„Ada” czysta fantazja, czysty obraz, czysta rozkosz, wielka bajka. „Ada” niedoskonała, najsłabsza, przeceniona. „Ada” wymagająca specjalisty, czytelnika pełnego zrumienia. „Ada” problematyczna, pełna hydrografów, kablogramów, momentogramów, dorofonów i innych dziwacznych wytworów. „Ada” to Terra. "Ada" to inny świat. "Ada" oneirologiczna. Tak można podsumować w zaledwie kilku zdaniach ostatnią powieść Vladimira Nabokova „Ada albo Żar. Kronika rodzinna”. Ale to grzech! Grzechem jest sumować cokolwiek w tej książce, podsumowywać, opowiadać i spekulować (choć Brian Boyd nazwał „Adę” summą Nabokova).
Właściwie to nie wiem od czego zacząć – od tego, że „Ada” to opowieść rodzinna składająca się z pięciu, właściwie niezależnych ksiąg, które powstawały w różnych etapach życia samego autora, będącymi właściwie odrębnymi powieściami czy opowiadaniami (między innymi: rozprawa na temat przestrzeni i czasu – „Faktura Czasu” - 1957, „Listy na Terrę” – 1959, „Pamięci, przemów” – 1965, publikacja książki – 1969, ciekawostka – we fragmentach „Ada” była publikowana w Playboyu)? Czy też zacząć od tego, że „Ada” to wytwór fantazji, to poniekąd powieść science fiction, która dzieje się na wyimaginowanej ziemi i opowiada o losach Ady i Vana, rodzeństwa, które połączył płomienny romans? Można tak mnożyć przykłady i doszukiwać się wątków oraz znaczeń, jednak lejtmotywem powieści jest Ardis – posiadłość rodziny Ady i Ivana – jako tło ich zabronionej prawem miłości. Początek powieści to początek dziecięcego romansu, wybuchu żaru, ucieczek we własny świat kochanków, radość z seksu. Długoletni romans Ady i Vana jest jak lokomotywa napędzająca powieść. Czytelnik, choć to zakazane, kibicuje dzieciakom w ich uczuciu. Z przestrachem otwiera kolejne drzwi do komnat, stara się zachowywać cicho aby nie zdradzić przed resztą mieszkańców obecności kochanków, ukrytych gdzieś w ciemnych zakamarkach willi. Ta lokomotywa zwalnia tempa kiedy „wjeżdża” w dorosłe życie kochanków, w rozstania i tęsknoty, małżeństwo Ady z hodowcą bydła, zdrady Vana, miłość i nienawiść jednoczesna, wreszcie starość i choroby. Z tej powieści można toczyć tak wiele innych wątków, że we współczesnym świecie specjaliści od sprzedaży zapewne mogliby stworzyć (psując oczywiście) niekończące się dzieło, sagę rodzinną. „Ada i Żar. Kronika rodzinna” jest jak rzeka z wieloma dopływami.
Książka, dla potrzeb której autor wymyślił cały, nowy świat. Na ziemi Terra (Antyterra) wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wszystko ma swoją wymyśloną przez Nabokova nazwę, wspomniane kablogramy (telefaksy) dorofony (można myśleć, że chodzi o domofony) czy też Log jako Bóg, Lutecja będąca Paryżem czy Uniwersytet Chose czyli ziemski Cambridge to tylko niektóre charakterystyczne dla powieści i dla Terry nazwy własne. To taki zabieg autora, który miał chyba na celu odciągnięcie uwagi czytelnika od tematu zakazanego seksu. Bowiem książka nie koncentruje się na sferze erotycznej (jednak nie da się nie zauważyć motywu powtórzonego z "Lolity'), co nie znaczy, że brakuje w niej pięknych opisów tak charakterystycznych dla Nabokova. Do tego dochodzą liczne kalambury, obcojęzyczne wtręty co czyni książkę dodatkowo bogatszą i ciekawszą. Ciekawszą bo jakże inną od innych kronik rodzinnych. To kronika zupełnie innego rodzaju, innego pokroju, która wraz z "Lolitą" i "Bladym ogniem" tworzy swego rodzaju trylogię.
Aby nie wymyślać bo nie wymyślę nic nowego, aby też opisem fabuły nie pozbawić Was przyjemności czytania przytoczę zdanie krytyka – Alfreda Kazina – na temat dzieła Nabokova:
Właściwie to nie wiem od czego zacząć – od tego, że „Ada” to opowieść rodzinna składająca się z pięciu, właściwie niezależnych ksiąg, które powstawały w różnych etapach życia samego autora, będącymi właściwie odrębnymi powieściami czy opowiadaniami (między innymi: rozprawa na temat przestrzeni i czasu – „Faktura Czasu” - 1957, „Listy na Terrę” – 1959, „Pamięci, przemów” – 1965, publikacja książki – 1969, ciekawostka – we fragmentach „Ada” była publikowana w Playboyu)? Czy też zacząć od tego, że „Ada” to wytwór fantazji, to poniekąd powieść science fiction, która dzieje się na wyimaginowanej ziemi i opowiada o losach Ady i Vana, rodzeństwa, które połączył płomienny romans? Można tak mnożyć przykłady i doszukiwać się wątków oraz znaczeń, jednak lejtmotywem powieści jest Ardis – posiadłość rodziny Ady i Ivana – jako tło ich zabronionej prawem miłości. Początek powieści to początek dziecięcego romansu, wybuchu żaru, ucieczek we własny świat kochanków, radość z seksu. Długoletni romans Ady i Vana jest jak lokomotywa napędzająca powieść. Czytelnik, choć to zakazane, kibicuje dzieciakom w ich uczuciu. Z przestrachem otwiera kolejne drzwi do komnat, stara się zachowywać cicho aby nie zdradzić przed resztą mieszkańców obecności kochanków, ukrytych gdzieś w ciemnych zakamarkach willi. Ta lokomotywa zwalnia tempa kiedy „wjeżdża” w dorosłe życie kochanków, w rozstania i tęsknoty, małżeństwo Ady z hodowcą bydła, zdrady Vana, miłość i nienawiść jednoczesna, wreszcie starość i choroby. Z tej powieści można toczyć tak wiele innych wątków, że we współczesnym świecie specjaliści od sprzedaży zapewne mogliby stworzyć (psując oczywiście) niekończące się dzieło, sagę rodzinną. „Ada i Żar. Kronika rodzinna” jest jak rzeka z wieloma dopływami.
Książka, dla potrzeb której autor wymyślił cały, nowy świat. Na ziemi Terra (Antyterra) wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wszystko ma swoją wymyśloną przez Nabokova nazwę, wspomniane kablogramy (telefaksy) dorofony (można myśleć, że chodzi o domofony) czy też Log jako Bóg, Lutecja będąca Paryżem czy Uniwersytet Chose czyli ziemski Cambridge to tylko niektóre charakterystyczne dla powieści i dla Terry nazwy własne. To taki zabieg autora, który miał chyba na celu odciągnięcie uwagi czytelnika od tematu zakazanego seksu. Bowiem książka nie koncentruje się na sferze erotycznej (jednak nie da się nie zauważyć motywu powtórzonego z "Lolity'), co nie znaczy, że brakuje w niej pięknych opisów tak charakterystycznych dla Nabokova. Do tego dochodzą liczne kalambury, obcojęzyczne wtręty co czyni książkę dodatkowo bogatszą i ciekawszą. Ciekawszą bo jakże inną od innych kronik rodzinnych. To kronika zupełnie innego rodzaju, innego pokroju, która wraz z "Lolitą" i "Bladym ogniem" tworzy swego rodzaju trylogię.
Aby nie wymyślać bo nie wymyślę nic nowego, aby też opisem fabuły nie pozbawić Was przyjemności czytania przytoczę zdanie krytyka – Alfreda Kazina – na temat dzieła Nabokova:
"Książka ucieka się do pomieszania języków, kontynentów, narodów, miast, wymysłów, radośnie mieszają się one wszystkie ze sobą, gdyż w języku, który nazywa się teraz Vladimir Nabokov, wszystkie oddzielne elementy jego pamięci przekształcają się w tworzącą jedną całość fantazję. (...) Nasz Władimir Władimirowicz to nadzwyczajny artysta, przy obecnym stanie powieści jest sam dla siebie prawem absolutnym . Ada (...), tworzy z nimi trylogię (Lolita, Blady ogień) niemającą sobie równych , jeśli chodzi o pomysłowy szczegół, skalę zainteresowań, formę architektoniczną, kapryśny i genialny język. Ada jest fanstatyczna." (s. 806)
_________________________________________
* co za książka, mój Boże!
więcej na temat książki na http://www.ada.auckland.ac.nz/
V. Nabokov, Ada albo Żar. Kronika rodzinna,
zdjęcie pochodzi ze strony http://ksiazki.wp.pl/katalog/ksiazki/ksiazka.html?kw=11122
Chyba nie mogłaś już lepiej wyrazić istoty stylu Nabokova, który faktycznie sam w sobie jest "całym, nowym światem"...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziekuję Inez ... jednak ciągle czuje, że to nie tak powinno być napisane, że za mało ... ach ... jeszcze chyba targają mną emocje:)
OdpowiedzUsuńByłam, mało tego, jestem cały czas pod wrażeniem powieści i pewnie nie raz wrócę, to jak najbardziej bliskie memu sercu pisanie :)
OdpowiedzUsuńMargo, moja droga ja już chcę wracać! Ale czeka na mnie Nabokovski stos ... więc się wstrzymam ... chyba:)
OdpowiedzUsuńEch... kolejna pozycja na niekończącej się liście...:)))
OdpowiedzUsuń:) taaak, cieszę się!
OdpowiedzUsuń:-D Nooo to się nazywa pochwała! Cieszę się,że Wladimirek owładnął nie tylko mnie ;) Ogromnie jestem ciekawa jak ja ją odbiorę ale biorąc pod uwagę moje nimal bezkrytyczne nastawienie do jego twórczości to pewnie się zatracę.
OdpowiedzUsuńOj zatracisz się, zatracisz Medola:).... dziękuję za pochwałę;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie poczułam się zachęcona! Do tej pory czytałam tylko "Lolitę", "Pnina" mam na półce, ale na razie nie zdołałam dotrzeć. Ale zwiększa mi się motywacja ;)
OdpowiedzUsuńMoni - dziękuje pięknie za odwiedziny na obydwóch blogach :) Nie pisałam Ci tego chyba jeszcze - masz bardzo ładne zdjęcie profilowe (przynajmniej ja je widzę przy komentarzach, więc chyba profilowe?)
książkowo ja wiem, że teraz to o czytaniu nie myślisz pewnie ale jak tylko znajdziesz chwile - łap za Pnina ;-)
OdpowiedzUsuńa zdjęcie ... cóż dość stare - jakieś 2letnie -na nocnej herbatce w Krakowie ale to ja:) DZIĘKUJĘ
Muszę szybciutko ją dopisać i zacząć poszukiwania. Ale mnie pobudziłaś tą recenzją. Teraz to już nie ma zmiłuj. Ja i pan Nabokov zaczynam wspólne poznanie. :D
OdpowiedzUsuń:)))) ja tak miałam przez MedOlę! widać Nabokov jest zaraźliwy - hm? ciekawe czy się śmieje jak nas widzi?;)
OdpowiedzUsuń