Jak Adrian z Pączkiem się poznali;) ) Kolorowo mi po Kolorowych szkiełkach
O tej książce już pisałam - że żyję tym, co dzieje się u jej bohaterów, że miewam smaczne i kolorowe - jak na tytuł przystało - sny. I tak to właśnie wyglądało. Kolorowe szkiełka Mirosławy Kareta, choć kruche w tytule, uderzają od razu z ogromną siłą - niebanalną historią, pięknym językiem i mnogościa bohaterów godnych kart książki. Ale to widać atut Autorki, że tak mocno i wyraźnie maluje swoich bohaterów, bo o książce Raj od kuchni także rozpisywano się w tym kontekście.
Marta to samotna dziewczyna w wieku "kiedy będzie mąż i dziecko", spełniona zawodowo (raczej) ale wciąż niezdecyfowana w uczuciach. Jak się jednak okazuje nie z samych uczuć, a przynajmniej nie tych do mężczyzny (no dobrze - dorosłego mężczyzny) życie się składa.
Są w życiu Marty chwile słodkie - tak dosłownie, w których smutki topi w kolejnych kęsach pączków, ale są i takie słodkie słodycza życiową. A przynajmniej jedna taka chwila, rozciagnięta w czasie. Bo nie od razu dociera do dziewczyny to, co dzieje się między nią a Adrianem - chłopcem, któremu Marta ratuje ... pupę przed odmrozeniem ;)
Przygarniając, skuszonego pączkami ;) Adriana Marta nie wie, że jej życie właśnie zmienia bieg.
Niech jednak nie zmyli przewidywalnego czytelnika to,, co napisałam. Dalej nie będzie tak, jak wam się wydaje.
Kolorowe szkiełka wiele razy mnie zdziwiły, nie potoczyły się tak, jak przewidywałam. Potem przestałam przewidywać, tylko zagryzłam palce i trzymałam kciuki za Adriana i jego nową mamę.
Tylko właściwie czego oczekiwać od takiej sytuacji? Co będzie najlepsze? Nowa matka, czy matka prawdziwa, biologiczna, choć błądząca w życiu? Bezpieczeństwo i ciągła tęsknota, czy brak tego pierwszego ale matka, choćby nawet ta najgorsza?
Kolorowe szkiełka to nie opowieść o matczynych uczuciach, to nawet coś więcej niż historia chłopca z patologocznej rodziny. O szczęście Adriana będzie walczyć zbyt wiele osób, szukających w tym wszystkim szczęścia raczej dla siebie, niż pomocy dla zagubionego dziecka?
Książka Mirosławy Kareta to taki rodzaj książki, która wtapia się w codzienność, by po kilku dniach od jej zakończenia sprawić, że czytelnik zacznie się zastanawiać - ciekawe jak tam Adrian, dopiero po chwili pukając się w głowę - przecież to tylko książka!
Ale swoją drogą - ciekawe co słychać u Adriana, czy jest ze swoją bilogiczną mamą, czy też Marta znalazła miłość ... ciekawe jak się żyje tym kolorowym bohaterom Kolorowych szkiełek?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czytałam i faktycznie, racja :)
OdpowiedzUsuń