, Veteranyi czy Muller. A może zwyczajnie nie jest to proza dla mnie?
Ale Enga! Co Ty mówisz?! Poszło Ci świetnie!
OdpowiedzUsuńPozwolisz, że zacytuję:
"Jak dla mnie jest to książka o szukaniu sensu w życiu, o tym, co ważne dla każdego z nas, co powoduje nami i naszym życiem. Książka o samotności, niemożności współżycia emocjonalnego z innymi ludźmi, książka o zagubieniu. Poszukiwanie sensu, boga, ludzi, uczuć, prawdy…" - dokładnie!Albo to - "Cały czas miałam poczucie, że bohaterowie (wszyscy) są jakimiś kalekami emocjonalnymi, nie potrafią komunikować się z innymi na poziomie najprostszych emocji, gdzieś zagubili podstawowe ludzkie odruchy". :) I Ty mówisz, że nie dojrzałaś, że nie dla Ciebie?
Wiesz co? Przed chwilą doszliśmy z A. do wniosku, że negatywne recenzje książek (a'propos wiadomo czego) też mogą być ich dobrą reklamą! Nie trzeba zaraz "pluć" na nie oczywiście, ale Twoje Cząstki stają się dla mnie interesujące:)
O matko, aż się zaczerwieniłam ;)
OdpowiedzUsuńAle umęczyła mnie ta książka tak, że aż nie mam ochoty sprawdzić innych książek tego autora. Może za jakiś czas?
A co do negatywnych recenzji - to fakt, zależy jak są napisane. Niektóre i mnie skusiły do zapoznania się z książką ;) Chociaż sporo zależy od samej książki.
A ja na pewno wielbicielką tego autora nie zostanę i nie mam zamiaru bawić się w żadne stwierdzenia typu: "nie dojrzałam do tej prozy". "Możliwość wyspy", mimo kilku niezłych fragmentów, nie spodobała mi się i już.
OdpowiedzUsuńElenoir - Myślę, że czasami "zrozumienie" (choć to nie jest odpowiednie słowo) przychodzi po czasie, albo też odpowiedniego czasu wymaga. Chyba to jest rozwinięciem stwierdzenia "nie dojrzałam do tej prozy"? A może zwyczajnie ktoś nie lubić Houellebecqa - czy też innych autorów:)przecież nigdzie nie jest napisane, że wszyscy muszą lubić to samo:)
OdpowiedzUsuńA Możliwość wyspy przede mną:)
Moni, owszem, niektóre książki trzeba przeczytać co najmniej dwa razy i ja czasami tak robię. Żeby zrozumieć. Uważam, że dojrzałość czy też niedojrzałość czytelnika (pojęcia jakże względne) nie mają tu nic do rzeczy, wiadomo, że opinie o literaturze są subiektywne.
OdpowiedzUsuńJedyną książką Houellebecqa, jaką czytałam, jest "Możliwość wyspy" i moim zdaniem to jeden wielki przerost formy (czy też raczej kontrowersji) nad treścią czy przesłaniem. Lubuję się raczej w literaturze bardziej tradycyjnej, ale wcale nie uważam tego za dowód mojej niedojrzałości, również czytelniczej.
Interesują mnie jednak cudze opinie, również te odmienne od moich własnych, toteż z przyjemnością buszuję po blogach książkowych, subskrybuję m.in. ten właśnie;).
Pozdrawiam:)
Może nie powinno się tego nazywać i traktować dojrzałością, a zwyczajnie "momentem, w którym jesteśmy na drodze literackiej"? :D Bo wiadomo nie od dzisiaj, że to, co czytam teraz mogę zupełnie inaczej odebrać za lat 10, w obydwie strony. Jak Wam się ta sugestia podoba? ;)
OdpowiedzUsuńPS. Elenoir - o właśnie, przerost kontrowersji to dobre określenie i dla cząstek wg mnie :) I też lubuję się w literaturze bardziej tradycyjnej :)
Czytałam Platformę parę lat temu i byłam zdegustowana i zmęczona jednocześnie. Moim zdaniem Houellebecq przesadza z pesymizmem, a ta przesada dobrze się sprzedaje - zarówno czytelnikom jak i krytykom. Kiwanie głowami nad zepsuciem tego świata zawsze było modne, a jeśli dodać do tego skandalizującą formę - sukces murowany. Podobnie jak Elenoir, jestem na nie.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie ta mała dyskusja, którą wywołał mój tekst o Platformie Houellebecqa:) Dziewczyny, każdy ma swój gust, do tego zmienia się on co kilka lat. Ja jeszcze do niedawna nie ruszylabym H. a dziś chetnie wezmę się za kolejne jego książki. Nikt nikomu niczego nie nakazuje, do niczego nie zmusza, ba nie zarzuca braku gustu czy dojrzałości. Nie na tym polega czytanie.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno zdanie do Lili - aż tak bardzo ten pesymizm nie rzucał mi się w oczy. Miałam w rękach wiele innych, bardziej pesymistycznych powieści, którym śpiewano Hallelujah!! Ale to moje osobiste wrażenia ... o zrobiło się więcej niż jedno zdanie:)
Dla mnie tez Houellebecq nie jest najbardziej pesemistycznym autorem, rowniez jego cynizm jest do zniesienia. Przeciez Michel zakochal sie w Dominique, pokochal ja szczerze i prawdziwie, pomimo calego swojego wypalenia i frustracji byl zdolny do milosci...
OdpowiedzUsuńZiemolina dotarłaś aż tu!!?? :) Chyba jednak H. nie jest najlepszą lekturą dla mnie;/ Przyznam, że książka trochę wywietrzała;/ hmmm.
UsuńCo do pesymizmu i cynizmu - cóż, wystarczy mi wywiad z tym panem, nie muszę czytać książki aby się dziwić ;))
och, robilas z nim wywiad?!jestes moim mistrzem! to musialo byc trudne zadanie...
UsuńLubie Houelebeqa i z niecierpliwoasci oczekuje na jego kolejne powiesci w ostatniej zreszta bardzo brawurowao usmiercil sam siebie- brawo za dystans i autoironie.
A tak w ogole to jak sie czyta jego nazwizko? Holebek, Helbek, slyszalam w radiu nawet Łelbek ?
jejku nieee!!! nie robiłam z nim wywiadu hehe (z moim francuskim chyba byśmy się nie dogadali hehe) - miałam na myśli wywiad "czytany" - przepraszam, źle się wyraziłam:)
Usuńa czyta się chyba łel(e)bek (tak słyszałam we francuskiej tv, z takim ledwo słyszalnym e????)
Hmmm, brzmi dosc skomplikowanie...
OdpowiedzUsuńjak cały Houellebecq ... dla mnie:))
Usuń