Timofiej Pawłowicz Pnin nieprzystosowany emigrant, wykładowca literatury rosyjskiej, na którą nikt specjalnie nie chce już uczęszczać. Nie wiadomo czy nazwisko tak zbliżone do angielskiego pain sprowokowało taki los dla Timofieja? Nieudane małżeństwo, jego poddaństwo, łatwowierność to los? Czy może fakt ciągłego zmieniania miejsca zamieszkania z powodu nieumiejętności przystosowania, nauczenie się na pamięć Anny Kareniny (bo czym tu innym zaimponować?), wyobcowanie i brak wyobraźni to tylko charakter Pnina?
Sam Nabokov mówi o swoim bohaterze: „W Pninie stworzyłem całkowicie nową postać, postać, jakiej nie było jeszcze nigdy dotąd w żadnej książce. Jest to człowiek wielkiej moralnej dzielności, nieposzlakowany człowiek, prawdziwy uczony, oddany przyjaciel (…). Przeszkadza mu jednak i bardzo go ogranicza niemożność nauczenia się języka, wydaje się więc wielu przeciętnym intelektualistom figurą komiczną (…)”
Sam Nabokov mówi o swoim bohaterze: „W Pninie stworzyłem całkowicie nową postać, postać, jakiej nie było jeszcze nigdy dotąd w żadnej książce. Jest to człowiek wielkiej moralnej dzielności, nieposzlakowany człowiek, prawdziwy uczony, oddany przyjaciel (…). Przeszkadza mu jednak i bardzo go ogranicza niemożność nauczenia się języka, wydaje się więc wielu przeciętnym intelektualistom figurą komiczną (…)”
Ale sam fakt, że tytuł roboczy powieści brzmiał My poor Pnin świadczy o litości nad życiowym nieudacznikiem, jakim jednak jest Pnin.
I choć może denerwować w książce ciągłe „znęcanie” się narratora nad bohaterem, dzięki czemu zyskuje on odrobinę sympatii co bardziej wrażliwego czytelnika, to mimo wszystko taki człowiek działa na nerwy. Pnin jest śmiesznym człowieczkiem, stworzonym dla życia tylko ze sobą i swoją literaturą, poza którą nie umie odnaleźć się w rzeczywistym świecie. Timofiej Pawłowicz Pnin jest jak wiewiórka (która jest z resztą częstym motywem w powieści).
Pnin Nabokova to czwarta powieść anglojęzyczna w dorobku pisarza, wydana zaraz po sukcesie Lolity co świadczy o odwadze i pewności autora. I choć forma opowieści odbiega zdecydowanie od tej, którą autor przyjął (a czytelnik być może nie zaakceptował) w Lolicie, to jednak Pnin jest typowym dziełem dla twórczości Nabokova.
„Nabokov nie tylko pisze po nowemu, lecz także uczy czytać po nowemu. Tworzy nowego czytelnika. W literaturze współczesnej (…) nauczyliśmy się utożsamiać nie z bohaterami (…) lecz z samym autorem (…)
Pnin jest jedną z najważniejszych lekcji nowego sposobu czytania. Dopiero opanowawszy wprowadzony w niej materiał, przy powtórnej lekturze możemy w pełni rozsmakować się w tej książce. I zapewne czytając ją raz jeszcze, będziemy mieć wrażenie, że jesteśmy związani z innymi formami egzystencji, w których sztuka (…) jest normą” (słowa Niny Berberowej)
Tak Pnin to książka, która wymaga skupienia i ponownego przeczytania w celu zrozumienia jej literackiej złożoności, bo fakt odkrycia przez czytelnika narratora w postaci Nabokova - czyżby* - następuje dość późno i to wystarcza aby poczuć chęć sięgnięcia po nią raz jeszcze.
* nic w książkach V. N. nie jest pewne, poza tym, że …. nic nie jest pewne
* V. Nabokov, Pnin, s. 196, 221.
Fascynacja Nobokovem trawa...:)
OdpowiedzUsuńa jak:)!
OdpowiedzUsuńbyć wiewiórką, lisem lub...
OdpowiedzUsuńpoznać rudowłosą na długie dni i noce
(tak mnie naszło:))))))))))
Ech, przypomniało mi się właśnie, jak zamawiałam przez internet "Lolitę" Nabokova i okazało się, że nie mają jej 'pod ręką', a potem nie udało im się jej sprowadzić. Całe książkowe zakupy straciły sens, bo to właśnie na "Lolitę" najbardziej czekałam.
OdpowiedzUsuńI nadal jej nie przeczytałam. Chyba powinnam podejść do drugiej próby. :)
Szalejesz :-D Nabokov dodał nieco sił?
OdpowiedzUsuńA jak tam Marquez?
eeee Holden jestem bez szans:(! taka cziorna:))))
OdpowiedzUsuńRaija zabieraj się za Lolitę:)! a faktem jest, że czasem książkowe zakupy potrafią stracić urok jak są "na raty":/
Balianna Ty wiesz:) ... Marquez czeka ale czaję się na niego:)Nabokov natomiast działa na mnie jak prozac:) od Nabokova zaczyna się powrót:)
Nabokov - mój wielki kompleks.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, co czuję bo to moja miłość, znowu!
OdpowiedzUsuńSkarletko czemuż to? Nie może tak być, że jeśli się nie sięga po czyjeś dzieła, to powoduje to kompleksy! Bo to nie powód do nich:)
OdpowiedzUsuńMargo HA, widzisz! porozumienie dusz:)
MIŁEGO DNIA DZIEWCZYNY!
A ja tak właśnie mam w przypadku tego autora: chcę go czytać i zupełnie mi to nie wychodzi. Kolejnym takim kompleksem jest Tołstoj i Zafon - ich lekturę odkładam na bliżej nieokreślone "kiedyś".
OdpowiedzUsuńSkarletko czasami trzeba trafić na odpowiednią chwilę no i nie robić nic na siłę!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Pnina"!!! Przeczytalam dwa razy, za kazdym razem pekajac ze smiechu, szczegolnie nad niewlasciwym angielskim bohatera (nie wiem, jak to mozna dobrze oddac po polsku), chocby w zdaniu: "Maybe you know i psychiatric circles", co juz weszlo do mojego i guciowego jezyka :) Ach, Nabokov mial doskonale poczucie humoru i tak satyrycznie potrafil potraktowac przedstawiciele rosyjskiej emigracji... Perelka!
OdpowiedzUsuńCzytalam moze "Speak, Memory!"? Przymierzam sie do tej autobiografii i tylko waham sie: wypozyczyc z biblioteki czy od razu kupic...
Chihiro ja rozterek związanych z zakupem książek Nabokova nie rozwiążę, bo ja je TYLKO KUPUJĘ:)! Takie założenie - Nabokov, Lessing i kilku jeszcze autorów kupuję w ciemno, nie wypożyczam! Niestety nie podpowiem też Tobie nic na temat "SM" ... bo nie czytałam ... jeszcze:)A co do Pnina - widzisz bardzo dobrze, że czytałaś dwa razy:) to książka do ponownego przeczytania - zresztą jak każde inne nabokovskie dzieło:)
OdpowiedzUsuńAch Chihiro - jeden z rozdziałów "Ady..." bazuje na opowiadaniu "Pamięci przemów" ... przypomniało mi się:)
OdpowiedzUsuń